Radny Siedlaczek: sprawa mostu przybrała barwy kampanii. Tymczasem marszałka nikt nie musi do niczego obligować
Henryka Siedlaczka zasiadającego w Sejmiku Województwa Śląskiego spytaliśmy o reakcję na apel posła Michała Wosia, który przy promie w Ciechowicach mówił, by inwestycję jak najszybciej rozpocząć. Siedlaczek, aktualny kandydat na senatora z PO w jesiennych wyborach, ma bogate doświadczenie w staraniach o most między gminą Rudnik i gminą Nędza. W tej sprawie działał jako starosta raciborski i poseł trzech kadencji.
– Wiceminister Michał Woś wezwał marszałka województwa śląskiego, aby „przestał (fanzolić)” i jak najszybciej ogłosił przetarg na wyłonienie firmy, która zajmie się budową mostu na Odrze pomiędzy Rudnikiem i Nędzą. Uważa pan – jako radny śląskiego sejmiku, który jest „zbiorowym szefem” marszałka – że rzeczywiście trzeba go w tej sprawie ponaglać, czy to po prostu element kampanii wyborczej, która się właśnie zaczęła?
– Według mojej wiedzy wszystko jest już gotowe do ogłoszenia przetargu. Trwają jedynie ostatnie procedury pomiędzy Urzędem Marszałkowskim a Ministerstwem Infrastruktury. Na most pomiędzy dwiema gminami – Nędzą i Rudnikiem przyznano 270,5 mln zł, zaś całość, według szacunków ma kosztować 338,2 mln zł. Zatem nikt nie
musi marszałka do niczego obligować, zresztą nigdy nie było takiej konieczności. Wystarczy spojrzeć na efekty inwestycyjne w Subregionie Zachodnim. Warto pamiętać, że obecna kadencja samorządu województwa jest rekordową względem nakładów na inwestycje drogowe w regionie. Do 2024 roku będzie to kwota sięgająca prawie 2,7 mld zł, a w samym tylko Subregionie Zachodnim będzie wydatkowana suma 877 mln zł. Spośród zakończonych inwestycji należy wymienić budowę obwodnicy Raciborza w ramach Regionalnej Drogi Racibórz – Pszczyna na odcinku od włączenia do DK nr 45 w gminie Rudnik do skrzyżowania z istniejącą DW 935 i ulicą Piaskową w Raciborzu. W efekcie powstał odcinek o długości 7,74 km. Wartość zadania to 274,7 mln zł. Drogi wykonane są w oparciu o nowoczesne technologie, co bez wątpienia wpływa na komfort i bezpieczeństwo jazdy. Podnosi to także wartość inwestycyjną terenów wokół arterii komunikacyjnych, co ma z kolei bezpośrednie przełożenie na rozwój gospodarczy województwa. Jak widać w Subregionie Zachodnim dzieje się dużo.
– Z aktualnym wiceministrem i posłem Michałem Wosiem rywalizowaliście o miejsce w Sejmiku Województwa w poprzednich wyborach samorządowych. Otrzymaliście wówczas podobne poparcie w głosach z powiatu raciborskiego. Czy z okresu pracy pana Wosia w zarządzie województwa pamięta pan jego aktywność w sprawie inwestycji mostowej Grzegorzowice/Ciechowice?
– Sprawa mostu na Odrze nie jest nowa. Poruszana jest od lat, bo problem rzeczywiście istnieje i jak wspomniałem wcześniej, jest on już rozwiązywany. Niemniej temat ma w tej chwili już barwy kampanii wyborczej, więc pojawia się wręcz z podwójną intensywnością. Zastanawiam się tylko dlaczego pan minister Woś nie był aż tak aktywny pod tym względem jeszcze kilka miesięcy temu. Przecież odgórnie miał znacznie więcej możliwości. Wystarczyła odrobina dobrej woli. Uruchomiono przecież program Mosty dla Regionów. Ciągle pojawiało się jednak pytanie, skąd wziąć środki na realizację. Jak pamiętam, to pytanie wybrzmiało jeszcze głośniej, kiedy wojewoda Jarosław Wieczorek wydał Zezwolenie na Realizację Inwestycji Drogowej, która była warunkiem wystąpienia o dofinansowanie z programu Mosty dla Regionów. Równolegle z oczekiwaniem na decyzje wojewody sejmik województwa śląskiego, na wniosek marszałka, zabezpieczył wkład własny konieczny do otrzymania dotacji.
– Pomysł mostu pomiędzy Ciechowicami i Grzegorzowicami ma długą historię, którą zapewne pan dobrze zna jako były starosta raciborski, poseł, a także mieszkaniec sąsiednich Rud Raciborskich. Dlaczego ten most nie powstał dużo wcześniej?
– Powód jest znany i prozaiczny – ogromne koszty tej inwestycji. Siła gmin była niewielka, a sprawa budowy mostu na dobre wróciła, gdy reaktywowano powiaty.
– Pański następca w funkcji starosty – Adam Hajduk chciał zbudować nad Odrą w tym miejscu niewielką i niedrogą w kosztach przeprawę siłami budżetowymi Powiatu, co ostatecznie się nie udało. Czy pamięta pan tamtą koncepcję? Dlaczego ówczesny projekt nie doszedł do skutku?
– Wypracowano wtedy trzy koncepcje. Pierwsza zakładała budowę 400-metrowego mostu, w tym również modernizację dróg dojazdowych. Pozostałe dwie koncepcje były uzależnione od budowy zbiornika Racibórz Dolny: – druga zakładała budowę mostu w międzywalu – most musi być powyżej przepływu wody – trzecia – mostu ruchomego między brzegami. Pierwsza z nich była niezwykle kosztowna, ale o tym już mówiliśmy. Druga i trzecia nie zapewniała ciągłej komunikacji między brzegami w przypadku wysokich stanów wody w Odrze.
– Zapowiadana inwestycja będzie bardzo kosztowna (ponad 300 mln zł), a słychać opinie, że w obecnej sytuacji nie rozwiąże ona w gruncie rzeczy żadnego ważnego problemu komunikacyjnego w regionie, poza oczywistym polepszeniem sytuacji kilkunastu lub kilkudziesięciu rolników z gmin, które dzieli Odra. Czy w związku z tym nie można by wydać tych pieniędzy z większą korzyścią dla mieszkańców powiatu raciborskiego? Jaka jest pana opinia w tej kwestii?
– Nie podzielam tych opinii. Most musi powstać. Wszyscy, będą z niego korzystali. Jest to kolejne, po obwodnicy Raciborza, połączenie na osi wschód – zachód pokonujące Odrę i łączące komunikacyjnie województwa śląskie i opolskie. No i oczywiście odciąży to Racibórz, bo spory ruch kierowałby się właśnie przez nowy most. Dla lokalnego ruchu ta inwestycja będzie rewelacyjna. Niektórzy rolnicy mają pola z jednej i drugiej strony. Prom nie rozwiązuje sprawy. Zdarza się, że prom często nie działa, bowiem wysoki, bądź niski stan Odry, uniemożliwia jego funkcjonowanie. Reasumując, pan minister Woś nie musi urządzać wyborczych happeningów, by pokazać, że ten most jest potrzebny. Tyle że sprawa jego budowy zawsze wracała przed każdymi kolejnymi wyborami. Sprawa jego budowy jest oczywista i jest to problem nas wszystkich.
Pytał ma.w