Jabłoński zawiadamia prokuraturę, Lenartowicz uważa, że wiceminister ją szkaluje. Dwie konferencje pod sądem
Co najmniej konflikt interesów dostrzega wiceminister i kandydat na posła w fakcie zasiadania przez Gabrielę Lenartowicz jako prezesa WFOŚiGW w radzie nadzorczej firmy Baterpol. Uważa, że powinna to sprawdzić prokuratura. Posłanka twierdzi, że Paweł Jabłoński ją zniesławia i fałszywie oskarża.
Wiceminister z MSZ powiedział to na Debacie dwójek w RCK, że Lenartowicz jako prezes WFOŚiGW przyznała firmie Baterpol pomoc publiczną 4 mln zł, a kilka miesięcy później – weszła do rady nadzorczej tej spółki pozostając prezesem funduszu. W 2013 roku trafiło z funduszu kolejnych 6 mln zł.
Jabłoński pyta czy nie doszło do przestępstwa łapownictwa?
– Te dane są w publicznych rejestrach, pytałem o to w debacie, czy pani Lenartowicz dostawała z Baterpolu jakiekolwiek środki finansowe. Nie odniosła się wtedy i przez kolejne 3 dni też nie – zaczął poranną konferencję prasową Paweł Jabłoński. Zainteresowała liczne grono mediów, także największe krajowe telewizje informacyjne.
– Jeśli fundusz jest zarządzany przez tę samą osobę, pełniącą istotną funkcję w organie nadzorczym, a chodzi o przyznanie tak dużych pieniędzy, to rodzi się pytanie o charakter tych relacji. Rodzi się też pytanie o charakter samego powołania pani Lenartowicz, dziś posłanki, do rady spółki. Ja nie wiem, jak było. Różne informacje krążą, niezweryfikowane. Żeby to sprawdzić, powinno się odbyć w tej sprawie postępowanie. Dlatego składam zawiadomienie w prokuraturze w Raciborzu, czy nie doszło do przestępstwa łapownictwa – zarówno czynnego – ze strony osób, które mogłyby w zamian za uzyskanie pomocy publicznej oferować jakieś korzyści czy to osobiste, czy majątkowe prezesowi funduszu, a także biernego, po stronie ówczesnej prezes funduszu. Ponadto czy nie doszło do przekroczenia uprawnień, narażenia funduszu na niekorzystne rozporządzenie mieniem publicznym – oświadczył przed prokuraturą raciborską P. Jabłoński.
Powiedział, że ma nadzieję, że pani Lenartowicz odniesie się do tych pytań. – Nie stawiam jej żadnego zarzutu, nie wiem, jak było. Prawdopodobieństwo, że były nieprawidłowości, jest wysokie, to trzeba wyjaśnić – uzasadniał.
Sytuacja zdaniem ministra jest nieprzejrzysta
Zapytaliśmy go jak adwokata, którym jest z zawodu, jak potraktowałby takie oskarżenie od strony klienta? – Ocenianie szans na początku sprawy jest przedwczesne, musimy poznać fakty, opinia publiczna musi je poznać, a to nie jest całość sprawy, bo być może jest sprawa bardziej złożona. Może doszło do jakiejś formy przekupstwa, a może nie? – odparł Jabłoński.
Padło pytanie czy tak długi okres bez badania tych podejrzeń to aby nie minus dla wymiaru sprawiedliwości?
– Nie spotkałem się z jakąkolwiek informacją by ktoś tę sprawę zbadał. Według mnie, ta sytuacja jest nieprzejrzysta przy pełnieniu takich dwóch funkcji. Mamy w systemie, dzięki narzędziom stworzonym przez polskie państwo: każdy może znaleźć dokładną listę przypadków pomocy publicznej udzielonej dowolnemu podmiotowi. Są raporty. Nikt dotąd tej sprawy nie zbadał, ja o tym nie słyszałem.
Minęło wiele lat odkąd G. Lenartowicz pracowała w funduszu. Czy nie dochodzi do przedawnienia ewentualnych nieprawidłowości? – To zbada prokuratura, sąd. Ja nie przesądzam. Jeśli jednak coś się potwierdzi, to znacząca część takich przestępstw nie uległa przedawnieniu – odparł Jabłoński.
Wskazaliśmy, że posłanka mówiła o licznych kontrolach tego stanu rzeczy. Według wiceministra, Lenartowicz w odpowiedzi na jego pytania z debaty nie powiedziała nic konkretnego, a jeśli tak było – prokuratura zapozna się z tym.
Pytano również o oświadczenia majątkowe posłanki, bo te były wcześniej weryfikowane. Tam ujawniono wszelkie jej dochody.
Jabłoński zastanawiał się, czy odpowiadają one prawdzie? – To badają odpowiednie służby, prokuratura w Raciborzu jest ku temu władna. Dlatego składam tutaj zawiadomienie, że to miejsce działalności i zamieszkania pani poseł – sprecyzował wiceminister.
