Remont słodowni na zamku znacznie podrożał. Rząd więcej nie da. Radni powiatu z wątpliwościami
W starostwie muszą głębiej sięgnąć do kieszeni. Urzędnicy liczyli, że starczy im 9 mln zł na roboty budowlane w słodowni. Tymczasem spośród firm zainteresowanych najtańsza oferta jest o 2 mln zł większa, a raciborski Borbud żąda 13 mln zł. Sprawa stanęła na wrześniowej sesji.
Na początku obrad wystąpił kierownik referatu inwestycji Roman Peikert tłumacząc, że potrzebne jest w budżecie powiatu dodatkowe 950 tys. zł, żeby rozstrzygnąć przetarg.
Mówił też, że rządowy program Polski Ład jest tak skonstruowany, że nie można tylko w części realizować projektów z niego dofinansowanych.
– Robi się wszystko albo nic – stwierdził Peikert.
Groźba zwrotu
Jak ponadto przekazał radnym, nie można już powtórzyć postępowania przetargowego. Powodem tej blokady jest okres obowiązywania rządowej promesy na remont na Zamku. Trwa on 9 miesięcy i upłynął w sierpniu.
– Albo dodamy te 950 tys. zł, albo 17 mln 820 tys. zł będzie do zwrotu – zaznaczył szef referatu. Poparł go szef rady Adam Wajda, wskazując, że to tylko 5% więcej niż dotąd.
Sztywna kwota
Skarbnik Powiatu Roman Nowak wyjaśnił, że na 27 września na adaptację słodowni samorząd ma w budżecie 20 mln 280 tys. zł. Dzień wcześniej dowiedziano się o ofercie z przetargu i konieczności zwiększenia nakładów. Z rządowego Polskiego Ładu pochodzi 17 mln 820 tys. zł i ta kwota jest sztywna.
Przy dodatkowym nakładzie udział procentowy powiatu w projekcie wzrośnie z 10 na 15%, a rządowej dotacji spadnie – z 90% na 84%.
Skarbnik zapewnił radnych, że istnieje możliwość przesunięć w budżecie na kwotę 950 tys. zł bez ograniczania wydatków.
Nie wiedział, nie powiedział
Radny Łukasz Mura zapytał Peikerta od kiedy było wiadomo, jakie oferty przedstawiły firmy w przetargu. Ten odparł, że w poniedziałkowe południe ta wiadomość była znana, a przed 15.00 zamieszczoną ją w BIP-ie. Mura przypomniał staroście, że ten na poniedziałkowym posiedzeniu komisji budżetu nie chciał powiedzieć radnym nic na ten temat, choć dane były już upublicznione.
Starosta Grzegorz Swoboda się bronił. – Są procedury, a ja nie jestem członkiem komisji przetargowej. Mój harmonogram dnia nie pozwolił mi spotkać się wcześniej z komisją. Po posiedzeniu komisji siadłem do dokumentów przekazanych mi z całego dnia i wtedy się dowiedziałem. Miałem w poniedziałek ważne spotkania oraz otwarcie auli w I LO i nie miałem czasu śledzić rozstrzygnięć komisji. Informacja była umieszczona w internecie – wyjaśnił włodarz.
Meble bez domu
Dla Franciszka Marcola takie zachowanie starosty potwierdziło skłonność zarządu powiatu do zaskakiwania radnych różnymi ważnymi informacjami. – Można było nam wczoraj zasygnalizować, że zabraknie środków – nie krył wyrzutów pod adresem starosty. Marcol – dla spokoju sumienia i racjonalnego uzasadnienia – zawnioskował by zastanowić się nad sesją w trybie nadzwyczajnym i dodatkowym posiedzeniem komisji budżetowej.
Przypomniał, że opozycja już przed rokiem ostrzegała, że zadanie jest trudne, że się nie powiedzie. Radny był zdziwiony, że wpierw odbył się przetarg na wyposażenie nowej słodowni, a dopiero później przeprowadzono postępowanie na roboty budowlane. – Dom wpierw trzeba wybudować, żeby go umeblować – podsumował.
Wielka przegrana
Do słów starosty wypowiedzianych w komisji wrócił Ryszard Frączek. Uważa, że włodarz odpowiadał radnym wymijająco. – Nie wyobrażam sobie, co zrobią z nami wyborcy jeśli my te pieniądze na zamek stracimy, a mam złą prognozę, że stracimy i to będzie wielka nasza przegrana – oznajmił na sesji.
Jego zdaniem oferent, który zaproponował najniższą cenę, prawdopodobnie nie podpisze umowy na warunkach, gdzie musi przez pewien czas kredytować zadanie.
Urządzono dwie przerwy w obradach, by opozycja mogła w swoim gronie przedyskutować temat.
Historyczna inwestycja
Frączek postulował tak jak Marcol, żeby zebrała się dodatkowo komisja budżetowa. – Pokłóćmy się, przedyskutujmy i dowiedzmy się, zamiast słuchać opowieści z krainy fantazji, z których nadal nie wiemy, co tam będzie. Na razie widzę to w czarnych kolorach – przyznał lider Oblicz.
