Święty-Ersetic biegała w Paryżu najszybciej w sezonie. Nie dostała się do finału ani indywidualnie, ani w sztafecie
Multimedalistka z Tokio wróciła z francuskich igrzysk bez trofeów. Nad Sekwaną osiągnęła najlepsze wyniki w sezonie, ale rywalki były jeszcze szybsze. Eksperci chwalili raciborską sprinterkę, podkreślali, że wiele przeszła, by pojechać do Paryża.
Liczyła na lepszy rezultat
Raciborzanka była 5 sierpnia czwarta w biegu indywidualnym na 400 m na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu 2024. W komentarzu po biegu Justyna Święty-Ersetic cieszyła się, że złamała granicę 51 sek. w sezonie i tak jak zapowiadała, pobiegła najlepiej w tym sezonie, uzyskując czas 50,95 sek. Czuła jednak niedosyt. – Wiem, że jestem dobrze przygotowana i biegam dużo szybciej niż w tym roku, jak pobiłam swój rekord życiowy. Dlatego liczyłam na ciut szybszy rezultat – przyznała. – Ja biorę tutaj wszystko, co będzie mi dane. To moje czwarte igrzyska i jestem dumna, że tu jestem. Udowodniłam, że jestem w stanie biegać na przyzwoitym poziomie – podkreśliła absolwentka ZSOMS Racibórz.
Długa droga do igrzysk
Jak podał serwis Worldathletic wynik z poniedziałkowego biegu był czwartym najlepszym rezultatem zawodniczki z Raciborza w jej karierze. W studiu TVP Sport ekspert Piotr Małachowski podkreślił, że Święty-Ersetic jest pewna siebie, uśmiechnięta. – Sprawia jej to frajdę, a przeszła długą drogę, by tutaj być. Trzymam za nią kciuki – powiedział. Ekspertka Anna Kiełbasińska stwierdziła, że to bardzo miła niespodzianka, zwłaszcza że raciborzanka miała problemy zdrowotne i mentalne. – To nagroda za jej trudy
W repasażach 6 sierpnia Justyna Święty-Ersetic początkowo była czwarta i trzecia, ale w końcówce przyspieszyła i wyszła na drugą pozycję. Osiągnęła najlepszy czas w sezonie – 50,89 sek, jednak awansowała tylko zwyciężczyni biegu. Komentujący w TVP Sport podkreślali, że sprinterka z Raciborza jest w najlepszej formie w sezonie. – Bardzo chciałam awansować, to było realne, ale zostałam pierwszą niewchodzącą do półfinału. Jest mi piekielnie przykro. Zostawiłam całe serducho na bieżni. Ja walczę mimo przeszkód, przygód, a ostatnie lata wiele mnie kosztowały. Przy tym stawiam sobie najwyższe cele, dlatego jest mi przykro – przyznała w wywiadzie telewizyjnym.
Upadła przekazując pałeczkę
– Złote czasy polskiej sztafety minęły – ocenili komentatorzy TVP Sport. Polska czwórka była na szóstej pozycji w swoim biegu na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu 2024. Ostatecznie w rywalizacji sklasyfikowano je na 10. miejscu.
Justyna Święty-Ersetic pobiegła na drugiej zmianie. Zaczęła 17-letnia Anastazja Kuś – najmłodsza polska olimpijka. Zdecydowanie szybciej zaprezentowały się jej rywalki. Polki były siódme, przedostatnie. Na swojej zmianie Justyna Święty-Ersetic wyprowadziła naszą ekipę na 4. miejsce. Oddając pałeczkę kolejnej sprinterce – Aleksandrze Formeli, raciborzanka upadła. Polska była wtedy czwarta, ale zaraz spadła na szóstą lokatę. Ostatnia zmiana Alicji Wrony-Kutrzepy już nie zmieniła pozycji Polek.
Święty-Ersetic to klasa sama w sobie
Polska zaprezentowała się w sztafecie w eksperymentalnym składzie, osłabiona kadrowo. Bieg półfinałowy wygrała Jamajka z czasem – 3:24,92. Polkom potrzebne było do awansu miejsce nie gorsze niż 5, więc szósta lokata ich nie premiowała.
Komentatorzy chwalili jedynie Justynę Święty-Ersetic. – Świetnie pobiegła, klasa sama w sobie. Walczyła, zaliczyła upadek przy zmianie – mówili Jarosław Idzi i Sebastian Chmara.
W wywiadzie dla TVP Sport Justyna Święty-Ersetic powiedziała, że jako najbardziej doświadczona została wyznaczona przez trenera do drugiej zmiany. – Ciężka sytuacja. Ja nie będę nas usprawiedliwiała. Nie wyszło nam, nie pobiegłyśmy na miarę swoich możliwości. Stać nas na dużo szybszy beg, mogłyśmy tu walczyć o awans z dużego Q – podsumowała raciborska sprinterka. Przyznała, że czuje ból, który promieniuje do kręgosłupa. Stwierdziła, że to efekt zderzenia z tartanem.
(oprac. m)