Michał Woś został pozbawiony immunitetu poselskiego. Prokurator postawi mu zarzuty dotyczące zakupu Pegasusa
Liczni posłowie Suwerennej Polski bronili posła z Raciborza, głosowanie na poziomie komisji zajęło dwa dni, marszałek Sejmu nie pozwolił Wosiowi bronić się bezpośrednio przed głosowaniem. 240 posłów zagłosowało za uchyleniem immunitetu polityka Suwerennej Polski. Teraz przed sądem będzie się bronił w kwestii rzekomego przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków.
Prawie 5 godzin dyskutowano w Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych nad wnioskiem prokuratora Adama Bodnara w sprawie uchylenia immunitetu posła z Raciborza. Sprawy nie rozstrzygnięto. Głosowano dzień później, bo zmienił się skład komisji. Zarzuty przedstawiał prokurator Marek Jamrogowicz z towarzyszącymi mu Marzeną Kowalską i Marcinem Wielgomasem. Towarzyszący Wosiowi koledzy z partii na czele z Patrykiem Jakim ocenili, że skarżący są nieprzygotowani, domagali się odroczenia obrad komisji do kolejnego posiedzenia Sejmu – w lipcu.
To był tylko nadzór nad przesunięciem pieniędzy
Prokuratorzy mówili, że w sprawie Wosia chodzi o przekroczenie uprawnień przez byłego wiceministra i niedopełnienie obowiązków. Sprawa dotyczy sfinansowania z Funduszu Sprawiedliwości za kwotę 25 mln zł zakupu systemu do inwigilacji zwanego Pegasusem.
Jacek Ozdoba mówił, że prokuratura wprowadza Sejm w błąd. Janusz Kowalski żądał odtajnienia części akt sprawy, bo nie ma pełnej wiedzy. Chciał wiedzieć, ile Pegasus znaczył dla bezpieczeństwa państwa, „ilu mafiosów, pedofili i ruskich szpiegów złapano przy pomocy tego urządzenia”.
Michał Woś wyznaczył na swego posła-obrońcę Marcina Warchoła. Ten wskazał, że Woś tylko nadzorował przesunięcie środków finansowych między państwowymi instytucjami, w ramach budżetu państwa.
Według posła Warchoła prokuratura nie udowodniła naruszenia interesu publicznego i osiągnięcia korzyści majątkowej. – Nie ma mowy o przestępstwie. Argumenty prokuratury to chciejstwo, prawo jest wrzucane do kosza – stwierdził Warchoł.
Dodał, że chce się przekreślić karierę życiową Michała Wosia na podstawie domniemań, a wniosek o uchylenie immunitetu jest nieprzygotowany.
Połamane kręgosłupy prokuratorów
Michał Woś powiedział, że chciał się zrzec immunitetu, ale zrobiłby to, gdyby chodziło o pospolite przestępstwo . – Gdybym potrącił dziecko na pasach, zrobił coś innego złego, to bez mrugnięcia okiem bym zrzekł się immunitetu, ale kto zobaczy ten wniosek to uzna go za działanie polityczne – mówił Michał Woś.
– Włosy stają dęba, jak prokuratorzy łamią własne kręgosłupy, żeby wykonać polityczne polecenie. To represje polityczne – ocenił poseł. Według niego nie wykazano znamion przestępstwa, a jego sprawa była celowo nagłaśniana przed eurowyborami. – Jaką szkodę dla interesu publicznego popełniłem? Ten wniosek jest kompromitujący – ocenił Michał Woś.
Zarzut, że środki Funduszu Sprawiedliwości przeznaczono na inne cele, Woś skwitował pytaniem komu zabrano te pieniądze? – Nikomu, a wpływy do funduszu wzrosły – podkreślił Woś.
Woś powiedział jeszcze, że do wnioskowania o uchylenie immunitetu nie ma podstaw prawnych i całość działań podyktowana jest presją polityczną. Dodał, że on nie obawia się nawet najgorszego scenariusza w tej sprawie.
Członkini komisji – Gabriela Lenartowicz uznała, że największy akt oskarżenia należy się posłom Suwerennej Polski za ich zachowanie na posiedzeniu. Później wskazano, że prawicowi posłowie robią awanturę w trakcie obrad komisji i kierują groźby do prokuratorów.
Sądy stalinowskie i hucpa polityczna
Michał Wójcik stwierdził, że żaden przyzwoity człowiek nie powinien poprzeć uchylenia immunitetu Wosia, bo inaczej postąpi jak w sądzie stalinowskim. Określił całą sprawę zemstą polityczną na pośle o silnym mandacie społecznym, na którego głosowało bardzo dużo osób. – Michał Woś nie wziął żadnych pieniędzy, a prokuratorzy dali się wmanipulować – ocenił Wójcik.
Według Jacka Ozdoby posiedzenie komisji było hucpą polityczną i haniebnym atakiem na Wosia.
Jan Kanthak powiedział, że dostrzega olbrzymie zaangażowanie emocjonalne posłanki Gabrieli Lenartowicz, która rywalizowała w wyborach z Michałem Wosiem. Porównał wyniki wyborcze obydwojga, podkreślając, że Woś zdobył 40 000 głosów, a Lenartowicz 16 000. – To egzystencjalnie boli, dlatego pani poseł urządza tę hucpę – podał Kanthak. Jego zdaniem prokuratorzy są narzędziem w rękach PO i gnębią posła Wosia.