Starosta podkreślił, że zarząd powiatu robi to, do czego został powołany. Przeprowadził dwa postępowania przetargowe i podejmuje działania, żeby zrealizować historyczną inwestycję. – Tych środków z Polskiego Ładu nie można przełożyć. To nie my układamy te regulaminy – tłumaczył. Swoboda prosił o zaufanie, bo Powiat ma doświadczenie w dużych inwestycjach. – Starościna Lewandowska robiła szeroką prezentację na zamku. Działamy tu dla dobra Powiatu – podkreślił G. Swoboda.
Wniosek F. Marcola by sprawę przesunąć na sesję nadzwyczajną, a temat omówić na dodatkowym posiedzeniu komisji przepadł w głosowaniu 9:13.
Wójt – wodzirej
Tomasz Kusy zapytał o dokładną różnicę z poniedziałkowego przetargu i kierownik Peikert podał, że to kwota 2,7 mln zł. Dodał, że gdyby w budżecie nie brakowało 950 tys. zł, to starosta nie pytałby radnych o akceptację, tylko realizował zadanie.
– Jestem zniesmaczona tym brakiem dyskusji z nami. Obawiam się, co jeszcze może nas tu spotkać – rzuciła Elżbieta Biskup.
Franciszek Marcol stwierdził, że starosta ma mentalność wójta – wodzireja, a przecież jest jeszcze zarząd i rada. Dodał, że sprawa wymaga dyskusji i jest na nią czas, bo komisja przetargowa jeszcze popracuje nad sprawdzeniem ofert. – A jak będą błędy w najtańszej ofercie? I będzie trzeba jeszcze dołożyć? – pytał Marcol.
Żeby coś zostało
Starosta przypomniał, że rada powołała speckomisję zajmującą się przyszłością zamku i opozycja się z niej wyłączyła. Stwierdził, że zarząd prowadzi politykę dla dobra mieszkańców i zrealizował lub realizuje 70 inwestycji w tej kadencji. – Bardzo mi zależy na tych środkach zewnętrznych i chcemy coś zrobić, żeby coś po kadencji zostało. Osobiście wolałbym wydać te pieniądze na coś innego, ale są pieniądze właśnie na zamek – oznajmił włodarz powiatu.
E. Biskup odparła, że radni pytają o środki publiczne i chcą wiedzieć, na co będą wydane. Jej zdaniem, sprawa może poczekać, żeby radni mogli wyjaśnić swoje wątpliwości. – Widzę problem w tym pośpiechu – przyznała.
Kto buduje, ten kalkuluje
Pozyskanie ponad 17 mln zł na zamek starosta nazwał fantastyczną zdobyczą. Podkreślił, że środki pozabudżetowe nie leżą na ulicy i wymagają aktywnego wsparcia parlamentarzystów, z którymi Swoboda współpracuje.
Do końca dyskusji zachęcał przewodniczący Wajda, przypominając, że rada się określa w postaci głosowania – za lub przeciw.
Tomasz Kusy uznał, że w ten sposób szef rady próbuje ograniczać dyskusję i spytał o koszty funkcjonowania wyremontowanego zamku. Nikt z zarządu nie był w stanie mu odpowiedzieć. Kusy zapytał, ile energii cieplnej będzie zużywała nowa słodownia. I tu nie otrzymał odpowiedzi zarządu. Dziwił się, bo „jak ktoś coś buduje, to kalkuje koszty utrzymania”.
Stolica dawnych Piastów
Jego ciekawość zaspokoił Roman Peikert wyjaśniając, że Powiat chce podłączyć zamek do PEC-u, a koszt ogrzania słodowni zwiększy zapotrzebowanie obiektu na ciepło o 30%.
Starosta zauważył, że dziś trudno jest szacować stawki za ciepło, bo ceny są nieprzewidywalne, wszystko drożeje. Zaznaczył, że obiekt będzie wykorzystywany, odbywać będą się tam liczne wydarzenia i nie będzie już pustostanem. Podkreślił, że stolica dawnych Piastów zasługuje na ten remont. – To jest okazja zrobić coś fantastycznego – dodał.
Obowiązek lokalnych patriotów
O błędnym wrażeniu, jakie stwarza dyskusja na sesji powiedział Adrian Plura, przewodniczący komisji oświaty. Zaprzeczył jakoby większość radnych pchała coś na siłę, na szybko. – Analizowaliśmy to już kiedyś w komisji oświaty. Radni widzieli wszystkie materiały na temat przyszłości zamku i to nie były tylko 4 slajdy. Przedyskutowaliśmy to już – podkreślił Plura.
Od przewodniczącego Wajdy radni usłyszeli, że w dobie, gdy wszystko wzrosło o 20%, podwyżka o 5% nie powinna wzbudzać takich kontrowersji. – To nie jest zwykła inwestycja, to jest nasze dziedzictwo. Parę kadencji wstecz też była dyskusja o 24 milionach na zamek, a gdyby wtedy je odrzucono, to dziś podświetlane byłyby tylko ruiny zamku. Tych środków może już nie być nigdy, bo trudne czasy się zaczynają. Ten pustostan może czemuś służyć. Mamy obowiązek jako patrioci lokalni. To duża agregacja środków zewnętrznych – podsumował Adam Wajda. W głosowaniu większość radnych (13) zgodziła się na dołożenie 950 tys. zł do wydatków na „Adaptację budynku Słodowni i modernizację Domu Książęcego na centrum turystyczno-historyczne z ekspozycją multimedialną na Zamku Piastowskim w Raciborzu”. Głosów przeciwnych było 3, reszta radnych się wstrzymała.
(ma.w)