Głód ziemi trafił do Polsatu. Rolnicy zainteresowani gruntami po Agromaxie wystąpili w Interwencji
Słynny program interwencyjny Polsatu poświęcono w czwartek 28 grudnia sytuacji rolników z powiatu raciborskiego, którzy chcą dzierżawić grunty Skarbu Państwa. Ekipa Interwencji spotkała się z nimi w domu kultury w Krzanowicach. Przyszło tam kilkadziesiąt osób, podkreślono, że chodzi o dwieście rolniczych rodzin z okolic Raciborza.
Za ziemią jeżdżą do Czech
Uczestnicy spotkania z dziennikarzami podkreślali w wypowiedziach, że spółka z Raciborza powinna już przekazać grunty do oddania w nową dzierżawę. Padały uwagi, że dotychczasowy dzierżawca stawia się ponad prawem. – Nas się ogranicza, spółka robi z nami co chce – narzekali rolnicy.
Wskazywali, że głód ziemi na Raciborszczyźnie jest tak duży, że trzeba jej szukać w pobliskich Czechach. Mówili, że mają niewielkie gospodarstwa i każdy dodatkowy hektar jest dla nich wyjątkowo cenny.
Z relacji gospodarzy wynikało, że nowi dzierżawcy już dawno powinni pozyskać owe grunty, ale spółka sądownie uzyskała ich roczne zabezpieczenie, a KOWR – Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa nie mógł nic zrobić. Tak było do kolejnej decyzji sądu. W końcu uzyskano sądowy nakaz, by dzierżawca oddał tereny Skarbowi Państwa.
Zaprezentowano pismo z KOWR-u informujące, że od 16 listopada spółka jest bezumownym użytkownikiem tych nieruchomości.
Miliony złotych kary
Radny Łukasz Mura stojący na czele komitetu zrzeszającego rolników zainteresowanych tą ziemią, powiedział, że kar dla spółki uzbierało się już 10 mln zł, bo chodzi o 2482 hektary.
Poinformowano, że spółka z Raciborza straciła dzierżawę na mocy ustawy z 2011, która nakazywała jej wyłączyć z użytkowania 30 procent ziem. Tego nie zrobiła i umowa wygasła.
– Jest bezprawnie na tym polu i dalej się nie boi – padło w czwartkowym wydaniu programu Interwencja. Jeden z rozmówców Polsatu porównał takie praktyki do czasów PRL. – Myślą, że czasy PRL zostały do dziś – komentował.
Czekają na rozstrzygnięcia sądowe
Ekipa Polsatu udała się z rolnikami do siedziby spółki w Ocicach. Prezes Bogusław Berka zgodził się tam porozmawiać tylko z dziennikarką, autorką materiału. Stwierdził m.in. że do historii nie wraca, a sąd jeszcze sprawdza, czy zapis o zakończeniu dzierżawy jest zgodny z Konstytucją. Oświadczył, że niemożliwym jest, aby w parę dni zwinąć cały interes. Na pytania, kiedy spółka opuści sporne grunty, padły wyjaśnienia, że zdecyduje o tym sąd.
Program zakończył się zapytaniem: czy to potrwa w nieskończoność? Padło ono na tle ujęć filmowych kawalkady ciągników rolniczych, która przejechała przez centrum Krzanowic.
(oprac. m)