Żur gotowany nocą w klasztorze trafił na śniadanie wielkanocne na rynku
Siostra Samuela z klasztoru Annuntiata zaczęła gotować żur wielkopostny o 23 w Wielki Piątek i skończyła o 3.00 nad ranem w Wielką Sobotę. Przygotowano go 600 porcji, by od 11.30 zacząć wydawać na rynku, tuż po poświęceniu koszyczków z pokarmem wielkanocnym. Wydarzenie to inicjatywa motocyklistów z SRC Motocykle Racibórz, pomysł z kilkuletnią tradycją.
Szósty raz motocykliści z SRC Motocykle, wspólnie z księżmi, siostrami zakonnymi i politykami zaprosili raciborzan na wspólne śniadanie wielkanocne na rynku. Przyszły tłumy. Wielu z uczestników skorzystało z wcześniejszego poświęcenia pokarmów, którego dokonał proboszcz fary – ks. dziekan Michał Obruśnik.
– Chryste – nasze życie i zmartwychwstanie pobłogosław te jajka znak nowego życia, abyśmy dzieląc się nimi w gronie rodziny, bliskich i gości, mogli się także dzielić wzajemną radością z tego, że jesteś z nami – przemawiał kapłan.
Zanim nastąpił poczęstunek, trzeba było do jego przygotowania 60 kg warzyw. Te trafiły do księdza Adama Rogalskiego z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Proboszcz okrąglaka udostępnił kuchnię w miejscowym domu katechetycznym.
Jak powiedział nam Andrzej Złoczowski z SRC Motocykle Racibórz, 6 osób w 3 godziny obrało ziemniaki – a było ich na dwa worki – oraz 10 kg marchewki. – To stała ekipa naszych motocyklistów. Pamiętam, jak zaczynaliśmy przed paru laty, to nasze motocyklistki krytycznie oceniły pomysł, by urządzać śniadanie na rynku w Wielką Sobotę, bo wtedy się gotuje i sprząta w domu. Ale jakoś to ciągniemy te kilka edycji – śmiał się pan Andrzej.
Zakwas żuru podarował Ernestyn Janeta, który od początku wspiera tę inicjatywę. – Do tego żurku musieliśmy jeszcze obrać i ugotować 300 jajek – poinformował nas A. Złoczowski główny organizator.
– Miło jest obdarować kogoś w okresie świątecznym – powiedział prezydent Raciborza Dariusz Polowy, któremu powierzono funkcję rozlewającego zupę. Obok niego napełniał plastikowe talerzyki ks. Adrian Bombelek z parafii św. Mikołaja. – To jest inny żur, bo postny. Cieszymy się, że możemy być z ludźmi wspólnie na rynku – powiedział kapłan. – Jestem wdzięczny motocyklistom siostrom i księżom, to wielka radość usiąść przy stole w tym czasie – powiedział poseł Michał Woś. – To dobre wydarzenie, święta to czas dzielenia się tym, co mamy – stwierdziła siostra Dolores z Anuncjaty.
Obejrzeliśmy z bliska polową garkuchnię, z której nalewano żur do 10-litrowych garnków.
200 litrów żuru rozdawano do południa. Cztery gary z kuchni polowej starczyły na nieco ponad pół godziny poczęstunku.
(ma.w)