W Krzanowicach pogrzebano kontrabas. Tak pożegnano karnawał. O zwyczaju rozmawiamy z dr Marcelą Szymańską
W ramach wydarzenia urządza się pogrzeb instrumentu muzycznego. Towarzyszy temu żartobliwy kondukt żałobny i pastor przebieraniec. Krzanowice są jedną z miejscowości w regionie, gdzie odbywa się pogrzebanie basa. Wśród miejscowych mawia się, że tradycja sięga 1953 bądź 1954 roku.
W tym roku wydarzenie przypadło na 18 lutego, powracając po pandemicznej przerwie. – Ostatni raz spotkaliśmy się w 2020 roku, około dwa tygodnie później wybuchła pandemia – wspomina dyrygentka „Cecyli” Kornelia Pawliczek-Błońska, która w 1986 roku wskrzesiła krzanowicki Basbegraben, po tym, jak rok wcześniej stanęła na czele chóru.
W krzanowickim ośrodku kultury, gdzie Chór Cecylia, organizuje wydarzenie, obrzęd rozpoczął się kilka minut po 23.00. Na czele konduktu szedł mężczyzna we fraku, trzymający przed sobą lirę (symbol muzyki), zaraz za nim w rytm marsza żałobnego podążała orkiestra. Za muzykami w towarzystwie ministranta kroczył pastor. Chwilę później tragarze niosący kontrabas oraz wdowa trzymająca w ręku wieniec. Były też m.in. płaczki żałobne, śmierć z kosą i miss karnawału. Po obejściu wokół sali orszak się zatrzymał i rozpoczęła się parodia ceremonii pogrzebowej. Wprowadzeniem do niej był dialog między pastorem a organistą. Jako pierwszy zaczął pastor: „Już basisko umarło, kończą się ostatki. Cieszą się i radują z tego wszystkie matki! Dlaczego by się matki z tego cieszyć miały? Bo córki nareszcie na czas do domu będą wracały! Przecież wracały o dziesiątej, jak im nakazano! Owszem, wracały o dziesiątej, ale rano!”. Później nastąpiło pożegnanie kontrabasu. Następnie uczestnicy uroczystości pogrzebowej ponownie obeszli salę, śpiewając pieśń, a chwilę później ją opuścili.
W tym roku w poszczególne role wcielili się: lirę niósł Leo Wollnik, pastorem był Artur Goriwoda, organistą Kornelia Pawliczek-Błońska, ministrantem Józef Sławik, tregrami – Tomasz Liszka, Piotr Ploszka, Artur Talarczyk, wdową Marta Gieron, miss piękności Urszula Gajdeczka, śmierciąDawid Goriwoda, płaczkami – Teresa Mandrysz, Maria Pietrzak, Małgorzata Deryło, Brygida Abrahamczyk, Małgorzata Kosel, Ewa Woźniak, Gerda Sonnek, Agnieszka Kawulok, Karina Raida, Katarzyna Łozińska, Jan Daniel, Sylwia Czech, parą – Martin Grzesiczek i Waldemar Spiewok, grabarzem Wojciech Szczepankiewicz, a także Katarzyna Nowak. Orkiestra dęta zagrała pod kierunkiem Ryszarda Rzytkiego.
(mad)