Brzezie jak sportowa pustynia. Przez brak szatni z salką przy LKS
Miejscowi nie mogą się pogodzić z decyzjami władz miasta, które w tej kadencji zablokowały budowę nowych szatni dla klubu piłkarskiego. – Przebieralnia jest w namiocie, to wstyd – przekazali ostatnio prezydentowi mieszkańcy Brzezia. Uważają, że „sport w Brzeziu się kończy”. Włodarz miasta twierdzi, że on chce budować szatnie, a nie zgadzają się nań radni opozycji.
Sprawa niezbudowanych szatni, o których mówiło się jeszcze w kampanii wyborczej w 2018 roku to bolączka dzielnicy. Było o niej głośno w pierwszych latach kadencji. Działacze przychodzili do magistratu prosić radnych o zgodę na tę inwestycję. Na forum samorządu sprzeciw budził koszt tego przedsięwzięcia, idący w miliony złotych. Radnych nie przekonało, że chodzi nie tylko o obiekt mieszczący szatnie, ale i małą salę gimnastyczną np. na ćwiczenia fitness, zajęcia taneczne i miejsce spotkań.
Tam to jest bajka
Wątek szatni wrócił na spotkaniu prezydenta miasta z mieszkańcami Brzezia. Obecni na nim mówili, że obecna sala gimnastyczna nie przystaje do zapotrzebowania szkoły i dzielnicy. Obiekt powinien być większy, bo w Brzeziu nie ma gdzie pójść, żeby się poruszać. – Taka pustynia się zrobiła – narzekali uczestnicy spotkania. Wskazali, że w miejscowości Grzegorzowice w gminie Rudnik znajduje się sala gimnastyczna, która powinna być wzorem dla Raciborza. – Tam to jest bajka – rozmarzyli się miejscowi. Mówili, że salę przy szkole należy rozbudować kosztem betonowego boiska.
Inny aspekt braku szatni przy LKS-ie, to wstyd dla działaczy, kiedy wskazują przyjezdnym drużyno, żeby zawodnicy przebierali się w namiocie. Bo aktualnie klub nie ma innych szatni.
– To jest wstyd dla Brzezia, że tu nie ma szatni na boisku. Ludzie nie mają się kaj przebrać – usłyszał prezydent.
Taki stan rzeczy powoduje, że padło też stwierdzenie: Brzezie się cofa. A trzeba się cieszyć, że dzieci się garną do sportu – stwierdziła jedna z mieszkanek, wskazując włodarzowi miasta kierunek działania.
Za drogo
Prezydent Raciborza Dariusz Polowy powiedział, że mówiąca do niego osoba siedzi obok radnej z Brzezia, która jest przeciwna budowie szatni. Przypomniał, że dopiero pod naciskiem społecznym radni uchwalili przekazanie pieniędzy miejskich na budowę żłobka czy tężni.
Polowy mówił o Irenie Białuskiej, która broniła się przed jego wskazaniem winnej braku szatni. – Ja jestem przeciwna szatni w wersji za 2,5 mln zł i droższej – zaznaczyła radna z klubu „Razem dla Raciborza”.
Z sali szybko usłyszała, że nie chodzi tylko o szatnie, ale kompleksowe brzeskie centrum sportu. Radna dowiedziała się też, że początkowa wycena inwestycji wyniosła 1,8 mln zł, a teraz 2,5 mln zł nie wystarczy. Nie wiadomo czy 5 mln zł wystarczy na ten cel.
– Można było coś tańszego zrobić. Muszle klozetowe mają być ze złota? – dziwiła się wysokim kosztom radna Białuska.
Szatnie a park
Prezydent Polowy przypomniał, że jego poprzednik w fotelu prezydenckim – Mirosław Lenk zaakceptował plan budowy szatni dla klubu, przygotował koncepcję takiej inwestycji. – Później nastąpiła zmiana poglądów o 180 stopni. Tymczasem radni każą mi kupić za 2 mln zł teren pod park przy Ogrodowej, który Miasto wcześniej sprzedało 1,2 mln zł – oznajmił włodarz.
Wśród zebranych znalazł się były mieszkaniec gminy Rudnik i podpowiedział Polowemu, by budowę szatni powierzył swemu zastępcy Dominikowi Koniecznemu. – On postawił w Rudniku piękną halę sportową przy szkole i u nas też zrobi szatnie – apelował do prezydenta.
– Sprawa jest pogrzebana. Sport się w Brzeziu skończy – skwitowali gorzko działacze LKS. Dariusz Polowy podkreślił, że zależy mu na powstaniu nowego obiektu przy klubie w Brzeziu. Wskazał, że blokuje go opór ze strony rady miasta.
(ma.w)