Ubywa ojców sukcesu
Złośliwy komentarz tygodnia.
Przesłał mi ostatnio czytelnik zdjęcie z zagadkowym podpisem „Ojców ubywa…”. Na zdjęciu jest piękny bilbord, a na nim sielanka: piękny i młody (a nawet młodszy niż na żywo) poseł i minister Woś, obok niego równie piękna droga, prowadząca wśród idyllicznej zieleni do wspaniałej przyszłości. Do tego skrót „zł” przy liczbie 115 mln wykluczający możliwość, że może mieć związek z liczebnością populacji ojców. O co chodzi, kombinowałem…?
Kombinowałem, kombinowałem, ale jak tu się skupić, kiedy żona ci non stop nad uchem gdera, że po cośmy ten piec węglowy wyrzucali, bo by teraz było ekstra 3 tysiące na zimowy wyjazd na narty. W końcu poddałem się i odpisałem czytelnikowi „Może i ojców ubywa, ale o co chodzi?” W odpowiedzi znów dostałem zdjęcie, tym razem z uroczystego otwarcia 8-kilometrowego kawałka drogi od kanału Ulga w Raciborzu do Rzuchowa, które odbyło się 27 lipca. Podpis pod zdjęciem znów był tajemniczy: „Ojców jak widać było wielu…”
Tym razem już mi naprawdę głupio było się przyznać, że znowu nie jarzę o co chodzi, więc wszedłem na nowiny.pl i szukam czegoś o ojcach, najlepiej w połączeniu z drogami. No i bingo: – Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Trzeba podziękować wszystkim, którzy w ciągu kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu lat, począwszy od koncepcji, myśleli o tej drodze, rozmawiali o tej drodze, na różnych etapach podejmowali decyzje i doprowadzili do tego, że możemy się tu dziś spotkać i oddać do użytku tę drogę – mówił wiceminister sprawiedliwości i poseł Michał Woś, choć – co trzeba podkreślić – parę miesięcy wcześniej i przy otwarciu innej drogi.
No i teraz to już całkiem skołowany jestem, o co z tym „ubytkiem ojców” chodziło, ilu ich naprawdę było, kto dał, ile kasy i skąd ją wziął. Ale przy okazji przypomniało mi się, że moja koleżanka położna lubiła mówić, że pewna to w życiu jest tylko matka, ojciec jest zawsze domniemany.
bozydar.nosacz@outlook.com