Życie – nasza jedyna szansa!
Życie – nasza jedyna szansa!.
Drugi listopada to dzień, w którym pamiętamy o wszystkich tych, którzy odeszli do wieczności.
Miasta umarłych są pełne żywych
Drzewa bez liści, krzyże oświetlone
Groby pełne modlitwy…
Łzy za bliskimi, wspomnienia z byłego życia
Spotkania żywych
Odwiedzających zmarłych…
Spokój, melancholia, blask świec, chryzantemy złociste
Ścieżki cmentarne pełne
I tylko szept…
Nie zapomnij, wspomnij mnie
Bądź ze mną duchem
Odwiedzaj mnie…i mów: „Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie…”.
Kiedy wybitny szesnastowieczny pisarz Lope de Vega leżał na łożu śmierci, robiąc rachunek sumienia ze swojego życia, jego lekarz pocieszał go mówiąc: „Może Pan umierać szczęśliwy. Odniósł pan wiele sukcesów. Oczarował pan ludzi więcej niż tysiącem sztuk. Ludzie oklaskiwali pana. Świat nigdy o panu nie zapomni.
– „Panie Doktorze – powiedział umierający– na łożu śmierci widzę wszystko inaczej . Przed Bogiem wielki jest tylko ten, kto ma dobre serce. Oddałbym dziś wszystkie oklaski, jakie w życiu otrzymałem, za to, bym mógł zrobić jeszcze jeden dobry uczynek więcej…”.
Ludzie Bożego sukcesu…
Kiedy dotarliśmy do małego miasta nie daleko Warszawy, nie mogłam uwierzyć, że tak wygląda dom zakonny. Mały, skromny domek (nie klasztor) pośród wielkich pod warszawskich pałaców. Furtka była otwarta, taka witająca. Brat Moris otworzył nam drzwi. Z pochodzenia jest Francuzem, który zakładał wspólnotę Małych Braci w Polsce. Miał wtedy 86 lat, ale wciąż młody duchem. Ten staruszek żył na Sacharze, w Maroko, w Algierii i w wielu krajach, nauczył się kilku języków i mówi pięknie po polsku. Brat Filip pochodzący z Kalisza, który zaczynał dopiero życie kontemplacyjne jako Mały Brat. Swój nowicjat przeżył w Tanzanii, pracując na polu z prostymi ludźmi, w upale tropikalnego słońca. Z zawodu jest nauczycielem, ale pracuje w sklepie na magazynie, gdzie roznosi towary. Mali Bracia pomimo swego wykształcenia, pracują jako ludzie prości i biedni, zarabiają własnymi rękami na życie, naśladując Jezusa z Nazaretu. Brat Moris był księdzem, który również pracował z biednymi, wykonując bardzo proste prace. To jest dla mnie takie niesamowite, że ludzie Kościoła pracują każdego dnia bardzo ciężko fizycznie, by dać świadectwo Jezusa z Nazaretu, który też pracował ciężko, by być razem z ludźmi, by żyć ich życiem. Tylko w ten sposób Bóg wcielił się w nasze ludzkie życie, będąc jednym z nas.
W tej wspólnocie są jeszcze dwaj Bracia. To co mnie najbardziej uderzyło, to prostota i ubóstwo ich życia. Domek bardzo skromny, malutkie pokoje, drewniane łóżka, proste posiłki i kilka ubrań. W tym wszystkim chcą pokazać skromne życie z Nazaretu. Po południu była wspólna msza św. i adoracja, która jest najważniejszą częścią każdego dnia. To ciche trwanie przed Białą Hostią, to święte milczenie, bez monstrancji, wielkie ubóstwo i praca. W Najświętszej Eucharystii tęsknota szukania, jest już odnalezieniem. Bracia klęczący boso na malutkich krzesełkach wokół drewnianego stolika – ołtarza. Kaplica skromna, drewniana, taki mały Nazaret. Tutaj się czuje, że trwanie Małych Braci, jest przede wszystkim posłannictwem modlitwy, adoracji, kontemplacji i orędownictwa… Na Eucharystii zgromadzeni wokoło ołtarza, jak apostołowie, po Ewangelii każdy dzielił się tym co Jezus powiedział mu w Ewangelii. Wyjechaliśmy stamtąd ubogaceni duchowo. Ta cisza została we mnie i to proste życie.
Brat Moris powiedział, że ewangelizacja dziś, to życie proste z JEZUSEM. Ze względu na Ewangelię, Bracia żyją z Jezusem, kochając każdego człowieka, którego spotykają w pracy, na ulicy, w domu. Brat Filip dojeżdża rowerem do pracy. Sami starają się o czystość domu, gotowanie, ogród, małą szklarnię, kaplicę. Czułam tam obecność JEZUSA. Słowa wydawały się nie potrzebne. Sposób ich życia mówił za siebie.
Cieszę się, że spotkałam „ludzi Bożego sukcesu”, którzy kościół widzą jako dom, prostą pracę jak każdy na tej ziemi, ubóstwo i adorację, takie ciche trwanie przy JEZUSIE. Po ludzku wydaje się, że nie mają nic, jednak mają wszystko, bo JEZUS jest pośród nich. Myślę, że każdy , kto tam był, spotkał JEZUSA żywego, słuchającego ludzi i modlącego się. Nie mówią o swoich osiągnięciach w pracy, stanowiskach społecznych, o tytułach ani nie szczycą się swoimi umiejętnościami. Po prostu są z ludźmi, w całej swojej prostocie, naśladując ubogie życie rodziny z Nazaretu, a to chyba największy sukces… ze względu na EWANGELIĘ. Brat Moris miał rację, że najpiękniejsza ewangelizacja, to bycie z JEZUSEM cały czas, w każdej sytuacji dnia, bo wtedy Bóg staje się bardziej realny, dotykając prawdziwego życia utrudzonego człowieka. To dobre i pokorne oblicza Braci zostało we mnie… takie Boże oblicze. Święty Brat Karol de Foucauld – ich założyciel, był prawdziwym chrześcijaninem, ponieważ najpierw dobrze nauczył się tego rzemiosła, jakim jest bycie CZŁOWIEKIEM… Uważał, że Jezus tak mocno uchwycił się ostatniego miejsca, że nikt nie może MU go odebrać i nigdy nie chciał jechać przez życie w pierwszej klasie, gdy TEN, którego kochał, podróżował w ostatniej… Myślę, że życie codzienne tym ostatnim miejscem, to Boży sukces w życiu człowieka, który chce naśladować Jezusa do końca.
15 maja 2018 roku Brat Moris odszedł do swego Jezusa. Niebo jest dla niego najpiękniejszym domem. Wierzę, że dzisiaj wstawia się za nami, bardzo w to wierzę!
Siostra Dolores z klasztoru Annuntiata