Pan w kamizelce nie ostrzegł przed zablokowaną drogą na Gliwice
Kilku radnych przyznało na październikowej sesji powiatowej, że zaskoczyło ich zamknięcie drogi na autostradę A4 przez Rudy. – Wystarczyłaby tablica z informacją – mówili staroście, który rozkładał ręce, bo chodzi o drogę wojewódzką, nad którą nie ma on zarządu.
Najwięcej o swoim rozczarowaniu podróżą na trasie Szymocice – Rudy opowiedział na sesji Tomasz Kusy. Przyznał, że rzadko jeździ tą drogą, ale w ubiegły czwartek musiał się tam wybrać. – Wiedziałem, że są tam jakieś remonty i przed Nędzą widzę, że siedzi jakiś pan w odblaskowej kamizelce, w ręce ma lizak, ale nic nie sygnalizuje. Ja przejechałem parę kilometrów dalej, przez przejazd kolejowy, ale okazało się, że dalej już nie można. Żadnej informacji nie było, że ta droga jest zamknięta, a za mną jechało jeszcze ze sześć samochodów. I wszyscy musieliśmy zawracać i szukać objazdu, jeszcze po drodze stojąc, bo przejeżdżał pociąg. Wystarczyłaby tablica z jakąś informacją, żeby się tam niepotrzebnie nie pchać – powiedział z wyrzutem T. Kusy.
Artur Wierzbicki miał podobne doświadczenia. Pracuje poza powiatem i codziennie korzysta z tej wojewódzkiej trasy. Powiedział, że pan w żółtej kamizelce stał przed zamkniętą drogą przez 3 dni. – Machał lizakiem w lewo, w prawo i trudno było się zorientować, o co mu chodzi – przyznał rajca z Raciborza. Porównał to z remontami dróg powiatowych, gdzie objazdy są jego zdaniem „pięknie opisane”.
Opowieści radnych podsumował przewodniczący rady Adam Wajda, przyznając, że też się „załapał na siedzącego pana” i mało co nie spóźnił się na pociąg w Katowicach.
(m)