Brak autobusu do szpitala doskwiera w Oborze
Minął rok od poprzedniej wizyty prezydenta w świetlicy przy lesie, ale zgłoszony wtedy problem pozostał. Miejscowi wskazują, że za mało jest autobusów kursujących między Oborą a centrum. Jeszcze gorzej jest z połączeniem do szpitala na Gamowską.
Dwoje radnych obecnych na spotkaniu dzielnicowym 10 października – Magdalena Kusy (miejska) i jej mąż Tomasz (powiatowy) – przekazało prezydentowi Polowemu pismo od mieszkańców Obory. Ci wskazali w nim pilną potrzebę uruchomienia linii autobusowej z dzielnicy do szpitala rejonowego.
Marzną na przesiadkach
Aktualnie, żeby dostać się z Obory na Gamowską, niezbędna jest przesiadka na ulicy Batorego. Dla starszych osób to utrudnienie, a już w zimie spory problem, gdy muszą oczekiwać na autobus przy mroźnej, śnieżnej pogodzie.
Mieszkańcy i miejscowi radni liczą, że zaplecze prezydenta znajdzie rozwiązanie w tej sytuacji, bo dzielnicę zamieszkuje dużo osób wiekowych i schorowanych, których dotykają ograniczenia w dostępności do infrastruktury publicznej.
Liczarki pomogą
Jak zareagował włodarz? Na początek przekazał zebranym w świetlicy, że autobusy PK są teraz wyposażone w specjalne liczarki. Przedsiębiorstwo będzie miało dzięki temu wiedzę, które linie mają największą liczbę pasażerów. Prezydent dodał, że to wstęp do realizacji pomysłu, aby komunikacja w Raciborzu była całkowicie darmowa, ale na liniach faktycznie wykorzystywanych przez mieszkańców.
– Jeśli pojawia się postulat, aby uruchomić jakiś nowy kurs, to PK to robi i sprawdza jego obłożenie w ciągu miesiąca czy dwóch. Jeśli rozwiązanie się sprawdza, to kurs zostaje utrzymany, jeśli nie – to PK się wycofuje – tłumaczył prezydent miasta.
Polowy wyjaśnił, że nie było możliwości, aby wcześniej przeprowadzać takie próby, bo lata 2020 i 2021 były pandemiczne i PK miało problem, żeby autobusy w ogóle kursowały.
Przy okazji przestrzegł, że w przypadku linii jadącej z Obory do szpitala pojawi się problem z remontem ulicy Rybnickiej. Będą korki i autobusy będą się opóźniały w kursowaniu.
Chwali za śmieci, gani za autobusy
Radny Kusy przyznał, że sprawa komunikacji miejskiej boli go jako mieszkańca Obory. – Jak się jedzie stąd do miasta, to nie ma się pewności czy się tak samo wróci. Ja widziałem jak latem, gdy działał basen, ludzie zostawali na przystanku, bo autobus nie mieścił wszystkich chętnych. Za śmieci pana prezydenta pochwalę, bo sam postulowałem, aby Miasto zajmowało się odpadami. Wiedziałem, jak się skończy powierzanie tego rynku prywatnej firmie. Na początku daje fajne warunki, a potem dyktuje własne. To była taka prywatyzacja na dziko – ocenił.
Według Kusego tak źle jak jest obecnie z komunikacją miejską, jeszcze nie było. – Nie chodzi o cenę biletu, ale o to, by można było dojechać. Jeździła czternastka, szóstka była, linia z Markowic, a teraz zostało namieszane, pocięte i nic w zamian– skwitował rajca z powiatu.
Na rynek bliżej niż do Płoni
Powiedział, że ludzie jadą z dziećmi do szkoły i taka droga z Obory na Płonię potrafi w korkach zająć nawet 40 minut. Z kolei w weekendy jest dramat z autobusami. Ogólnie z Obory to łatwiej się dostać na rynek w Raciborzu niż do sąsiedniej dzielnicy. – Te rzeczy wielu ludziom doskwierają. Na Oborze, na Kamienioku urząd odnotował jedną z najlepszych sprzedaży miejskich w swojej historii, pod centrum handlowe, ale dzielnica nic na tym nie skorzystała. Mnóstwa starszych osób dotyczy ten problem z komunikacją miejską – zaznaczył Kusy.
– Ja tę śpiewkę: coś z tym zrobimy, to słyszę już od nastu lat – dodał radny z Obory. Mówił, że w innych dzielnicach już się przyzwyczaili, że ciężko porusza się po Raciborzu miejskim autobusem.
Prezydent odparł, że jest to dopiero druga krytyczna uwaga na temat komunikacji, z jaką spotyka się, jeżdżąc na spotkania dzielnicowe. – Nie uchylam się od tego problemu – podkreślił.
Rozmiar ma znaczenie
Polowy zaznaczył, że na dopłaty do miejskich autobusów urząd co roku wydaje w budżecie miejskim ok. 5 mln zł. – To nie paliwo jest największym kosztem w utrzymaniu autobusu. Chodzi o wydatki osobowe, musi być kierowca i jego zmiennik. Wymiana taboru też nie jest automatyczna. Okazuje się, że małe autobusy są mniej trwałe od dużych, bo szybciej wysiada w nich skrzynia biegów. Poza tym lepiej jest, jak mamy takie same pojazdy – oznajmił prezydent miasta.
Uczestnicy spotkania dziwili się, że w górskich miejscowościach busy kursują co kwadrans i wszystkie są pełne. W Raciborzu kurs autobusu jest co godzinę i zwykle jest pusto w środku.
D. Polowy wyjaśnił, że w górach busy jeżdżą dlatego, że ludzie chcą nimi jeździć. – Ja nie umiem dowolnie kształtować komunikacji miejskiej, tym bardziej że radni potrafią odrzucić przekazanie PK 700 tys. zł, choć to część realizacji umowy, zawartej z przedsiębiorstwem jeszcze za mojego poprzednika – stwierdził prezydent.
Na koniec dyskusji Tomasz Kusy zaproponował, żeby Miasto zleciło PK uruchomienie linii z dworca autobusowego do szpitala i żeby była to pierwsza bezpłatna linia w mieście.
(ma.w)