Jacek Wojciechowicz skomentował w Miedoni wybór Trumpa na prezydenta USA. „To horror”
W najmniejszej z dzielnic Raciborza rozmawiano o sprawach światowego mocarstwa. Włodarz miasta przyznał, że ogłoszenie zwycięstwa Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach napawa go smutkiem i obawami. Oprócz wielkiej polityki zajmowano się też drogowymi problemami Miedoni.
Polne drogi w asfalcie, a Wybrzeżna wciąż niewyremontowana
Niezałatwiona od lat sprawa remontu ulicy Wybrzeżnej rozgrzała emocje już na początku spotkania. Choć prezydent Wojciechowicz zapewniał, że wstawi ją do budżetu jako przyszłoroczne zadanie inwestycyjne, to miejscowi nie dowierzali. Wcześniej prezydent Dariusz Polowy też miał takie plany, a ostatecznie droga wciąż niszczeje, a napraw nie ma. – Jak jest do zrobienia to ją zrobimy – zapewnił Jacek Wojciechowicz.
Mieszkańcy Wybrzeżnej stwierdzili, że już 30 lat się ubiegają o ten remont, tymczasem w centrum nowy asfalt jest kładziony na drogach, które były w znacznie lepszym stanie niż ulica w Miedoni.
– Tylko projekty się robi, a każdy ma to gdzieś. Co innego jakby pan tam mieszkał, to byłoby zrobione. Mówiono nam na wcześniejszych spotkaniach, że będzie to zrobione jako pierwsze zadanie drogowe na minioną wiosnę. Jak dzwonię do urzędnika od dróg, to on już nie odbiera moich telefonów. Takie obiecanki cacanki. Za naprawę zawieszenia tyle raz płaciłem, że zmieniłem auto na takie co radzi sobie w trudnych warunkach. Polne drogi robicie w mieście asfaltowe, a Wybrzeżnej nie możecie do standardów XXI wiek przystosować? – krytykowało dwóch mieszkańców Miedoni. Wojciechowicz wysłuchał ich do końca i spytał: już?
„Zamiast pretensji, proszę o szansę”
Prezydent prosił, by dać mu szansę spróbować. Przekonywał, że po to zrobi projekt, żeby naprawić drogę. Powiedział, że można spodziewać się remontu w przyszłym roku. Te obietnice wciąż przyjmowano z rezerwą. – W 2024 roku też wszystko przygotowano, ale ostatecznie pieniądze poszły na inne cele – skwitował zgłaszający. – Niech pan przestanie z pretensją mówić, tylko niech pan da nam szansę – zaapelował raz jeszcze J. Wojciechowicz.
Wiceprezydent Michał Kuliga wspierał swego szefa. Podkreślił, że ten zainteresował się osobiście tą drogą, przed spotkaniem oglądał ją z bliska. – Pan prezydent chce zrobić wszystko po kolei: wpierw projekt, później realizacja zadania – przekonywał pierwszy zastępca. – Sprawdzimy dokładnie jak ta droga wygląda, bo ja się nią przejechałem ale nie jestem alfą i omegą, żeby ocenić jej stan i możliwości naprawy – przekazał J. Wojciechowicz.
Dodał, że w samorządzie pracuje już ponad 20 lat i sprzeciwia się twierdzeniom, że gdyby to on mieszkał przy Wybrzeżnej, to byłaby ona już zrobiona. – Nieraz byłem burmistrzem i ta moja droga była robiona jako ostatnia, więc proszę nie insynuować takich rzeczy – zastrzegł prezydent.
Mieszkaniec ulicy Bocznej prosił o znak-lustro przy wyjeździe na ulicę Ratajskiego. Sąsiad postawił wysoki płot i trzeba wysunąć połowę samochodu, żeby widzieć czy coś nie nadjeżdża. Kolejna prośba dotyczyła próby ograniczenia prędkości na Bocznej, bo jeżdżą nią za szybko. – Jeżdżą też 20-tonowe ciężarówki, tak szybko, że garaż mi się trzęsie. Niedługo wyjdę i zonk: nie ma ulicy. Tam już jest spękany asfalt – narzekał raciborzanin z Miedoni.
