Prezydent Raciborza ostro o radnych i ich gierkach politycznych
– Stała się rzecz kuriozalna – zaczął swoje oświadczenie włodarz Raciborza. 19 października powiedział mediom, że część radnych miasta ma za nic potrzeby dzieci i ich rodziców. Wskazał na członków klubów Razem dla Raciborza i Niezależni Michała Fity. Ci nie wzięli udziału w sesji nadzwyczajnej, na której trzeba było uchwalić zmiany w budżecie miejskiej oświaty.
Dariusz Polowy mówił, że radni postawili na gierki polityczne ponad potrzebami dzieci i rodziców. Dodał, że chodzi o dzieci o szczególnych potrzebach.
– Do sprawy by nie doszło, gdyby ci sami radni w sierpniu bezprawnie nie odebrali prezydentowi możliwości dokonywania zmian w budżecie w formie zarządzeń – zaznaczył D. Polowy.
Prezydent poinformował, że Regionalna Izba Obrachunkowa w Katowicach nakazała radzie miasta przywrócić takie uprawnienia głowie miasta w terminie do 2 listopada.
Dlaczego Polowy prosił radnych o nadzwyczajny tryb sesji? – Nie byłby konieczny gdyby nie wcześniejsze działanie rady – podkreślił.
To są sytuacje nieprzewidziane, a doświadczeni samorządowcy, którymi są ci radni, wiedzą o tym, że tak się zdarza – oznajmił prezydent Raciborza.
Nie do przewidzenia
Podał jeden z przypadków, które wymagają pilnego załatwienia. – Podam go, ale bez danych wrażliwych. Wyobraźmy sobie, że do miasta przeprowadziła się rodzina z dzieckiem niepełnosprawnym i zaistniała potrzeba zatrudnienia do pomocy temu dziecku nauczyciela wspomagającego. Jest zgłoszone, przyjęte przez urząd i mamy obowiązek opieki. To było nie do przewidzenia, bo się przeprowadziła ta rodzina. I trzeba skierować środki na opłacenie nauczyciela wspomagającego. Jak przekażę te pieniądze bez spełnienia wymogów formalnych, to będzie naruszenie dyscypliny finansów publicznych – mówił na briefingu D. Polowy.
Przyznał, że chodzi o kwoty po kilkaset złotych, ale rygor obowiązuje ten sam, niezależnie od kwot.
– Jest oczekiwanie rodziców, a z naszej stront mamy brak opieki i niepewność rodziców trwa. Ich troski, ich kłopoty, a to jest po kilka przypadków tygodniowo. Bo potrzeba jakichś zaświadczeń, orzeczeń. Wszystko to problemy ludzkie – kontynuował włodarz.
Ważniejsze od dzieci
Polowy poinformował, że przed tym, jak rada odebrała mu uprawnienia, podejmował 3 takie zarządzenia w miesiącu, co 10 dni. – Tak to się działo. Teraz musi to robić rada. Jak widać ich polityczne gierki są ważniejsze od dzieci – skwitował gospodarz miasta.
Wrócił do wrześniowych obrad rady, by dowieść, że radni opozycji nie interesują się szczegółami spraw oświatowych. – W trakcie wrześniowego procedowania, pan naczelnik wydziału edukacji chciał szczegółowo wskazać sprawy, nad którymi ma decydować rada, podać przyczyny takiej dyspozycji środków publicznych, ale usłyszał od radnych, że chcą tylko ogólnego omówienia, bez szczegółów – stwierdził Dariusz Polowy.
Bez pytań
Na zakończenie powiedział: ci ludzie bezprawnie niszczą system, a później odmawiają jego naprawy i pomocy dzieciom i ich rodzicom.
Polowy podziękował tym radnym, którzy przyszli na sesję w trybie nadzwyczajnym 18 października i – jak dodał, chcieli wesprzeć dzieci i rodziców w ich troskach i problemach.
Rafał Krzyżok z Biura Obsługi Prezydenta obsługujący briefing zastrzegł, że nie przewidziano w nim pytań dziennikarzy, poprosił o ich ewentualne zadanie drogą mejlową.
Sformułowaliśmy następujące:
1. Opozycyjni radni wskazują, że w zmianach proponowanych przez prezydenta chodzi o niewielkie kwoty – 84 tys. zł – względem ogólnych, wielomilionowych wydatków na miejską edukację. Wskazują ponadto na termin regularnej sesji rady miasta, który wypada 8 dni od proponowanego zwołania sesji w trybie nadzwyczajnym. Jak pan prezydent odnosi się do tych argumentów – czy nie można było zaczekać tego tygodnia, by sprawę załatwić?
2. Chodzi także o diety za udział w sesji – to niepotrzebny zdaniem części radnych wydatek z budżetu miasta. Czy prezydent wystąpiłby z apelem, żeby w związku z nadzwyczajną sytuacją radni zrezygnowali z pobrania tych pieniędzy?
(ma.w)