Czy psia dola jest zagrożona?
Przyszłość schroniska dla bezdomnych zwierząt to kolejny punkt sporny między radnymi opozycji a prezydentem miasta. Spółka PK, która od lat prowadzi tę placówkę, nie jest już tak ochocza, by kontynuować zlecenie z magistratu. Decydują finanse. Prezydent negocjuje nowe warunki, ale szuka też alternatywy. Zdaniem radnych, takowej nie ma, więc trzeba dogadać się z PK.
Chociaż w budżecie na 2023 rok przeznaczono na raciborskie schronisko 800 tys. zł, to kwota jest niewystarczająca, aby zainteresowała Przedsiębiorstwo Komunalne. Szefowi komisji budżetowej – Mirosławowi Lenkowi te nakłady wydają się astronomiczne. Z jego informacji wynika, że na Ostrogu przebywa od 10 do 12 psów. Podkreśla przy tym, że oddawanie obiektu w ręce prywatne to kierunek niebezpieczny. Pamięta afery z przeszłości, interwencje animalsów, nagłośnienie przez ogólnopolskie media. – Kiedy kończyłem ostatnią prezydencką kadencję, do prowadzenia schroniska wystarczało 250 tys. zł. Sam miałem psa w domu i na pewno żył lepiej niż w schronisku, a nakłady nań były niższe – stwierdził
Jest 10, było 120
W raciborskim schronisku można przyjmować także zwierzęta spoza gminy. Obiekt służył całemu powiatowi. Psów było tam nawet 120. Kontrole zgłaszały tylko drobne uwagi.
– Ja się na ten stan (oddawania schroniska komuś spoza sfery komunalnej – przyp. red.) nie godzę. Potrzebne jest właściwe spojrzenie na funkcjonowanie tej placówki. Moim zdaniem wydatki są nieracjonalne. Oczekujemy od prezesa spółki odpowiedniego przygotowania tego zadania – zaznaczył w poniedziałek 16 stycznia radny Lenk i stosowny zapis do budżetu miasta na 2023 znalazł się w środę, na sesji budżetowej. – Nie godzimy się na ogłaszanie przetargu, bo to zadanie może wypełniać jednostka publiczna, na którą mamy wpływ. Nie zostawimy tych zwierząt na niepewny los – podkreślił M. Lenk.
Podzielił się też spostrzeżeniami, jakie przekazał mu telefonicznie jeden z właścicieli lecznic weterynaryjnych z Raciborza. Aktualnie wszystkie lecznice prowadzą utylizację truchła zwierzęcego i problem ten jest – według Lenka – uporządkowany. – Nie ma dzikich pochówkowych, porządkuje się truchło także po wypadkach z udziałem zwierząt. Odbywa się to za opłatą w lecznicy albo w schronisku. Jak tego zaprzestaniemy, to będzie armagedon. Takiego słowa użył dość znany pan doktor – podkreślił radny Lenk.
Prezes lawirował słownie
Temat podjęła na sesji budżetowej również Justyna Poznakowska. 4 stycznia odwiedziła schronisko po zgłoszeniach mieszkańców. Towarzyszyło jej troje radnych i dziennikarz. Na miejscu spotkali się z prezesem PK.
– Pan prezes bardzo lawirował słownie, żeby nie wypowiedzieć się na temat planów przyszłości dla schroniska, odsyłał nas z tym do naczelnika Glapy. Dowiedzieliśmy się, że nie było jeszcze konkretnych planów. Tymczasem słuchy nas dochodzą, że jakiś nowy właściciel krąży po gminach. Już oferuje pracę, choć na razie bez warunków – mówiła na sesji radna.
Dodała, że Racibórz nie podjął rokowań z innymi gminami, którym wcześniej oferował miejsca dla zwierząt z tamtych terenów. W międzyczasie dwie gminy podjęły współpracę z innymi placówkami.
Praca dla 5 osób
Poznakowska stwierdziła, że schronisko funkcjonowało w Raciborzu od zawsze. – Teraz pracownicy dostali ofertę: albo przejdą do PK, albo mogą szukać sobie innej pracy. To dotyczy 5. osób – oznajmiła radna.
Według niej, nie ma ze strony urzędu woli współpracy ani dbałości o zwierzęta. Niski stan zapełnienia schroniska wytłumaczyła wprost: bo nie zbieramy zwierząt z gmin ościennych.
Według niej prezes spółki prawa handlowego mógłby wymyślić samofinansowanie tej usługi. Zdaniem Poznakowskiej, w tej funkcji PK zapracuje na siebie.
– Powinniśmy się przyłożyć do tego, bo społeczeństwo jest zatroskane o los kotów i psów – podkreśliła na sesji radna z klubu Niezależnych Michała Fity.
Nie ma planu sprzedaży
Odpowiedział jej prezydent Raciborza Dariusz Polowy. Zaznaczył, że kluczowe jest dla samorządu, aby w sposób należyty zaopiekować się zwierzętami i to jest priorytet jego działań. – Mówi pani o jakimś nowym właścicielu schroniska. Skąd takie informacje? Czy rada podjęła uchwałę o sprzedaży schroniska? Urząd ogłosił jedynie przetarg na jego prowadzenie. Czy pani ma wgląd do ofert przetargowych? To byłoby złamanie tajemnicy ich przyjmowania – dziwił się i jednocześnie ostrzegał włodarz miasta.
Zaznaczył, że urzędnikom zależy, żeby schronisko funkcjonowało jak najlepiej i nie ma zagrożenia, by zwierzęta z Raciborza nie zostały zaopiekowane. – Jeśli jakaś gmina chce z nami współpracować, to powinna się zgłosić. To jest oczywiste, bo to nie jest nasz obowiązek je namawiać – dodał Dariusz Polowy.
Oznajmił, że nie ma planu sprzedaży schroniska, a w magistracie pracują nad przedłużeniem umowy z PK na kolejne miesiące. Jest też postępowanie przetargowe, ale i negocjacje z obecnym wykonawcą zlecenia. – Oprócz tego wprowadziliście państwo stosowny zapis w uchwale budżetowej, który zbadamy i się odniesiemy – podsumował Dariusz Polowy na styczniowym posiedzeniu rady miasta.
(ma.w)