36 mln zł nadwyżki w budżecie Raciborza. Długo trwało, zanim dowiedzieli się o niej radni
– Ile mamy w budżecie wolnych środków? – nurtowało szefa komisji finansowej Mirosława Lenka. To były prezydent. Wiedział, że co roku powinno być do dyspozycji kilkanaście milionów złotych takich środków. – Mamy prawo to wiedzieć. To nie jest tajemnica prezydenta – atakował swego następcę.
Znaczone pieniądze schowane na kontach
Niczym seria z karabinu maszynowego padały ostatnio pytania o wolne środki w budżecie Raciborza szykowanym na ten rok przez prezydenta. Przeciwnicy polityczni Dariusza Polowego sądzą, że ten dysponuje pieniędzmi, których w planie wydatków w 2024 nie wykazano, a będą wprowadzane przez niego na nowe zadania, tuż przed wyborami.
Jakiej wysokości jest nadwyżka budżetowa? Ile wynoszą wolne środki do zbilansowania budżetu? Mirosław Lenk współtwórca kilkunastu jak nie więcej budżetów Raciborza pytał z precyzją chirurga, wpierw w komisjach – bezskutecznie oraz na sesji budżetowej, zanim radni wzięli się za głosowanie nad budżetem. – Nawet jeśli te pieniądze są znaczone, jeśli mają już określone przeznaczenie, w jakichś umowach, z Polskiego Ładu, nawet jeśli są to pieniądze jeszcze niezaangażowane w budżecie – charakteryzował cel swoich poszukiwań w finansach miejskich.
Prawo i obowiązek radnego
Rządzący Raciborzem piąty rok Dariusz Polowy uśmiechał się na sesji, gdy mówił Lenkowi, że jego pytanie dotyczy czegoś, co nie istnieje w klasyfikacji budżetowej. – Trudno opowiadać o wolnych środkach, które nie są nimi, choć de facto są – prezydent odpowiadał jakby krążył w labiryncie.
Lenk przypomniał sobie czasy pracy w szkole, bo wyjaśniał na sesji definicje gospodarki finansami samorządu. – Te środki są wolne, bo oprócz sprawozdań i innych danych finansowych są jeszcze konta bankowe Miasta, na które wpływają środki – usłyszeli radni.
Dlaczego tak dociekał? – Bo prawem i obowiązkiem każdego radnego jest wiedzieć, jakimi pieniędzmi dysponuje Gmina. Skąd te pieniądze wpłynęły. I to nie jest tajemnica prezydenta – oświadczył lider największego klubu radnych w Raciborzu. Uspokoił Polowego: opozycja nie przeznaczy ich na własne potrzeby. – Chodzi nam o wiedzę – dodał.
Drogi, chodniki i mieszkania
Prezydent, zanim dał znak skarbniczce, aby zaspokoiła ciekawość szefa komisji budżetowej, zastrzegł, że na nieprecyzyjne pytanie, odpowiedź będzie taka sama.
Pilnująca miejskiego skarbca Maria Wieczorek-Juzwiszyn przyznała, że w ostatnich dniach ubiegłego roku na konta samorządu wpłynęło „dużo środków pozyskanych z zewnątrz”. Te pieniądze pojawią się w nadwyżce budżetowej i na kolejnych sesjach rady będą wprowadzane do budżetu. Tu padły kwoty – 3,7 mln zł rządowej dotacji na remonty dróg; 6,7 mln zł na budowę ścieżek rowerowych i naprawę chodników; 17,7 mln zł na budowę osiedla przy Łąkowej, czy 5 mln zł na ocieplenia kamienic przy Głubczyckiej, Pszczyńskiej i Rybnickiej. Ostatecznie padła kwota, o którą od wielu dni prosił przewodniczący Lenk. – Pod koniec roku wpłynęło do miejskiej kasy 36 mln z – oznajmiła skarbnik Wieczorek-Juzwiszyn.
Sam kazał czekać miesiącami
Były prezydent uzyskał coś, na co za jego czasów radni czekali do końca pierwszego kwartału roku. Przypomniał to Leon Fiołka, wtedy podpytujący Lenka z ław opozycji. Ten argumentował teraz, że gdyby takie pytanie padło w dowolnej firmie, to jej prezes musiałby podać swoje szacunki, nawet jeśli są obarczone błędem. – Rząd wielkości się zna – stwierdził eks-włodarz. Nie przekonywało go tłumaczenie wiceprezydenta Dominika Koniecznego, który przepracował w różnych samorządach trzy kadencje i mówił, że nie wywróży Lenkowi tych kwot.
Jeszcze zanim okazało się, że 36 mln zł to nadwyżka budżetowa, opozycjonista skwitował, że nie wierzy w ukrywanie urzędowych pieniędzy, a to, w co wierzy, to prognoza, że środków w kasie Raciborza na 2024 rok – zabraknie.
(ma.w)