Piórem naczelnego: Strażak biegnie w drugą stronę
Mariusz Weidner Redaktor naczelny Nowin Raciborskich.
Spotkałem czeskiego strażaka, już na emeryturze, ale z półwiecznym stażem w służbie ochotniczej i jedenastoletnim w szeregach zawodowców. Świetnie znał język polski – wychował się na polskiej telewizji, oglądał katowickie Aktualności i bajki Disneya w TVP. Pytałem go, dlaczego zdecydował się być tak długo ochotnikiem. Śmiał się, że o to samo pyta go co jakiś czas jego małżonka. Ciekawie odparł, że strażak nie jest takim normalnym człowiekiem. Kiedy inni uciekają, on przecież biegnie w kierunku zagrożenia. Zdaniem czeskiego strażaka musi być w takim kimś coś szalonego, choć w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I tych pozytywnie zakręconych nie brakuje, nie tylko w Czechach. Relacjonowałem ostatnio zawody sportowo-pożarnicze w Brzeziu i emocji na nich było więcej niż na niejednym meczu lokalnej piłki nożnej. Poza tym zjawiło się mnóstwo młodzieży zapalonej do pożarnictwa (sic!). Formacja o przyszłość nie musi się martwić, narybek płynie wartkim nurtem. Czech z tamtejszej SDH (odpowiednik OSP) powiedział jeszcze, że z tym biegiem strażaka jest jeszcze jedna rzecz godna uwagi. Kiedy widzimy strażaka uciekającego z miejsca zdarzenia, to znaczy, że sytuacja naprawdę jest beznadziejna i trzeba wziąć z niego przykład. Bo ten podejmuje taką decyzję tylko w ostateczności, kiedy pomóc, czy ratować już nie można.