Lenartowicz: ta władza upokarza obywateli kłamstwem
Pół godziny po wystąpieniu Pawła Jabłońskiego pod sąd przyszła Gabriela Lenartowicz. Media na nią czekały. Zaprosiła je na konferencję, rozsyłając mejle wieczorem w czwartek.
– Stoimy przed gmachem pruskiego sądu krajowego, gdzie polski wiceminister szkaluje polską posłankę. To prawdziwa ilustracja tej władzy, upokarzania obywateli kłamstwem – stwierdziła posłanka.
Następnie przedstawiła oświadczenie o „insynuacjach Pawła Jabłońskiego dotyczących działalności Gabrieli Lenartowicz”. Wskazała w nim na zniesławienie i fałszywe oskarżenie ze strony podsekretarza stanu w MSZ.
Zdecyduje się na jego oskarżenie, na zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i pociągnięciu go do odpowiedzialności karnej, kiedy poweźmie informację, że Jabłoński skutecznie złożył swój wniosek.
– Urzędnik MSZ prowadzi kampanię wyborczą przy użyciu ministerstwa i nie tylko. Zaproszenia na konferencję z sekretariatu wiceministra to potwierdzenie, to jest działanie sztabu wyborczego w MSZ – mówiła.
G. Lenartowicz wysłała Jabłońskiego do prokuratury, żeby ten poszedł wyjaśniać tzw. aferę wizową.
To była pożyczka a nie dotacja
– Informacje o mojej pracy w WFOŚiGW są jawne od 15 lat, a 10 lat temu stamtąd odeszłam. Co ujawnił? Że potrafi czytać i zebrać dane – jawne, transparentne i przejrzyste. Te zasady wprowadzono za mojej prezesury. Doniesienia medialne też mają charakter pomówień. Wnioskuję o sprostowanie, rozważę kolejne kroki o zniesławienie i pomówienie – podkreśliła.
Na koniec przedstawiła „fakty, o które się ociera minister Jabłoński”.
Polityczka PO tłumaczyła, że zasiadała w radzie nadzorczej spółki Baterpol tak samo jak jej poprzednicy w funkcji prezesa funduszu. Wskazała na proekologiczny charakter działalności tej firmy. Według Lenartowicz, nie było żadnych prawnych ograniczeń w zasiadaniu członków zarządu WFOŚ w radach nadzorczych spółek.
Posłanka zwróciła uwagę, że pomoc publiczna, o której mówi P. Jabłoński to pożyczka, a nie dotacja. Firma Baterpol korzystała z wielu pożyczek na instalacje ekologiczne. Proces przyznawania pożyczek z WFOŚ jest wieloetapowy i transparentny, przebiega horyzontalnie przez cały fundusz. Lenartowicz przypomniała, że w postępowaniu dotyczącym spółki Baterpol wyłączyła się, co odnotowano w dokumentach. Dodała, że pomoc z WFOŚ otrzymywał każdy podmiot spełniający kryteria. Posłanka mówiła też, że sprawdzano jej oświadczenia majątkowe i organy kontrolne nie zgłosiły żadnych wątpliwości.
Gabriela Lenartowicz rozdała dziennikarzom m.in. kopie swego żądania publikacji sprostowania do „Dziennika Zachodniego”, który pierwszy napisał o sprawie podniesionej przez posła Jabłońskiego. Napisała tam, że stwierdzenia gazety pomawiają ją i WFOŚ w Katowicach oraz wprowadzają w błąd czytelników i wyborców kandydatów biorących udział w Debacie dwójek.
Podziękowania dla pana Tuska
Posłankę spytaliśmy jeszcze, jak komentuje rywalizację z kandydatem z PiS-u, który wyraźnie obrał ją za cel swoich działań kampanijnych, odkąd posłanka wszczęła kontrole dotacji na zabytki, których przyznanie pilotował m.in. P. Jabłoński.
– Pan Jabłoński uznał, że na moim nazwisku się wylansuje i ma taki sposób kampanii – obrzucanie oponentów błotem. Być może to jest przykrywanie problemu handlu wizami, bo tym powinien się zajmować wiceminister, zamiast tańczyć po dożynkach, bywać na eventach. On powinien pilnować bliskowschodniej polityki. To jest sposób wykonywania obowiązków za pieniądze podatników? Wydaje mi się, że on nie jest urlopowany bezpłatnie z ministerstwa na czas kampanii – mówiła Lenartowicz na konferencji.
Wiceminister Jabłoński przesłał nam wiadomość po wysłuchaniu wypowiedzi posłanki, że taki właśnie urlop z resortu aktualnie wykorzystuje.
Nieoczekiwanie w gronie dziennikarzy pojawił się starszy mężczyzna, który zwrócił się do pani poseł. Poprosił ją, żeby „podziękowała panu Tuskowi, że zabrał mu 7% emerytury”. Lenartowicz zauważyła, że to konferencja prasowa, ale obiecała przekazać „podziękowania” liderowi PO.
(ma.w)