Miłość zwycięża: spotkania z Maryją na różnych ścieżkach życia
Siostra Dolores z klasztoru Annuntiata
Szkaplerz, noszony obecnie jako cześć habitu przez wiele rodzin zakonnych, wywodzi się z wierzchniej szaty, którą mnisi przyodziewali na habit w czasie ręcznej pracy. Jeden płat materiału na plecy, a drugi na piersi. Łacińskie słowo: „scapulae”oznacza barki, ramiona i plecy. Historia szkaplerza jako znaku Maryi i związanego z nim nabożeństwa wyrasta z aktu zawierzenia karmelitów osobie Maryi. Początki zakonu karmelitańskiego, który powstał w Palestynie przełomu XII i XIII wieku i na skutek prześladowań ze strony muzułmanów musiał przenieść się do Europy, były bardzo trudne. Zakon mało znany, w nowym środowisku, stał przed realną perspektywą zamarcia. W takim położeniu świątobliwy generał zakonu, Szymon Stock, zmobilizował swoich współbraci i podjął wysiłek zawierzenia Maryi. Tradycja karmelitańska podaje, że św. Szymon Stock modlił się usilnie do Matki Jezusa słowami antyfony „Kwiecie Karmelu”. W odpowiedzi Maryja ukazała mu się w nocy z 15 na 16 lipca 1251 roku w otoczeniu aniołów. Wskazała na jego szkaplerz i ustanowiła go znakiem swej matczynej opieki. Uczyniła to słowami: „To będzie przywilejem dla ciebie i wszystkich karmelitów – kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego”. Propagowanie kultu maryjnego w znaku szkaplerza, stało się częścią misji zakonu, dzięki której nie tylko przetrwał on czas niepewności, ale również wydali piękne owoce mistycznego doświadczenia Boga.
Zawierzenie Niepokalanej zwyciężyło…
Pewien Żyd był w okopie na froncie zachodnim z czterema austriackimi żołnierzami. Ze wszystkich stron wybuchały pociski. Nagle jeden pocisk zabił jego 4 przyjaciół – żołnierzy. Wziął z rąk jednego różaniec i zaczął się modlić, tak jak zawsze słyszał od przyjaciół. Pod koniec pierwszej dziesiątki poczuł silne przynaglenie, by opuścił okop. Przeczołgał się w błocie i wskoczył do innego okopu. W tym momencie pocisk uderzył w pierwszy okop, w którym przed chwilą leżał. Dokładnie 4 razy doświadczył tego samego, zmieniał okopy, kiedy zmawiał różaniec i jego życie zostało uratowane. Wówczas obiecał oddać życie za naszego Pana Jezusa i Jego Najświętszą Matkę, jeśli tylko uda mu się uratować. Zawierzył wszystko Niepokalanej. Po wojnie spadły na niego następne cierpienia, jego rodzina została spalona przez Hitlera. Z różańcem przeżył swój dramat i dotrzymał obietnicy, dzisiaj jest katolickim kapłanem.
Zawierzenie Maryi zwyciężyło…
Wraz z Maryją dokonamy w ciągu Nowego Roku 2024 większego postępu w miłości do Chrystusa, aniżeli dokonałybyśmy go w ciągu wielu lat. Jeśli ja myślę o Maryi, ona myśli o mnie. Błagajmy więc codziennie – użycz mi swego serca o Maryjo.
Pewien dominikanin opowiadał, jak umierała jego matka, a oni z siostrą stali przy łóżku. Bardzo płakali. Ksiądz już dał ostatnie namaszczenie. Nagle matka ta z całych sił , patrząc na obraz Niepokalanej krzyknęła: „Maryjo, a kto się nimi teraz zajmie?” Po kilku dniach wyzdrowiała… cudownie wyzdrowiała. Dlatego tak bardzo kocham Maryję! Ona oddała mi moją mamę tutaj na ziemi. Dzisiaj ma już 80 lat.
Miłość zwycięża…
W piątek wieczorem słychać już wszędzie głośną muzykę, zapowiadającą weekend. Ludzie pracując w ogrodzie robią krótkie przerwy by tańczyć, czuć rytm muzyki, by wznieść dłonie w górę, do nieba, wskazując, że tam właśnie cel wszystkiego. A wczesnym niedzielnym rankiem widać wielu ludzi z Biblią w rękach , zmierzających do swego kościoła, każdy wprawdzie do innego, ale pragnienie Boga to samo. Bardzo często to tak, że każdy członek rodziny, w innym kościele, czy nawet inną ma religię, ale to nie przeszkadza by wieczorami razem dziękować wspólnie Bogu. Kiedyś powiedziałam pewnemu dziecku w Afryce, że teraz czas na modlitwę. Ono od razu zamknęło oczy, a potem zaczęło lekko tańczyć. Tak Afrykańczyk widzi rozmowę z Bogiem, zamyka oczy i tańczy. W tym wielkim pięknym kraju tyle rożnych religii, narodowości, ludzi rożnych ras, kultur i koloru skory. W piątki słychać głośne śpiewy muzułmanów w ich meczetach, a największe sklepy są zamknięte, bo właściciele indyjscy na modlitwach. Kłaniają się przed Bogiem, wołając głośno wyuczone modlitwy. W niedzielę chrześcijanie szybko biegną do swych rożnych kościołów, tańcząc i wysoko wznosząc ręce. A nasi hinduscy bracia, święta wielkie mają i modlą się zawsze, respektują ludzi i zwierzęta.
Afryka to jak matka… każdego akceptuje, nie szuka różnic, ale w miłości sens odnajduje. Najważniejsze to, że w każdym prawie człowieku na tym kontynencie, wielkie pragnienie Boga tkwi… ludzie szukają go tak po swojemu – drogą, która życiem się nazywa, każdy inaczej! A Matka życia i tego kontynentu mówi, że wszystkie drogi są dobre, które do Boga prowadzą. Jest ich tak wiele, ile ludzi na ziemi. Afryka to matka, wszystkich przygarnie, jak w dobrej rodzinie… gdzie Bóg ma swoje ważne miejsce…
Bo tam gdzie matka, tam miłość zwycięża…
Oby w tym Nowym Roku 2024 Maryja i Miłość zwyciężyła w naszym życiu.
Drodzy Czytelnicy,
Matka Teresa z Kalkuty mówiła kiedyś, że nigdy nie zapomni spotkania z rodziną, do której należało kalekie i niepełnosprawne dziecko. Siostra zakonna wskazując na malucha, spytała jak ma na imię. Usłyszała wówczas piękną i głęboką odpowiedź: „nazywamy go Profesorem Miłości. Tak, to dziecko uczy nas najbardziej prostej miłości, otwartego serca, szczerości.”
Takim profesorem miłości jest dla nas Chrystus… Dziecko w stajence. Miłość bowiem jest sercem JEGO NARODZIN, ŻYCIA I NAUCZANIA.
Niech te nadchodzące Święta Bożego Narodzenia będą dla nas wszystkich czasem wzajemnej miłości, dzielenia się, otwartego serca i szczerości.
Sercu Niepokalanej Matki zawierzamy nasz wspólny 2024 rok.
Z darem modlitwy i wdzięczności
S. Dolores Zok SspS