Poseł Maria Kurowska stwierdziła, że zna Michała Wosia jako dobrego człowieka, sprawnego polityka, a także męża i ojca dwóch córek. – Przyszłam tu się dowiedzieć, co takiego złego zrobił? Słucham od czterech godzin i się nie dowiedziałam. Rozumiem, po co to wszystko. Żeby pozbawić autorytetu Suwerenną Polskę, autorytetu, jaki ma wśród ludzi. A ten autorytet traci przy tym prokuratura – oznajmiła posłanka.
Posłowie przekrzykiwali argumenty
Prokuratorzy nie kryli, że nie podoba im się sposób, w jaki odnosili się do nich politycy SP. – Byłem tym skonfundowany, państwo w większości nie słuchali argumentów i próbowali je przekrzykiwać – mówił na posiedzeniu Marek Jamrogowicz.
Patryk Jaki na koniec oświadczył, że rząd nie potrafi sobie poradzić z migrantami wysadzanymi przez niemiecką policję pod hipermarketem i uciekają mu rosyjscy szpiedzy, a ściga funkcjonariusza publicznego, który czuwał nad przelewem pieniędzy Skarbu Państwa do Skarbu Państwa. – Czegoś tak kompromitującego jeszcze nie widziałem. Mamy tu wiele wątpliwości, a te jak wiadomo są zawsze na korzyść oskarżonego – powiedział Jaki.
Michał Woś komentował przebieg prac w komisji w wywiadzie Tłit w Wirtualnej Polsce. – Prokuratorzy byli totalnie nieprzygotowani, dukali. We wniosku nie ma opisu przestępstwa. Wszyscy są tym porażeni, to jest bolszewicki wniosek ze strony pana Bodnara. Zarzuca mi się przestępstwo urzędnicze, a ja działałem zgodnie z prawem. Ustawa to dopuszcza, gdzie tu przestępstwo? Jakim prawem mam iść na 10 lat do więzienia? – dziwił się Woś. Zapytany, czy nie żałuje, że jako 26-latek, u progu swej kariery politycznej podpisał tak ważny dokument na kwotę ponad 20 mln zł, odparł, że nie i zrobiłby to jeszcze raz, gdyby miał taką możliwość, bo chodziło o dofinansowanie zakupu środków techniki dla CBA. – Żeby państwo polskie mogło wyłapywać bandziorów – dodał.
Wygrała logika i arytmetyka Sejmu
W czwartek po południu komisja regulaminowa pozytywnie zaopiniowała wniosek dotyczący Michała Wosia. Poseł skomentował, że nie jest zaskoczony, bo „taka jest logika i arytmetyka tego Sejmu”. Według raciborzanina minister Bodnar i premier Tusk stosują wobec niego represje polityczne.
Michał Woś wystąpił w czwartek wieczorem przed Sejmem, gdy na obradach przedstawiono sprawozdanie komisji regulaminowej. Powiedział tam m.in.:
Ja jestem zwolennikiem ograniczania immunitetu, ale mój przypadek dowodzi, że w demokratycznym państwie prawa, władza wykonawcza mając w swoich rękach prokuraturę działającą na polecenie polityczne, każdemu może postawić zarzut, a potem kierować akty oskarżenia w sprawach politycznych na podstawie wydumanych zarzutów. Władza korzysta z tego w sposób skandaliczny. Ja mam odpowiadać karnie za to, że zgodnie z prawem podjąłem decyzję o dofinansowaniu instytucji państwowej z państwowego funduszu. Za to chcecie mnie wsadzić na 10 lat do więzienia. Prokuratura nie wykazała żadnych znamion czynu zabronionego. Nie wykazała działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej czy osobistej. Nie wykazała jakiejkolwiek szkody. Dlatego tutaj na mównicy staję i z dumą podjąłbym jeszcze raz tą decyzję, żeby kryminaliści, pedofile, złodzieje mogli być ścigani.
Zaślepienie nienawiścią, logika polityczna, bycie zakładnikiem pewnych emocji czyni państwu przy tym głosowaniu sytuację niekomfortową. Proszę, byście państwo kierowali się logiką i podjęli poważną decyzję. Nie obawiam się żadnego scenariusza, nawet tego z najgorszym finałem, bo wiem, że swoim działaniem wzmacniałem siłę państwa polskiego i bezpieczeństwa Polaków.
W piątek z rana odbyło się głosowanie na forum Sejmu. Woś chciał zabrać głos zanim posłowie podejmą decyzję. Nie pozwolił na to marszałek Hołownia. Za uchyleniem immunitetu M. Wosia głosowało 240 posłów, wymagane było 231. Woś w przerwie obrad przerwał konferencję prasową Hołowni i spytał, czy mu nie wstyd, że nie pozwolił się posłowi bronić. Marszałek odparł, że na temat swojego wstydu Woś będzie mógł się wypowiedzieć przed prokuraturą i sądem.
(ma.w)