Od barbera do milionera czyli sto powodów, dla których warto wybrać zawód z przyszłością
Kiedyś męskim zarostem zajmował się cyrulik i golibroda, a dziś panowie powierzają swoje włosy barberom i barberkom. Niezależnie od tego, czy to tylko kolejna moda, czy może powrót do korzeni męskiego fryzjerstwa, zawód niemal z dnia na dzień stał się topowy, a kolejki klientów oczekujących na wolne terminy są coraz dłuższe.
Po pierwsze: rozumieć
Choć barber shopy powstają w naszym kraju jak grzyby po deszczu, a berberzy przeżywają prawdziwy renesans, to tego zawodu nie można się nauczyć w żadnej z tutejszych szkół branżowych. Do tej pory w Polsce powstały zaledwie dwie eksperymentalne klasy fryzjerstwa męskiego: w Zespole Szkół Odzieżowych w Poznaniu i Zespole Szkół Odzieżowych, Fryzjerskich i Kosmetycznych w Warszawie. To kropla w morzu potrzeb, ale i zalążek zmian w branży fryzjerskiej, która coraz częściej wybiera wąskie specjalizacje. Wiedząc o potrzebach zarówno przyszłych czeladników, jak i samego rynku pracy, Cech Rzemiosł Różnych w Raciborzu organizuje profesjonalny, trzydniowy kurs barberski, który prowadzą Maciej Wójciak – organizator turniejów, szkoleń fryzjerskich oraz barberskich, twórca Ligi Młodych Kreatorów i Bitwy na Wzory oraz Dawid Kawczyński – właściciel Akademii Hair Tatoo, a zarazem najbardziej utytułowany reprezentant naszego kraju na międzynarodowych arenach barberingu.
W szkoleniu bierze udział dziewięć uczennic klas fryzjerskich CKZiU nr 1 w Raciborzu i ich nauczycielka Anna Dębczak. Panowie dzielą się z uczestniczkami swoim doświadczeniem i wiedzą nie tylko z zakresu barberingu, ale i psychologii. – Mamy przed sobą ważną misję zmiany postrzegania tego zawodu. Fryzjer to dzisiaj przede wszystkim świetnie wyszkolony rzemieślnik, który powinien być dla klienta partnerem biznesowym. Ale żeby taki partnerski układ mógł dobrze działać, trzeba świadczyć usługi na najwyższym poziomie. I nie chodzi tu tylko o znajomość technik cięcia i układania włosów, ale też o odpowiednie przygotowanie się do roli doradcy, w rękach którego klient poczuje się bezpiecznie i otrzyma profesjonalną pomoc – tłumaczy Maciej Wójciak i dodaje, że nie powinno być w tym przypadku miejsca na służalczość, która często wynika z poczucia klienta, że skoro płaci to ma prawo wymagać. Budowanie relacji zaczyna się od momentu, gdy przekracza próg naszego salonu. Trzeba go odpowiednio przywitać, poznać jego oczekiwania i zaprosić do myjki, bo czyste włosy to nie wybór klienta tylko podstawa każdego dobrego cięcia. Podczas mycia nasz gość ma się poczuć jak w spa, znaleźć relaks i odprężyć się. Masaż głowy, ciepła woda, odpowiednie kosmetyki i rozmowa mają go tylko utwierdzić w przekonaniu, że warto do nas wrócić.
Konsultacja i analiza potrzeb klienta jest równie ważna jak doświadczenie, które pomoże nam w dobraniu odpowiedniej fryzury i zweryfikuje nieraz niemożliwe do zrealizowania pomysły. Należy uzmysłowić klientowi, że zdjęcia z Internetu są często przepuszczane przez filtry, więc w rzeczywistości fryzury wyglądają inaczej. Dużo zależy też od odpowiedniego oświetlenia i czasu, który przeznaczamy na cięcie. Jeśli wybiera wariant, który będzie wymagał trzech godzin pracy, musimy mu uświadomić, że będzie to miało również wpływ na końcową cenę strzyżenia. Wyjaśnienie wszystkich wątpliwości już na początku spotkania zapobiegnie ewentualnemu rozczarowaniu i na pewno poprawi nasz wizerunek.
Po drugie: wiedzieć
Barber powinien wiedzieć jakich w swojej pracy używać narzędzi i jak się nimi posługiwać. W barberskim niezbędniku nie może zabraknąć: maszynki z nasadkami, golarki, suszarki, grzebienia, konturówki, trymera, brzytwy, karkówki, kołnierzyka, odpowiednich kosmetyków (szampon, lakier, puder, talk, pasta, żel do wykańczania konturów, wody zapachowe), klamer lub rzepów do włosów, pianki do chłodzenia maszynki, szczoteczki do ściągania drobnych włosów z brody i spryskiwacza z wodą, do której dodajemy zapach po goleniu.
