Urzędowi miasta brakuje na wypłaty w oświacie, a radni zwiększają stawki dodatków motywacyjnych dla nauczycieli
Oświatowcy z Batorego ustalili ze związkami zawodowymi, że dodatki motywacyjne będą wynosić 5% kwoty bazowej. Radni Raciborza postanowili, że będą hojniejsi. Przegłosowali stawkę 6%, mimo że naczelnik Żychski poinformował ich wcześniej, że Miasto boryka się z dziurą budżetową na wynagrodzenia nauczycielskie.
Z wnioskiem o podwyższenie stawki procentowej wystąpiła radna Justyna Henek-Wypior przy omawianiu zmian w regulaminie wynagradzania pracowników oświaty. Już na forum komisji branżowej radni dowiedzieli się, że podwyżka o której myślą, wygeneruje dodatkową kwotę z budżetu w wysokości 340 000 zł. Radna uzasadniała, że nauczyciele zasługują na taką dopłatę od Miasta, a procent zapisany w regulaminie od dawien dawna nie był zmieniany.
Naczelnik wydziału edukacji Krzysztof Żychski wyjaśnił, że zgodnie z zapisami prawa Karta Nauczyciela doszło do uzgodnień ze związkami zawodowymi, które odbyło się 24 października. Tam ustalono procent dodatku motywacyjnego na poziomie 5%.
Jeśli radni decydują się na wyższą stawkę, to trzeba powtórzyć negocjacje ze związkowcami.
Żychski wyjaśnił, że przy tzw. kwocie bazowej 4500 zł i stawce 5% dodatek wyniesie 180 zł.
Kiedy wzrośnie kwota bazowa to i dodatek wzrośnie.
Ze związkami zawodowymi ustalono też nową, wyższą stawkę dodatku funkcyjnego w przedszkolach na poziomie 300 zł (wcześniej 200 zł).
Ludmiła Nowacka pytała, ile związków brało udział w rozmowach z urzędem. Okazało się, że było ich siedem. – Konsultacje publiczne i negocjacje ze związkami zajmą około miesiąca – wyjaśniał K. Żychski. Była wiceprezydent zapytała o finansowanie drugiego wychowawcy w przedszkolu. Szef miejskiej oświaty objaśnił, że ustawodawca nie przewiduje takiego rozwiązania, ale stąd jest podwyżka dla wychowawcy z 200 na 300 zł.
Żychski zaznaczył, że aktualnie Miasto notuje dziurę budżetową na ok. 70 000 zł w puli na wynagrodzenia nauczycieli.
– Związki nie będą kontestować zmiany jaką chcemy wnieść, bo to wyższa podwyżka niż proponowana przez związkowców – zauważył Mirosław Lenk. – Nie sądzę, by rada była związana tu sztywno przepisami i trzeba było robić nowe uzgodnienia. To jest kwestia czy nas na to stać, a nie czy możemy robić. Jestem o tym przekonany – oznajmił M. Lenk.
Krzysztof Żychski poinformował radnych, że obecnie w budżecie miasta nie ma pieniędzy na dodatkowy wzrost wynagrodzeń, ale jak radni optują za podwyżką, to trzeba wprowadzić te kwoty do budżetu (z wolnych środków).
(ma.w)