Pałac w Pogrzebieniu świadkiem dramatycznych wydarzeń. Mija 80 lat od utworzenia w tym miejscu obozu dla dzieci
Pałac sióstr salezjanek w Pogrzebieniu to miejsce o pięknej, a zarazem smutnej historii. O ciemnej stronie tego miejsca mówiono w środę 13 września. Mija bowiem 80 lat, kiedy Polenlager 82 Pogrzebin przekształcono w obóz dla dzieci. Najtragiczniejszy okres wsi i samego pałacu związany jest właśnie z okresem II wojny światowej i okupacją niemiecką.
220 dzieci oraz 12 niemowląt
„Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku, teraźniejszości ani prawa do przyszłości” – słowa Marszałka Józefa Piłsudskiego wypowiedziane tak dawno, jakże aktualne i dziś. Mówił o tym wójt Kornowaca Grzegorz Niestrój, będący gospodarzem konferencji zorganizowanej w 80-lecie tragicznych wydarzeń. Bo właśnie spotkania takie, jak to, które odbyło się w klasztorze sióstr salezjanek, mają przypominać o tamtych czasach.
Polenlager 82 Pogrzebin to jeden z co najmniej kilkudziesięciu obozów utworzonych przez Niemców dla ludności Polski. Funkcjonowały one na Śląsku od czerwca 1942 do 1945 r. Polenlager w Pogrzebieniu przekształcono w obóz dla dzieci 11 września 1943 r. Osadzono w nim 220 dzieci do lat 16 oraz 12 niemowląt, które zostały odebrane rodzicom wysłanym do obozów koncentracyjnych. Kinderlager zlikwidowano w październiku 1943 r., przenosząc osadzonych do innych obozów.
Do dziś nie są znane wszystkie ofiary oraz losy dzieci umieszczonych w niemieckich rodzinach. Nie wiadomo też, ile takich miejsc funkcjonowało, o czym mówił mediom Andrzej Sznajder, dyrektor oddziału IPN w Katowicach. – Wiemy, że było ich 30, ale można przypuszczać, że było ich jeszcze więcej – zaznaczył. Wyjaśniał, że trudność w ustaleniu tej liczby bierze się stąd, że niektóre z nich były efemerydami, czyli działały w danym miejscu przez kilka miesięcy, dla załatwienia doraźnej potrzeby przetrzymania osób, po czym je likwidowano, zaś ślady po funkcjonowaniu zacierano. Problemem, jak tłumaczył dyrektor, jest także dotarcie świadków, którzy potrafiliby w wiarygodny sposób swoją obecność w takich miejscach potwierdzić, bo już nie żyją.
Smutne wspomnienia
Kinderlager Pogrzebin ma jednak świadków tamtych zdarzeń. Józefa Posch-Kotyrba, która urodziła się 22 lutego 1938 r. w Jaworznie, opowiedziała mediom swoją historię. Wraz z rodziną została aresztowana przez gestapo i uwięziona za działalność konspiracyjną ojca. Panią Józefę skierowano do Polenlagru w Pogrzebieniu. – Byliśmy pierwszą grupą dzieci, która tutaj trafiła. Pamiętam, że na parterze była przygotowana sala, gdzie znajdowały się prycze jednopiętrowe i tam nas usadzono. Dopiero po jakimś miesiącu przyjechała druga grupa dzieci, dokładnie było ich 201. Pamiętam, że jak przyjechali, to się bardzo ucieszyłam, krzyknęłam „Danusia, Stasia”, bo zobaczyłam kogoś znajomego, przywieziono kuzynostwo: 6-letnią Stasię, 7-letnią Danusię i 14-miesięcznego Andrzejka. Ucieszyłam się, że są, nie wiedząc, co za głupoty gadam… – wspominała kobieta.
– Jak długo tutaj byłam, to nie wiem – mówiła, przypominając mediom, jak zastraszono zwiezione do Pogrzebienia dzieci. Opowiadano im o skrzyneczce w piwnicy, gdzie miało znajdować się martwe dziecko. – Nas tym straszono, że jak będziemy nieposłuszni, to nas tam na noc zamkną – wracała pamięcią. Kobieta później trafiała do różnych obozów, aż do wyzwolenia.
Premier o ważkości spotkania
– Wszelkie rocznice i jubileusze skłaniają nas zawsze do refleksji nad minionymi latami – mówił wójt Niestrój, zaznaczając, że spotkanie zorganizowano w miejscu, które znaczy bardzo dużo dla historii gminy Kornowac, zresztą, o czym przypominał wójt, to też najważniejszy zabytek w Pogrzebieniu.
Do zgromadzonych na konferencji list przesłał premier Mateusz Morawiecki. Pismo odczytał były poseł, obecnie doradca wojewody śląskiego, Czesław Sobierajski. Prezes Rady Ministrów przypomniał, że od zakończenia II wojny światowej minęło 78 lat, a jednak – jak podkreślił – trudno w to uwierzyć, że wciąż istnieją w ówczesnej historii narodu karty szerzej współcześnie nieznane. – Do takich spraw należą losy Polaków więzionych przez Niemców w nieludzkich warunkach w Polenlagrach, o których istnieniu ogromna większość naszych rodaków wciąż nie wie nic – napisał.
To miejsca, w których, jak zaznaczył premier, panował rygor z obozów koncentracyjnych, gdzie racje żywnościowe były głodowe, brakowało pomocy medycznej, zaś więźniów powyżej 10 roku życia zmuszano do darmowej pracy, a osoby do niej niezdolne ginęły. – Trudno oszacować łączną liczbę osób przetrzymywanych w takich miejscach, ponieważ dokumentacja została pod koniec wojny zniszczona przez ewakuujące się obozowe załogi niemieckie. Komendanci i strażnicy nigdy nie odpowiedzieli za swoje zbrodnie – zaznaczył premier.
Mateusz Morawiecki pisał o ważkości organizowania takich konferencji, wyrażając nadzieję, że przyczynią się do głębszego zbadania tamtych wydarzeń.
Dzieci dzieciom
O potrzebie organizowania takich konferencji mówił również mediom Czesław Sobierajski. Co więcej, zapowiedział, że jest pomysł, aby do Sejmiku Województwa Śląskiego wnioskować o ustanowienie dnia Dzieci Dzieciom. Bo choć na 10 września jest już uchwalony przez Sejm Narodowy Dzień Polskich Dzieci Wojny, to jest potrzeba szerszego upowszechniania wiedzy m.in. w temacie Kinderlagerów. Dzień miałby być obchodzony na Śląsku w trzeci piątek czerwca, czyli u schyłku roku szkolnego. – Poprzez dzieci łatwiej przekazać, łatwiej uczulić – tłumaczył, bo szerzyć historię można m.in. poprzez przedstawienia wystawiane przez dzieci dla dzieci.
Czesław Sobierajski wyrażał nadzieję w wypowiedzi dla mediów, że uda mu się ruszyć najpierw cegiełkę, a ostatecznie lawinę, by historia w temacie Polenlagrów i Kinderlagerów była upowszechniana.
Dawid Machecki