W stolicy Młodej Polski cz. 2
Józef Grabowski, wnuk Ambrożego, urodził się 21 maja 1890 roku w Krakowie. Był jedynym synem Kazimierza Grabowskiego, ówczesnego docenta higieny na Uniwersytecie Jagiellońskim, a także znakomitego lekarza praktyka. Jako naukowiec posiadał Kazimierz Grabowski wielkie zasługi w nowej w tamtych czasach gałęzi wiedzy medycznej. Śmiało można nazwać go „ojcem higieny”. Matką przyszłego pedagoga była Józefa z Fryczów, ciotka artysty malarza, Karola Frycza.
Dzisiaj trudno dociec, gdzie Józef Grabowski rozpoczął wstępną edukację. Z pozostałych po nim nielicznych dokumentów jest znana szkoła średnia, do której uczęszczał w latach 1904 – 1908. Było to gimnazjum św. Jacka w Krakowie, od kilkudziesięciu lat już nieistniejące. W roku 1908 Józef Grabowski uzyskał w tym gimnazjum maturę, z pierwszą lokatą ex aequo z niejakim Adamem Krokiewiczem, późniejszym znakomitym uczonym.
W 1892 roku ojciec Józefa, Kazimierz Grabowski, po niefortunnych operacjach na giełdzie, nie mając możliwości spłacenia zaciągniętych honorowych długów, wyjechał niemal dosłownie „za chlebem” do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Zamieszkał w Trenton w stanie New Jersey. We wdzięcznej pamięci tamtejszych mieszkańców zapisał się jako powszechnie znany i ceniony lekarz, a także jako działacz polonijny. Przed śmiercią, która nastąpiła w 1912 roku zwrócił zaciągnięte w kraju pożyczki. Do dzisiaj w Trenton dba się o jego grobowiec i pamięta o dobroci i szlachetności tego polonusa. Miłymi strażnikami pamiątek pozostałych po nim jest znana w Trenton rodzina Wojciechowskich.
Po wyjeździe ojca do Ameryki, Józef miał wtedy niespełna dwa lata, jego matka prowadziła z synem bardzo skromne życie. Nieczęste przesyłki finansowe zza oceanu z trudem łatały rosnące potrzeby nawet tak małej rodziny. A już nauka w tamtych czasach była wyjątkowo kosztownym luksusem.
Płatnych korepetycji zaczął Józef udzielać od średnich klas szkoły powszechnej. W gimnazjum była to już jego praca normalna. W latach uczęszczania do szkoły średniej, a i później, będąc studentem, zarabiał też rezultatem zainteresowań przyrodniczych: drukował w fachowych pismach galicyjskich, także wiedeńskich, opracowania wyników swoich obserwacji prowadzonych nad motylami. Przede wszystkim uczył się, a wyniki miał świetne.
Usiłował szybko stanąć „na własnych nogach” zdobywając możliwości finansowego wsparcia matki. Nie tylko szkoła, literatura, prasa, czy teatr – ówczesny potencjał informacji – stanowiły źródło jego wiedzy. Ze szkoły austriackiej na pewno wyniósł zrozumienie pojęcia dyscypliny, niezbędnej do prowadzenia dorosłego życia pozytywnego. Charakter jego edukacji narodowej kształtował się w domu żyjącego jeszcze Karola Estreichera Pierwszego, ciotki Stefanii i ich syna, ciotecznego brata Józefa – Stanisława. Żył w Krakowie Wyspiańskiego. Widywał tego „ponurego, mocno już schorowanego brodacza” (określenia poety i malarza ze wspomnień Grabowskiego), widział pierwsze wystawienie „Wesela”, znalazł się niemal w środku słynnego skandalu towarzyskiego, jakie to przedstawienie wywołało, poruszał się w cieniu teatru Słowackiego – był częstym gościem jego „jaskółki” oglądając słynnych wówczas aktorów, blisko z nimi przebywając – w domu Estreicherów – obok najświetniejszych, często w tamtych latach bardzo kontrowersyjnych autorów, tych postępowych ale i tzw. zachowawczych, dzisiaj już zupełnie zapomnianych...
