Strażacy z OSP Miedonia ugościli ochotników z CIS Terminiers z Francji
Dzięki Beacie Repetowskiej, wywodzącej się z Raciborza absolwentce II LO Mickiewicza, w dzielnicowej remizie zawitali strażacy z francuskiej jednostki. – Spotykamy się z Czechami, Niemcami, ale takich gości jeszcze nie mieliśmy – cieszył się prezes Jan Galii z OSP Miedonia.
Francuzi przyjechali w majowy weekend, lądując w Balicach, skąd odebrali ich raciborzanie z Miedoni. – Była jeszcze okazja, by pokazać im rynek w Krakowie, zanim udaliśmy się w drogę – opowiadał Galli.
Pokochała straż w przedszkolu
W jednostce w Terminiers (rejon Orleanu, ponad 100 km od Paryża, departament 28 – Eure-et-Loir) służy Beata Repetowska. Wyjechała do Francji przed 20 laty. Jak wspomina, to był okres wakacyjny. Chciała tam spędzić lato, a została na stałe. Pracuje w sektorze kosmetycznym, w znanej w Polsce firmie – Sephora.
Wstąpiła do ochotniczej straży, bo w zawodowej służył jej dziadek. – Ja chodziłam do przedszkola pod komendą w Raciborzu, pamiętam jak wozy bojowe ruszały stamtąd do akcji – mówiła nam pani Beata.
Jan Galli zna się z mamą Beaty Repetowskiej, z którą pracował długie lata i ta nadal mieszka w Raciborzu. Córka ją regularnie odwiedza. Podczas jednego z pobytów w Polsce mówiła, jeszcze przed pandemią, że chciałaby pokazać swoim francuskim druhom, jak działa straż w Raciborzu. Galli przystał na ten pomysł.
Śląski obiad i wizyta u zawodowców
– Ugościliśmy ich w naszej remizie, bo mamy ku temu miejsce i warunki. Urządziliśmy im domowe śniadanie, a obiad ufundował urząd miasta – mówił Galli. W menu znalazła się rolada i kluski śląskie. – I do tego jedno danie wegetariańskie wedle życzenia naszych francuskich druhów – zaznaczył prezes.
W trakcie pobytu w Raciborzu Francuzi mogli zobaczyć komendę powiatową Państwowej Straży Pożarnej. Gospodarze udali się z nimi na Zamek i zwiedzanie Browaru, a także pojechali do Rud, by pokazać pomnik strażaków poległych w pożarze w Kuźni Raciborskiej w 1992 roku. Zaplanowano również wizyty innych OSP z Raciborza – jednostek z Markowic, Brzezia i Sudołu.
Troszkę egzotyki
– Są mile zaskoczeni naszym dobrym wyposażeniem. Opowiedzieli nam o różnicach w działaniach naszych straży. Kiedy wyjeżdżają do akcji, to są takie interwencje tematyczne. Do wypadku jadą tylko z kontenerem dedykowanym temu rodzajowi zdarzenia, a jak jest przedysponowanie to muszą się wrócić, a my mamy wszystko na samochodzie i jedziemy tam, gdzie nas zadysponują w komendzie – opowiadał Nowinom prezes Galli.
– Beata chciała pokazać kolegom z jednostki, skąd się wywodzi. Na pewno jesteśmy dla Francuzów, tu w małej dzielnicy Raciborza troszkę egzotyczni, ale widać, że ich zaskoczyliśmy. Mamy propozycję rewizyty, chociaż to nie będzie zaraz – zaznaczył szef strażaków z Miedoni.
Ochotnicy wymienili się pamiątkami – raciborzanie wręczyli tabliczkę z upamiętnieniem daty wizyty, a od Francuzów dostali okolicznościowe naszywki z nazwami obu straży.
– To wielka przyjemność i honor was poznać – podkreślał porucznik Joël Boussac. Jan Galli dostał od niego w prezencie kask, w jakich straż z Francji wyjeżdża na interwencje.
(ma.w)
Joël Boussac odpowiedział Nowinom na parę pytań
– Skąd pomysł, by tutaj przybyć?
– To dzięki Beacie, ona nam zaproponowała. Mówiła, że chciałaby pokazać, jak działają strażacy z jej rodzinnego miasta. Na początku sądziłem, że to mże być skomplikowane, ale jak tylko zaproponowałem w jednostce, to wszyscy odnieśli się do tego z entuzjazmem.
– Miał pan wcześniej jakieś doświadczenia czy skojarzenia z Polską, ze Śląskiem?
– Polskę znałem jedynie z lekcji geografii w szkole, a gdzie znajduje się region Śląsk, to nie miałem pojęcia. To mój pierwszy pobyt w tej części Europy.
– Jak działa francuska straż ochotnicza?
– Podobnie jak w Polsce, opiera się na pełnym wolontariacie. Chodzi nam o ratowanie ludzi, wyjeżdżamy na interwencje do pożarów, do zdarzeń. Szkolenie przechodzimy identyczne do zawodowego. Pracujemy ramię w ramię z zawodowcami. Służy nas 13 osób, mamy 2 pojazdy, jeden jest do wszystkich interwencji i drugi typowy do gaszenia pożarów.
– Dlaczego wybrał pan tę służbę?
– Mój brat był strażakiem, a został nim bo chciał uprawiać jakiś sport. Przeszedłem różne szkolenia i trafiłem do służby. Zaczynałem, mając 16 lat, teraz mam 55 i nadal służę.
– Słyszałem, że byliście mile zaskoczeni poziomem wyposażenia w OSP Miedonia. Czy chciałby się pan tu przenieść?
– To jest całkiem trudne pytanie. Oczywiście jest jeszcze bariera językowa, ale strażak niezależnie czy francuski, czy polski przede wszystkim pozostaje strażakiem.