Czarna magia z budową ścieżki rowerowo-pieszej
Małżeństwo seniorów przyszło do prezydenta z problemem na skrzyżowaniu Kozielska/Podmiejska. Tam ma powstać ścieżka pieszo-rowerowa. Inwestor z Katowic każe im rozebrać płot. – A jakiś płot zastępczy? Nikt nas nie informuje, kiedy wejdą na posesję. Coś ktoś robi, żeby chociaż porozmawiał. Żeby jakiś plan pokazać. Nieodstępny jest kierownik robót, nie ma innych kompetentnych. Czarna magia – opowiadał na spotkaniu mężczyzna. Mówił z małżonką, że mało kto jeździ przez to skrzyżowanie z nakazaną prędkością 40 km/h. – Pędzą co najmniej 80 km/h, a często powyżej 100 km/h. Jak tam fotoradar postawicie to zarobicie kupę pieniędzy – kontynuował starszy mieszkaniec.
Prezydent wyjaśnił, że inwestorem jest GDDKiA. – Oni są w Katowicach i nieszczególnie się tym przejmują, ale będziemy pytać, naciskać – obiecał.
Czy dzieci z Miedoni będzie wozić specjalny autobus szkolny?
– Czy pan kiedyś przejechał się autobusem z Miedoni do szpitala? – usłyszał włodarz od seniorki. Ta musiała pokonać tę trasę pieszo i zajęło jej to 40 minut, bo jak stwierdziła, nie ma szansy, aby dojechać na Gamowską np. rano na badania. Prezydent dowiedział się, że bezpłatne autobusy i tak jeżdżą puste, więc komunikację miejską należy zorganizować tak, żeby z dowolnego miejsca Raciborza można było kilka razy dojechać czy to do szpitala, czy do Auchan.
– Kiedyś z Miedoni jeździły linie nr 2,5 i 15 co 20 minut. Dziś taki wyjazd do Auchan zajmuje pół dnia i to z przesiadkami – zauważyła uczestniczka spotkania.
Prezydent Raciborza zapowiedział, że zmieni komunikację, zmieni się też rozkład jazdy. – Niektóre linie są dobre. Trzeba coś wzmocnić, a coś trzeba zlikwidować. Za tym stoją pieniądze, bo na większą liczbę kursów nas nie stać. Jednak trzeba to tak ułożyć, żeby dowieźć ludzi w newralgiczne miejsca. Komunikacja miejska to dziś 12-13 mln zł rocznie. Ten brak biletów to brak wpływów około miliona złotych do budżetu PK.
Miejscowym zależy też na tym, by jedyna dzielnica bez miejskiej szkoły mogła liczyć na to, że dzieci do szkoły „ósemki” zdążyły autobusem być tam przed dzwonkiem i potrafiły z niej wrócić. Tu pojawił się pomysł specjalnej linii, tzw. „eski” i ten podchwycił włodarz. – Można się zastanowić nad dedykowanym transportem do szkoły – przyznał.
Żeby powstała obwodnica muszą dogadać się zarządcy z Katowic
Zarośnięty chodnik od myta do Proszowca to kolejna bolączka Miedoni, bo na piechotę trudno tu się dostać. Raciborzanie z dzielnicy boją się jeździć rowerem po drodze krajowej, bo tą – mimo ograniczeń – kierowcy pędzą 100 km/h.
Włodarz dowiedział się od miejscowych, że obwodnica nie zmniejszyła obciążenia ruchu przez dzielnicę. Dlatego pytano, na jakim etapie jest projekt obwodnicy Piaskowa-Sudół. – Kończy się wstępna faza projektowa i to dobrze, bo to jest jakiś krok do przodu. Musimy dogadać ZDW z GDDKiA. Bo nasza obwodnica to droga wojewódzka, a ta droga na Opole jest krajowa. Droga z Sudoła do Piaskowej najlepiej, żeby miała tą samą kategorię i były albo dwie drogi wojewódzkie albo dwie krajowe. – Niełatwo jest dogadać te dwa zarządy dróg, ale robimy to. Mam nadzieję na kontynuację, bo coś się robi, trzeba rozstrzygnąć kwestię własności drogi. Nam zależy, żeby był jeden ciąg, bo jak jest połówka obwodnicy to i tak wjeżdżają nam do miasta – powiedział Jacek Wojciechowicz.
Z racji, że spotkanie odbyło się 6 listopada, tuż po wyborach prezydenckich w USA, Jacek Wojciechowicz powiedział, że ich wynik (wygrał Donald Trump) to horror. – Przywódcą nuklearnego mocarstwa został człowiek nieodpowiedzialny – skwitował. Ktoś z sali rzucił, że jak na drodze widzi się drogowego wariata to mu się ustępuje. – Tylko z polityką jądrową tak się nie da. I jak Putin zacznie robić co chce z Europą Wschodnią, to taki problem ulicy Wybrzeżnej oraz wiele innych przestaną istnieć – oznajmił włodarz.
