Piórem naczelnego: Bilbordowa plaga
Mariusz Weidner Redaktor naczelny Nowin Raciborskich.
Kiedyś z bilbordów można było się dowiedzieć o najnowszych promocjach w sieciach handlowych. Teraz dyskonty mniej się pokazują na tych tablicach, za to obrodziło bilbordami polityków. Choć do wyborów pół roku, to najważniejsi kandydaci już przekonują, że to oni są najlepsi. Bilbordy rosną jak grzyby po deszczu. Tak jak coraz głośniej krytykuje się w Raciborzu prezydenta Polowego, że ten za pieniądze podatników urządza autopromocję i informując o inwestycjach wszędzie umieszcza swoją podobiznę, tak politycy reprezentujący nas w parlamencie też robią to za nasze podatki. Tłumaczą, że to żadna kampania wyborcza, a jedynie informacyjna. Bo podatnikowi należy się wiedza o tym, kto i co dla nich robi. Gorzej mają ci, co nie są na państwowym czy samorządowym garnuszku. Im przychodzi płacić za autopromocję z własnej kieszeni. I tu mają pod górkę, choćby w rywalizacji na bilbordy z głową miasta. Prezydent sprytnie wykorzystuje do tego lokalizacje na budynkach czy obiektach należących do Miasta. Stąd nakłady na te tablice są znacznie tańsze niż na rynku usług komercyjnych. Ostatnio byłem świadkiem zainteresowania radnych – przeciwników autopromowania się włodarza, którym wojewódzki konserwator zabytków powiedział, że sposobem na bilbordy jest wdrożenie w mieście tzw. parku kulturowego. Dotąd rajcy byli wobec parku sceptyczni, ale po nowince z bilbordami, chyba przychylniej potraktują ten temat.