W małżeństwie najważniejsza jest rozmowa
Tradycyjnie Urząd Miejski w Krzanowicach jubilatów świętujących 50 lat po ślubie podjął w Domu Przyjęć „Perła”. Z zaproszenia skorzystało siedem par, których obdarowano medalami nadanymi przez prezydenta RP Andrzeja Dudę, kwiatami, koszami prezentowymi i poczęstunkiem.
Organizacją tradycyjnie zajęła się kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Gabriela Augustyn, dla której uroczystość była już ostatnią, ponieważ przechodzi na emeryturę. – 50 lat temu związaliście się węzłem małżeńskim, składając przysięgę, że uczynicie wszystko, aby wasze małżeństwo było zgodne, uczciwe i trwałe, i zostaliście jej wierni – mówiła pani kierownik do jubilatów, gratulując im jubileuszu.
Burmistrz Krzanowic Andrzej Strzedulla dziękował natomiast małżeństwom za zaangażowanie w tworzenie rodzin, a zwłaszcza za wychowanie dzieci. – Życzę, aby przed państwem było dużo chwil radości, w zdrowiu i spokoju w gronie rodziny, oraz najbliższych – mówił.
Na uroczystości nie byli obecni: Brygida i Józef Kaszny oraz Krystyna i Stanisław Wochnikowie.
Dorota i Leonard Pośpiechowie poznali się na zabawie tanecznej. – Wtedy między nami zaiskrzyło – uśmiechają się. Było to w województwie opolskim. Później przeprowadzili się do Żor, gdzie mieszkali przez 25 lat, bo jubilat rozpoczął pracę w Kopalni Węgla Kamiennego „Borynia”. Następnie osiedlili się w Wojnowicach, gdzie kupili dom. Para przed ślubem spotykała się około dwóch lat, swą miłość scementowali 28 września 1972. Doczekali się trzech córek i sześciorga wnucząt. Jaka jest recepta na długoletni związek? – Proste pytanie, ale trudna odpowiedź – uśmiecha się pan Leonard. Pani Dorota dodaje, że w życiu są różne sytuacje, ale wszystko można przezwyciężyć.
Marta i Andrzej Wszołkowie przed ślubem spotykali się dwa lata. Widywali się często, bo jubilat służył w krzanowickiej strażnicy Wojsk Ochrony Pogranicza, a jubilatka pracowała w miejscowym GS-ie, w księgowości. Ślub odbył się 16 października 1972 roku. Mają czworo dzieci i siedmioro wnucząt. – Jeszcze jeden wnuczek w drodze – uśmiecha się pani Marta. A jaka jest recepta na długoletni związek? – W życiu przede wszystkim trzeba się kochać i być dla siebie wyrozumiałym – mówią Nowinom jubilaci.
– Poznaliśmy się w autobusie – uśmiecha się pan Henryk Koziński, który wspólnie ze swoją żoną Henryką świętuje 50 lat po ślubie. Małżeństwo pochodzi z Jeleniej Góry, a znaleźli się w tym samym autobusie, bo jubilat dojeżdżał do pracy, na budowę, jubilatka jeździła natomiast do szkoły. – Tak jeździliśmy i jedziemy dalej – żartuje pan Henryk. Pobrali się 19 sierpnia 1972 roku. Doczekali trojga dzieci oraz dwojga wnucząt. – W małżeństwie przede wszystkim ważna jest cierpliwość i zrozumienie – radzi pani Henryka. Jubilaci mieszkają w Borucinie.
Kolejna para – Helena i Bronisław Gazdowie z Krzanowic poznali się w pociągu relacji Racibórz – Wrocław. Tak się złożyło, że jechali tym samym, bo jubilat wracał z urlopu, a jego przyszła żona z ferii zimowych. Tam pomiędzy nimi zaiskrzyło. Przed ślubem spotykali się dwa lata i dwa miesiące. Uroczystość odbyła się 18 września 1972 roku. Mają troje dzieci oraz doczekali się czworga wnucząt. – Jeden drugiemu musi ustępować – odpowiada pani Helena, kiedy pytamy o przepis na długoletni związek.
Grażyna i Tadeusz Sikorowie z Borucina. Jubilat był listonoszem, roznosząc listy, przychodził też do domu pani Grażyny. – Od razu mi się spodobała, więc do listów, czasami dorzucałem czekoladki – uśmiecha się. Para przed ślubem spotykała się dwa lata. Uroczystość odbyła się 26 grudnia 1972 roku. Jaka jest recepta na długoletni związek? – W małżeństwie najważniejsza jest rozmowa – radzi pani Grażyna.
Urszula i Dieter Stuchłowie. Oboje pochodzą z Bojanowa i tam nadal mieszkają. Nie pamiętają, kiedy pierwszy raz się zobaczyli, bo widywali się dosyć często na zabawach i festynach organizowanych w wiosce, aż zaiskrzyło. Przed ślubem spotykali się dwa lata i dwa miesiące. Ślub odbył się 5 lutego 1972 roku. Mają czworo dzieci i siedmioro wnuków. – Na prawnuków jeszcze czekamy – uśmiechają się. Jubilat zawodowo związany był z Rafako, natomiast jubilatka pracowała w raciborskim „Mechaniku”. Jaka jest recepta na długoletni związek? – W życiu bywa różnie, ale ważne jest zrozumienie – radzi pani Urszula.
Anna i Józef Jaroschowie z Borucina. Zaiskrzyło między nimi na zabawie tanecznej w miejscowym domu kultury. Znali się natomiast od zawsze, bo mieszkali w tej samej miejscowości. Związek zawarli 14 września 1972 roku. Mają jednego syna i jedną wnuczkę. Jubilat zawodowo związany był z pszowską kopalnią „Anna”, jubilatka zajmowała się domem. – W małżeństwie należy się zgadzać, kochać się i nie kocić – radzi pani Anna.
Dawid Machecki