Żubry, sarny i dom na roli
Jeden z młodszych uczestników spotkania był zainteresowany zmianami planu zagospodarowania przestrzennego w Miedoni? Wojciechowicz odparł, że trwa okres zbierania wniosków o zmiany w planie.
Mieszkaniec przedstawił swoją sytuację: dostał ziemię rolną od ojca, chce na niej postawić dom. Opłacił geodetę i notariusza, ale w starostwie blokują mu budowę, bo lokalizacją są grunty orne. – W urzędzie miasta mówili mi, że będę mógł budować. Ja dla siebie chcę dom zbudować – tłumaczył młody mieszkaniec. – To trzeba odrolnić, złożyć wniosek do planu. Zmiany są realizowane, to dłuższy proces, trudno powiedzieć kiedy się skończy – wyjaśnił prezydent.
Nie zabrakło pytania o zagrodę żubrów. – Ostatnio nikt ich specjalnie nie widział, pewnie ukrywają się przed zimą. Lasy Państwowe przeprojektowują obiekt, żeby te zabudowania były bardziej trwałe. Ja byłem tam 3 dni po tym jak wiata runęła i to było przerażające. Nadzorowałem przez lata inwestycje i czegoś takiego dotąd nie widziałem. Te domki się poskładały, one były jakby na szpilkach zmontowane, a te szpilki były niewiele grubsze niż wkłady do długopisu. Powyginało je jak drut aluminiowy. Gdyby ktoś tam przebywał, to groziło śmiercią – relacjonował Jacek Wojciechowicz. Jednak sam pomysł otwarcia w Brzeziu zagrody z żubrami uważa za dobry. – Za takie pieniądze? – oburzyła się jedna z uczestniczek.
Nie tylko o żubrach dyskutowano. Okazało się, że po pracach nad przebiegiem nitki gazociągu powstał nasyp, po którym na drogę wbiegają sarny i wpadają na samochody. Wojciechowicz obiecał, że to sprawdzi, a przy okazji opowiedział, że saren jest teraz dużo więcej niż kiedyś, a szczególnie dużo w rejonie Sośnicowic w drodze na autostradę. Przyznał, że strach tamtędy jeździć wieczorem, bo zwierzęta wbiegają na drogę.
Od czterech lat czekają na gaz. Umowy podpisane, wykonawcy przyłączy brak
Raciborzanie z ul. Podmiejskiej prosili, by zmienić lokalizację przejścia dla pieszych, które znajduje się tuż przy skrzyżowaniu. – Auta wpadają tam z dużą prędkością prosto z krajówki – mówiła mieszkanka. Prezydent dowiedział się, że odkąd w pobliżu Miedoni biegnie obwodnicy, ruch przez Podmiejską jest większy, kierowcy tak skracają sobie drogę, zamiast jechać do ronda w Rudniku.
Włodarzowi skarżono się na Polską Spółkę Gazownictwa, bo wciąż do sieci nie podłączono wielu posesji w Miedoni. Od początku poprzedniej kadencji temat pilotował ówczesny prezydent Dariusz Polowy, który sprowadził do dzielnicy przedstawiciela PSG. – Dalej mam piec na węgiel i nie wiem kiedy przestanę go użytkować, choć przepisy nakazują mi go zlikwidować w 2025 roku. – PSG tłumaczy, że nie ma wykonawcy tych robót – mówił mieszkaniec. 4 lata temu podpisano umowy, w styczniu 2024 PSG uzyskało pozwolenie na budowę przyłączy. Sprawa ciągnie się cztery lata – narzekali miejscowi i prosili włodarza o interwencję.
Na początku jest nerwowo, później atmosfera staje się przyjazna
Apelowano jeszcze o wyasfaltowanie łącznika ulic Miodowej i Górnośląskiej. Prezydent mówił, że zna te tereny bo wiosną „ze trzy razy tutaj chodził piechotą, bo ma zwyczaj odbywania dłuższych spacerów, takich po 20 km żeby miało to sens”.
Zgłoszono też „dziurę w płocie” obwodnicy, której nie naprawiono przez 2 lata, odkąd autobus PK uderzył w ekran akustyczny. Jacek Wojciechowicz wskazał, że to ZDW za to odpowiada, a jego zdaniem ekranów jest na obwodnicy za dużo.
– Bardzo fajne są te spotkania. Choć na początku jest trochę nerwowo, to później atmosfera robi się sprzyjająca i sporo się można dowiedzieć. Co nie wymaga wielkich nakładów na pewno zrobimy – podsumował.
(ma.w)