Ludzkie życie to pielgrzymka
Przy okazji sierpniowej pielgrzymki z Raciborza do Częstochowy rozmawialiśmy przy wyjściu z kościoła na Ostrogu z kilkorgiem z pielgrzymujących. Co o niej mówili duchowni i wierni?
Bywa tak, że jesteśmy nastawieni na cel, ale w pielgrzymce ważna jest droga do celu – powiedział nam wikariusz z raciborskiej fary ks. Damian Nyk.
Każda największa podróż zaczyna się od pierwszego, najmniejszego kroku. Będąc na trasie pielgrzymki człowiek wchodzi w kontakt z Bogiem i wchodzi w kontakt z samym sobą. Poznaje siebie i swoje słabości, a to, co kształtuje człowieka to nie są te przyjemne chwile – mówił idąc przez Ostróg kapłan z kościoła przy raciborskim rynku.
Usłyszeliśmy od niego także, że wielu z tych, którzy idą, mogłoby spędzić czas wakacyjny na Zanzibarze czy jakimś Haiti. – Jednak to trudy kształtują charakter. Jest taka sentencja: przez trudy do gwiazd. Bo kiedy już dojdziemy, to każdy będzie miał swoją osobistą pielgrzymkę. Całe ludzkie życie to pielgrzymka. Z każdą chwilą życia zbliżamy się do momentu, gdy staniemy przed Bogiem i to będzie nasz cel ostateczny ziemskiej pielgrzymki. Czy będziemy się wtedy wstydzić czy będziemy dumni? Czy będziemy szczęśliwi, że spotykamy się z tą miłością, do której szliśmy przez całe życie? To się dopiero wówczas okaże – podsumował ksiądz Damian Nyk z parafii farnej.
Wiara i życzliwość
Siostrę Laurę przepełniała wielka wiara w to, że Maria wysłucha zebranych intencji przez zakonnice z Opola. Czego trzeba pielgrzymującym? – Otwartego serca, radości i uśmiechu, a także wrażliwości na brata i siostrę, którzy z nami idą – powiedziała Nowinom uczestniczka raciborskiej pielgrzymki.
18 pielgrzymek ma za sobą raciborzanka z Ostroga – Renata. – Każdy kto raz pójdzie, to będzie miał pielgrzymkę jak narkotyk. Ja zawsze sobie powtarzam, że więcej nie pójdę, bo to takie męczące. Ale później jak ogłaszają kolejną, to przychodzi wielka chęć i zapisuję się.
Bo jak się dojdzie na Jasną Górę, to są łzy w oczach. To jest bardzo wzruszające – przyznała pani Renata.
Patyk sześciolatki
Piotr Jeziorski to znany w powiecie sędzia piłkarski i nauczyciel wychowania fizycznego ze szkoły w Tworkowie. – Idę, bo to jest łaska. Przychodzi w roku ten czas, że czuje się powołanie i się idzie. Niosę takie specjalny krzyż, zrobiony z patykiem, który córka jak miała 6 lat to wzięła i zaszła z nim do Częstochowy. Tam na kolanach obeszliśmy obraz, daliśmy patyk do święcenia, ale ksiądz mówi, że nie poświęci, bo to nie jest obiekt kultu. To za rok do patyka zamontowałem krzyż i obrazek i wtedy poświęcili go na Jasnej Górze. Idę już 22 raz i dopóki będę umiał chodzić to nie przestanę – podsumował P. Jeziorski.
(ma.w)