Miliony dla Akademii Nauk Stosowanych w Raciborzu wstrzymane Wiceminister Gzik zaliczył ją do grona „pieszczochów” PiS
O pieniądze przyznane jeszcze decyzjami premiera Morawieckiego zapytali w Sejmie posłowie Piotr Müller i Paweł Jabłoński. W resorcie twierdzą, że sprawę poddano analizie.
Wiceminister mówi o patologii
Raciborski poseł PiS zwrócił uwagę, że 30 mln zł, które miały trafić do ANS (dawna PWSZ) miano wykorzystać na powstanie nowoczesnych laboratoriów i pracowni m.in.:
• nowoczesne pracownie odnawialnych źródeł energii,
• laboratoria audytów efektywności energetycznej,
• pracownie fotowoltaiki i systemów solarnych,
• laboratorium elektromobilności i technologii wodorowej.
– Czy wy to w ogóle analizowaliście? Proszę o podanie merytorycznych powodów decyzji o wstrzymaniu środków dla uczelni? – zażądał Paweł Jabłoński.
Odpowiedzi udzielał sekretarz stanu w ministerstwie nauki i szkolnictwa wyższego Marek Gzik (poseł ze Śląska). Zaznaczył, że od miesiąca pełni swą funkcję i podobnie jak współpracownicy jest zszokowany, bo odkrywa jedną wielką patologię w dystrybucji środków rządowych.
Uczelnie, którym je przyznano, nazwał pieszczochami PiS, bo były w sposób szczególny traktowane i powiązane z politykami prawicy.
– Kierownictwo resortu zdecydowało o wstrzymaniu wsparcia, bo o podziale decydował klucz partyjny a nie merytoryka – oświadczył Gzik.
– Wstrzymaliśmy, ale to nie znaczy, że do tego nie wrócimy. Chcemy zweryfikować, czy rzeczywiście są konkretne przesłanki dla tych wydatków. Jak potrzeby autentycznie są, to podtrzymamy tę formę dofinansowania – stwierdził M. Gzik.
Obrażanie rektorów
Poseł Müller zaznaczył, że chodziło o finansowe wsparcie dla realizacji wieloletnich planów inwestycyjnych w uczelniach. – Odbieracie te pieniądze, bo macie takie widzimisie. Największe uczelnie wam przeszkadzają. My pomagaliśmy mniejszym uczelniom stosując zasadę zrównoważonego rozwoju państwa – mówił polityk PiS.
Paweł Jabłoński podkreślił, że wiceminister Gzik przyznał, że środki wstrzymano bez analiz. – Bo to złe pieniądze, bo pisowskie. Nazywanie uczelni pieszczochami jest obraźliwe, nie tylko dla ich rektorów, bo to nie są ludzie z politycznego nadania. Wstyd – ocenił były wiceminister spraw zagranicznych.
(ma.w)