Radny Frączek chce nadzorować pomoc dla ukraińskiego miasta
Na sesji powiatowej członek opozycji z klubu PiS podzielił się swymi wątpliwościami przy darach samorządu dla miasta Horiszni Plawni. – Największą korupcję notuje się przy wysyłaniu darów do merów miast – przestrzegł starostę. Wspomniał, że towary z darów można później kupić na targowisku.
Radnym zaproponowano przekazanie Ukraińcom z budżetu powiatu darów o wartości 40 000 zł. Frączek chciał wiedzieć, w jaki sposób będą przekazane te dary. Starosta Grzegorz Swoboda odparł, że Powiat chciałby podjąć akcję pomocową właśnie na święta, bo ma partnera długoletniego w Ukrainie. Miasto Horiszni Plawni przed wojną z Rosją organizowało dla młodzieży z powiatu raciborskiego obozy wakacyjne. – Nasza młodzież wtedy 3 tygodnie tam była. Patrzę na przyszłość, kiedy wojna się skończy. Ja cenię sobie tę współpracę i stale jestem na łączach z merem ukraińskiego partnera. Oni są blisko frontu, a my nie wyobrażamy sobie tej tragedii jaka się tam teraz dzieje – tłumaczył rajcy włodarz powiatu.
Ale tam jest wojna
Starosta wyjaśnił, że aktualnie Ukraińcom potrzebna jest pomoc, nawet najbardziej podstawowe produkty. – Poprzednim razem ta woda, jaką wysłaliśmy, okazała się niezbędna, bo u nich jej nie było. Trzeba pomóc człowiekowi w potrzebie i środki przekazać. Wiem, że sami mamy problemy, ale tam jest wojna – mówił na sesji G. Swoboda.
Szef zarządu powiatu wyjaśnił, że nie ma teraz chętnych firm, które chciałyby pojechać do Ukrainy. – Jest ryzyko i nie wiem, czy się uda wysłać transport. Zamierzamy wysłać dary: jedzenie długoterminowe, środki opatrunkowe, tym właśnie zapełnić busa. To nie są już u nas tanie rzeczy, ale trzeba wspomóc na wojnie, w święta. Wszyscy liczymy na koniec wojny, ale widzimy, jak to wygląda. Oni znajdują się w okolicach Dniepru, a tam się źle dzieje – kontynuował włodarz powiatu. Na koniec stwierdził, że partnera ma się na dobre i na złe.
Ludzie szemrają
Frączek przypomniał, że był jednym z pierwszych, którzy udali się za wschodnią granicę, by nieść pomoc. – To nie jest tak, jak w mediach jest pokazywane, jak te dary trafiają. Jest nieprawda tam. Trzeba pomagać faktycznie tam, gdzie jest wojna. Horiszni Plawni jest na wschodniej Ukrainie. Wielkością miasto przypomina Racibórz. Tylko ludzie szemrają o różnych sprawach, jakie się dzieją z pomocą. Jedna rzecz to pomoc i miłosierdzie, ale inna to fakt, że trzy razy nam Ukraina zadała ciosy ostatnio – opowiadał na posiedzeniu rady radny Frączek.
Rajca z Oblicz zauważył, że 11 listopada rząd ukraiński udostępnił zaledwie jedną z wnioskowanych przez Polskę ekshumacji. – Do dziś nie przeprosił nas za ten wybuch, co zabił ludzi przy granicy. Oni 200 000 Polaków w przeszłości wymordowali i ich to kłamstwo wciąż trwa. Tylko Niemcy zaprotestowali, gdy padło na forum międzynarodowym, że to Polacy mordowali Ukraińców. Oni wciąż szanują banderowców, bandytów, a my żyjemy w nieświadomości. W swoim hymnie mają zwrotkę ze słowami o kraju od Donu do Sanu. Mną targają emocje. Bo wschodnia Ukraina nie stawia pomników Banderze, ale na zachodniej to robią. Oni mordowali Polaków, a my robimy rzecz wielką, oddajemy życie dla Ukrainy. Ja chcę pomóc tym ludziom, ale chcę wiedzieć, w jaki sposób trafiają tam nasze pieniądze – mówił Frączek z przejęciem.
Uważać na merów
Jego zdaniem, największa korupcja jest notowana, przy wysyłaniu darów do merów miast. – Znam to z faktów. Należy kierować albo na kościele placówki zarządzane przez Polaków, albo na instytucje charytatywne. Jak pojechałem na ukraińskie targowisko, to tam puszki z darów były sprzedawane – relacjonował R. Frączek.
Uważa, że w zachodniej Ukrainie widać jeszcze nienawiść do Polski. – My musimy żyć w prawdzie, bo za jakiś czas nie będziemy wiedzieli, czy jesteśmy jeszcze w Polsce – przestrzegał radny Frączek. Na koniec swojej wypowiedzi oznajmił, że sam chętnie pojedzie z tym transportem darów i sprawdzi na miejscu, czy trafią one do ludzi potrzebujących.
Starosta Swoboda wyjaśnił, jak wyglądały poprzednie transporty z darami dla Ukraińców. – Przekraczaliśmy granicę polsko-ukraińską, następowało rozładowanie transportu, który był przejmowany przez stronę ukraińską i zawożony pod wskazany adres. Na miejscu był kręcony film z przywozu darów, który przekazywano nam. Tam miejscowe społeczeństwo rozładowywało ten transport. To nigdy nie była gotówka, a rzeczy konkretne. Szczegółami zajmują się już nasze referaty, a ja nie wnikam w to, czy jedzie tam makaron, czy ryż – podsumował Grzegorz Swoboda.
Zaszłości historyczne
Głos zabrał jeszcze radny Piotr Olender. Zaznaczył, że wojna trwa w całej Ukrainie. – Ja nie widzę związku tego, co mówił pan Frączek, z obecnie kierowaną pomocą. To są niezwiązane ze sobą rzeczy, zaszłości historyczne. Nasza pomoc jest dla samorządu. Wyrażam ubolewanie, że na naszej sesji te słowa padły. Jest mi z tego powodu przykro – stwierdził P. Olender.
Ostatni w dyskusji zabrał głos R. Frączek. – Piotrze, jeśli w Polsce milczy się o 200. tysiącach wymordowanych Polaków, którzy zginęli w sposób okrutny, a ludzie by się rozpłakali, gdybym o tym zaczął opowiadać i wielu z naszych rodzin mordowano, to o niestosowności można mówić, że ta jest w mediach. Bo dziś wszyscy milczą, a kraj jest okłamywany. To gdzie mam o tym mówić jak nie na sesji? W knajpie? Właśnie tu jest to miejsce, żeby o tym opowiedzieć. Zwracam się w ten sposób do tysięcy raciborzan z Kresów. To oni są bohaterami, bo, mimo że mordowano nasze rodziny, że się kłamie, to my wciąż pomagamy – stwierdził Ryszard Frączek.
(ma.w)