Narzędzia to zaledwie wstęp, a nie klucz do osiągnięcia sukcesu. Bez odpowiedniej wiedzy nie zrobimy z nich dobrego użytku. – To nie sprzęt czyni kogoś dobrym barberem. Nie musimy wybierać najdroższej brzytwy na rynku, takie za 20 złotych w zupełności wystarczą, bo nie marka ma w tym przypadku znaczenie tylko nasze umiejętności. Ważne jest jednak to, by kosmetyki, których będziemy używać były adekwatne do usługi. Myjemy włosy szamponami przeznaczonymi wyłącznie dla mężczyzn i nie przesadzamy z kosmetykami. Te ekskluzywne działają w ten sposób, że zapach utrzymuje się przez 30 sekund, a potem wietrzeje po to, by nie dominował nad zapachem używanym przez klienta – tłumaczy Maciej Wójciak i dodaje, że każdy fryzjer powinien wiedzieć o tym, że karkówki używa się do czyszczenia klienta, a nie narzędzi, zaś kolor peleryny jest adekwatny do koloru włosów klienta. – Używamy jej na zasadzie kontrastu, czyli do włosów ciemnych zakładamy białą, a do włosów jasnych – czarną – dodaje pan Maciej, który podkreśla jak ogromny potencjał ma męskie fryzjerstwo.
Odrodzenie polskiego barberingu zaczyna się w roku 2014, gdy na mapie pojawiają się pierwsze salony dla panów. Po tym, jak w 1999 roku, za sprawą reformy szkolnictwa, zniesione zostaje kształcenie w zawodach fryzjer damski i fryzjer męski i łączy się je w jedno ogólne fryzjerstwo, zaczyna się początek końca barberingu. Nie uczy się podstaw tego zawodu, nie organizuje konkursów, ani pokazów, a wybór męskich kosmetyków jest nieporównywalnie mniejszy do tych, które są produkowane dla kobiet. Dopiero ruch hipsterów z Brooklynu, którzy zaczynają nosić brody, wywołuje falę mody na zarost i powrót do wzorców fryzjerstwa męskiego na najwyższym poziomie.
Po trzecie: umieć
Dziś z noszenia zarostu już nikt nie musi się tłumaczyć, a we fryzjerstwie męskim zarabia się więcej niż we fryzjerstwie damskim. Czy to tylko kwestia mody? – Klienci wracają częściej, bo odrost trzeba skracać po 10, 14 dniach. W barberingu używa się mniej kosmetyków, niepotrzebna jest koloryzacja, usługi wykonuje się szybciej, a mężczyźni nie są tak wymagający jak kobiety. To wszystko sprawia, że fryzjerstwo męskie jest teraz na topie nie tylko jeśli chodzi o trendy w tej branży, ale i o zarobki – wyjaśnia Maciej Wójciak i dodaje, że uczniowie szkół branżowych są dużo lepiej przygotowani do pracy w barberingu, niż ci, którzy kończą jedynie kursy. – Zaletą kształcenia się w szkołach branżowych uczących fryzjerstwa jest to, że ich absolwenci wiedzą wszystko o strukturze i budowie włosa i potrafią się posługiwać nożyczkami. To dwie kluczowe sprawy dla barbera: wiedza i umiejętności, które wykorzystuje na co dzień – puentuje pan Wójciak.
Podczas warsztatów w szkole, Dawid Kawczyński mówi o tym, że najważniejsze w barberingu są umiejętności manualne i technika cięcia. – Jeszcze kilka lat temu byłem w tym miejscu co wy i interesowały mnie wtedy przede wszystkim spotkania z kolegami, imprezy i dobra zabawa, ale pamiętajcie o tym, że to wszystko kiedyś się kończy i wtedy trzeba się zastanowić nad swoją przyszłością. Im wcześniej dokona się właściwego wyboru, tym lepiej. Ja wybrałem barbering i nigdy tego nie żałowałem. Dziś pokażę wam na czym polega moja praca, a potem spróbujecie tego same. Nie będę poprawiał waszych błędów, tylko pokażę wam jak z nich wyjść – tłumaczy barber.
Modelem jest Tomek – uczeń klasy II budownictwa CKZiU nr 1 w Raciborzu. Na jego przykładzie Dawid Kawczyński pokazuje wiele technik, które wykorzystuje w barberingu. Potem uczestniczki kursu zapraszają do pracowni fryzjerskiej swoich kolegów z innych klas i wiedzę teoretyczną próbują wykorzystać w praktyce. Przyglądający się ich pracy mistrz podpowiada, pokazuje i tłumaczy, a na koniec podsumowuje: – Technik cięcia można się nauczyć, ale pozostaje jeszcze kwestia wyobraźni, zdolności i pasji do tego co się robi. Obcinać może każdy, ale dobre wykończenie fryzury to detale, które świadczą o klasie barbera. Fryzjerstwo męskie nie kończy się na dyplomie czeladnika. To ciągła nauka, dokształcanie się i śledzenie nowinek. A wszystko po to, by być dwa kroki przed konkurencją i być najlepszym w tym co się robi – podsumowuje Dawid Kawczyński.
Katarzyna Gruchot