Czy naprawę „koniec ze śpiewką o winie PiS-u”?
Ostatni przewrót w Sejmiku Śląskim, który odebrał władzę PiS, skłonił pana redaktora Fryderyka Kamczyka do napisania feliotonu, z którego wynikają co najmniej dwa wnioski, odnoszące się pośrednio także do zbliżających się wyborów parlamentarnych:
1) Aktualny kryzys gospodarczy ma charakter obiektywny, jego przyczyny są zewnętrzne i rządzący nie mogą za jego skutki odpowiadać – ataki z tego tytułu na rządzącą partię są „śpiewką” opozycji, w domyśle – nie mającą realnych podstaw.
2) Odpowiedzialność za w/w problemy po przejęciu władzy spadnie na dotychczasową opozycję.
Rzecz w tym, że oba wnioski są w mym odczuciu fałszywe, jeśli nie w całości to w każdym razie w dużej części.
Jest prawdą, że część przyczyn obecnego kryzysu ma charakter obiektywny i nie zależy od polskich polityków. Nikt z nich bowiem nie mógł mieć wpływu na wybuch pandemii i wojny rosyjsko-ukraińskiej. Wydarzenia te odpowiadają jednak tylko za część naszych obecnych problemów. PiS objął władzę na początku niespotykanej od dawna koniunktury, dziedzicząc po poprzednikach gospodarkę osłabioną kryzysem, ale zdrową i szybko się rozwijającą pomimo wszelkich trudności. Miał więc sytuację wyjątkowo korzystną. I tu przypomina się znana zapewne wszystkim biblijna przypowieść o siedmiu krowach tłustych i siedmiu chudych, z której płynie przesłanie by w dobrych czasach przygotowywać się na czasy złe. Tymczasem rządzący owe dobre czasy zmarnowali, doprowadzając do ich „przejedzenia” i kompletnie nie przygotowując się na czasy gorsze, które przecież kiedyś musiały nadejść. Uczynili tak świadomie, podporządkowując politykę gospodarczą doraźnym celom politycznym i nie przejmując się długofalowymi skutkami swych działań. Pandemia i wojna wystąpiły tu tylko jako swego rodzaju katalizatory, przyśpieszając i co najwyżej wzmacniając trudności, które i tak prędzej czy później by przy takiej polityce wystąpiły. Sugestia, że źródło wszelkich naszych obecnych kłopotów, przede wszystkim zaś ich skala, ma głównie charakter zewnętrzny jest więc fałszywa.
I tu przechodzimy do kwestii odpowiedzialności. Gdyż wbrew temu, co zdaje się sugerować pan Kamczyk, za to, co stało się złego, zawsze odpowiedzialny będzie ten, kto do powstania owego złego stanu rzeczy się przyczynił. Odpowiedzialność nie zniknie wraz z oddaniem władzy. Odpowiedzialności za to, co złego się stało i co z przyczyn zewnęrznych nie wynikało, nikt już z PiS-u nie zdejmie.
Pan Kamczyk ma tu o tyle rację, że część wyborców zawsze za wszystko co złe lub dobre winić lub chwalić będzie tych, którzy aktualnie rządzą, bez względu na ich rzeczywiste zasługi czy winy. Przy aktualnej wysokiej inflacji i ogromnym zadłużeniu, każdy kto dojdzie do władzy (także PiS, jeśli tę władzę utrzyma) będzie musiał podejmować trudne i niepopularne decyzje. I w tym sensie rzeczywiście, część wyborców obwiniać będzie za bolesne skutki owych działań naprawczych tych, którzy będą próbowali naprawić straty wyrządzone przez rządy PiS. Będzie to jednak ocena nieuzasadniona. Nowa władza odpowiadać będzie bowiem mogła tylko za to, co zacznie dopiero robić. Do tego zaś, co już złego się stało (i do konsekwencji tego!), „śpiewka o winie PiS-u” wciąż będzie aktualna. O czym warto pamiętać i w przypadku Sejmiku Śląskiego i zbliżających się wyborów.
Piotr Olender