Brał udział w ówcześnie realizującej się rewolucji kulturalnej usiłującej dokonać wyłomów w skamieniałej mentalności krakowskiej. Powiązany koligacjami rodzinnymi był w samym środku – młodym, chłonnym bardzo umysłem – młodopolskich zawirowań i nawet szatańskich biesiad przybyszewszczyzny. Kształciła go szkoła austriacka i Młoda Polska. Obserwując, posiadając umysł analityczny – stawał się racjonalistą, uczestnicząc – dyskutował, zadawał pytania... Pomny na bagaż pozostawiony przez przodków, intelektualnie, podobieństwem zainteresowań, bardzo związany ze swoim dziadem, Ambrożym, stawał się gorącym patriotą (Józefa Grabowskiego dywagacje historyczne na jego lekcjach historii, czy języka polskiego w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku wiele miały wspólnego z sentencjami pozostawionymi w pismach Ambrożego).
W 1905 roku Kraków liczył 94.473 mieszkańców. Ten rok pozostał w pamięci Józefa Grabowskiego jako okres, w którym na dobre począł się krystalizować jego światopogląd. 2 lutego, 15 i 22 października przewaliły się przez Kraków wielkie demonstracje uliczne. Echa rewolucji rosyjskiej.
Chłopiec miał już 15 lat. W Krakowie powstało klerykalne Polskie Centrum Ludowe i Nacjonalistyczne. Studenci zorganizowali się w „Zjednoczeniu”. Ukazał się „Czerwony Sztandar” i „Z pola walki”. R. Starzewski został redaktorem naczelnym „Czasu”. Akcja na rzecz królowej Jadwigi. Austriackie władze przekazały miastu zamek na Wawelu; początek robót konserwatorskich w zamku królewskim. Powstał klub sportowy „Wisła”. Od tego klubu zaczął się romans Grabowskiego ze sportami wodnymi.
A w kulturze? W 1905 roku odbył się w Krakowie Zjazd Historyczno-Literacki im. Mikołaja Reja. St. Kutrzeba wydał swoją „Historię ustroju Polski”, Feldman „Pomniejszczycieli olbrzymów”, Rydel „Betlejem polskie”, A. Strug pierwsze opowiadania, Wyspiański swojego „Hamleta”. Na scenie u Słowackiego „Tkacze” Hauptmanna i „Na dnie” Gorkiego.
Solski został dyrektorem teatru miejskiego. Z mową inauguracyjną J. A. Kisielewskiego powstał „Zielony balonik”. Malczewski namalował „Zatrutą studnię”. Wystawiali Kandinsky i Ślewiński. Do Wyspiańskiego przyjechali Piłsudski i Żeromski – w sprawie skarbu narodowego...
Dwa lata później Stanisław Wyspiański umarł. Siedemnastoletni chłopiec, w tłumnym kondukcie odprowadził go wczesną, grudniową porą na Skałkę przy akompaniamencie króla polskich dzwonów – Wielkiego Zygmunta. Chłopiec znacząco dla swojej osobowości już obejmował ogrom wartości napisanych przez tego geniusza słów. Rok wcześniej wyostrzającym się coraz bardziej zmysłem krytycyzmu spojrzał na Kraków przez pryzmat tekstu „Moralności pani Dulskiej” Zapolskiej. Znał już współczesny sobie Kraków. Kochał go, ale mimo przemożnego do rodzinnego miasta uczucia, chciał się wyrwać z tego, bądź co bądź mocno – w jego mniemaniu – stęchłego zaścianka. Gdzie? Wtedy, z perspektywy Krakowa i – co nie było bagatelne – najtaniej najbliższy wielki świat zaczynał się w Wiedniu. Ale czy do Wiednia?
Józef Grabowski – doktor filozofii, filolog klasyczny, znawca kultury łacińskiej, historyk, publicysta, społecznik, przyjaciel polityków, naukowców, artystów i raciborskiej młodzieży. Dyrektor Męskiej Szkoły Ogólnokształcącej Stopnia Podstawowego i Licealnego nr 9 im. Jana Kasprowicza. Sylwetkę profesora przybliża nam jego uczeń – Andrzej Markowski-Wedelstett.