Spotkali Radosława Ś. w drodze do przedszkola
7 września 2022 r. odbyła się trzecia rozprawa w sprawie zabójstwa Michała Kędzierskiego – policjanta z Raciborza, który zginął na służbie 4 maja 2021 roku. Zeznawali świadkowie zdarzenia – jeden z interweniujących policjantów oraz osoby postronne, które feralnego dnia znalazły się w pobliżu strzelaniny.
Pistolet Radosława Ś. zaciął się
– Przebrany za policjanta mężczyzna powiedział do Michała, że już daje dokument, że ma go w samochodzie. To trwało sekundy, odwrócił się i padł strzał. Zobaczyłem kątem oka, że Michał się odwraca. Nie wiem, czy próbował uciec, czy się przewracał. Ja przeskoczyłem przez maskę samochodu i schowałem się za drugi bądź trzeci samochód. Cały czas padały strzały, było ich kilka, nie wiem ile dokładnie – zeznał 7 września jeden z policjantów z Raciborza, który 4 maja 2021 roku interweniował na ulicy Chełmońskiego. To właśnie wtedy przebrany za policjanta Radosław Ś. zastrzelił interweniującego Michała Kędzierskiego. Partner Michała Kędzierskiego błyskawicznie znalazł się przy pasażu handlowym, skąd oddał strzały w kierunku napastnika.
Gdy strzały ucichły, zeznający policjant obszedł miejsce zdarzenia i sprawdził, co dalej z Radosławem Ś. i Michałem Kędzierskim. Wtedy zobaczył opartego o samochód Radosława Ś., znajdował się w pozycji półleżącej. W zasięgu jego ręki znajdowała się broń. Policjant zauważył, że pistolet miał odciągnięty zamek. Jak się później okazało, pistolet Radosława Ś. zaciął się. W pewnej odległości od tego miejsca znajdował się Michał Kędzierski.
– Wyskoczyłem zza samochodu, kopnąłem broń. Wtedy [imię partnera interweniującego policjanta] podbiegł i skuliśmy go, założyliśmy mu kajdanki. Zauważyliśmy, że jest ranny – zeznał policjant.
Następnie policjanci udzielili pomocy przedmedycznej Radosławowi Ś., a po przyjeździe ratowników medycznych, udali się razem z nim do szpitala w Rybniku. Wtedy Radosław Ś. zapytał policjantów „co z tym drugim”. Mundurowi odpowiedzieli mu, żeby się nie interesował. Wtedy Radosław Ś. miał powiedzieć o Michale Kędzierskim: niech zdycha!
Jechali z dzieckiem do przedszkola
Kolejni świadkowie zobaczyli podejrzanie zachowującego się mężczyznę w rejonie skrzyżowania ulic Stalmacha i Bończyka. Odwozili córkę do przedszkola. Podczas postępowania przygotowawczego świadek zeznał, że zapamiętał „zapitą lub naćpaną twarz”.
– Wyglądał na pijanego lub po jakichś środkach. Stwierdziłem, że sytuacja jest podejrzana, trzeba zadzwonić na policję i zgłosić sytuację – zeznał świadek w sądzie.
– Zwróciłam uwagę, że mężczyzna chodził chwiejnym krokiem. Zatrzymywał samochody. Wtedy mój mąż zadzwonił na policję – dodała jego żona. Kobieta zrobiła zdjęcie samochodu podejrzanego.
Później podejrzany mężczyzna podjechał do nich, mówił coś, gestykulował, ale nie uchylili szyby w oknie. Następnie pojechał w kierunku ulicy Chełmońskiego. Świadkowie ruszyli za nim. W pewnym momencie podejrzany mężczyzna zaczął z kimś rozmawiać. – Zauważyłam, że ma bluzę z napisem policja – zeznała kobieta. Świadkowie odjechali, po drodze skierowali jeszcze policjantów na miejsce zdarzenia.
Małżeństwo pojechało do przedszkola. Kobieta wysiadła razem z córką, a jej mąż wrócił na Chełmońskiego. Kobieta usłyszała strzały, dzwoniła do męża i prosiła, żeby tam nie jechał, ale on i tak to zrobił. Gdy przyjechał na miejsce, zobaczył dwóch mężczyzn leżących na ziemi. Jeden z nich przypominał podejrzanego. Razem z innym policjantem udzielił pomocy Michałowi Kędzierskiemu, podłożył mu pod głowę polar. Później przyjechali ratownicy, którzy reanimowali policjanta.
Kobieta ponownie zadzwoniła do męża. Odpowiedział jej, że może tu przyjść, bo już się uspokoiło. – Przybiegłam tam, zobaczyłam karetkę i dwie osoby leżące na ziemi – zeznała.
Starałam się to wyprzeć z pamięci
– Zbierałam się jak co dzień z dziećmi do przedszkola. W trakcie przechodzenia z łazienki do pokoju usłyszałam strzały. Myślałam, że ktoś strzela pod naszym blokiem petardami. Zainteresowało mnie to, podeszłam do okna. Zobaczyłam policjanta, który obiegał samochód, spoglądał zza samochodu. Nie wiedziałam, co się dzieje. Włączyłam telefon i zaczęłam nagrywać filmik – zeznała kobieta, kolejny świadek zdarzenia.
Raciborzanka zobaczyła, że policjant odłożył broń na chodnik i zaczął zakładać kamizelkę kuloodporną. – Otworzyłam okno i zapytałam, czy mam wezwać policję. Policjant wykrzyczał, żeby wezwać policję i pogotowie, że ma dwóch rannych policjantów, że tu jest strzelanina – zeznała kobieta.
Świadek wybrała numer alarmowy, pobiegła do sąsiadki, prosząc, aby została z dziećmi, a następnie wybiegła na ulicę. Powiedziała policjantowi, który był już przy rannym Michale Kędzierskim, że karetka jest w drodze. – Parę metrów od postrzelonego policjanta widziałem sprawcę. Tak mi się wydawało, że to sprawca – dodała.
Kobieta przyznała, że przez rok starała się wyprzeć z pamięci wszystko, co zobaczyła tego dnia. Nakręcony przez kobietę film został dołączony do materiału dowodowego.
Wydało mi się niewiarygodne, żeby ktoś strzelał
– Było około 8 rano. Słyszę jakieś strzały. Pomyślałam, że może fajerwerki, albo strzały. Znałam te dźwięki, bo mąż był kiedyś myśliwym, ale to mi się wydało niewiarygodne, żeby ktoś strzelał – powiedziała kolejna raciborzanka z ulicy Chełmońskiego.
Kobieta podeszła do okna i zobaczyła policjanta, który ubierał kamizelkę kuloodporną. Robił to jedną ręką, po w drugiej ręce trzymał pistolet. Odłożył broń na chodnik i założył kamizelkę. Wtedy ktoś zapukał do jej drzwi. Okazało się, że to sąsiadka, która poprosiła ją o zaopiekowanie się jej dziećmi. Wkrótce usłyszała kolejne strzały. Potem poszła na górę, do dzieci sąsiadki.
* * *
Do przesłuchania zostało 15 świadków. Kolejne rozprawy odbędą się 26 października, 31 października oraz 5 grudnia.
(żet)