Walka z wiatrakami
Nie wszystkie jednak warunki zawarte w tym dokumencie są jasne, a klienci nie mają możliwości negocjowania warunków umowy. Zakład, o którym mowa, jest monopolistą, tak więc pozostajemy bezradni, a jeśli nie podpiszemy dokumentu, możemy pozostać bez prądu. Jeden z naszych czytelników w obawie przed „ciemnością" zapytał nas, czy działanie Zakładu jest zgodne z prawem.
Pierwsza wątpliwość pojawia się w paragrafie 3 pkt 3 Umowy o Sprzedaż Energii Elektrycznej i Świadczenie Usług Przesyłowych. Czytamy w nim, że: „Umowa może ulec rozwiązaniu przez sprzedawcę ze skutkiem natychmiastowym bez powiadomienia w przypadku, gdy klient pozostaje w zwłoce z zapłatą za energię elektryczną i/lub świadczone usługi przesyłowe za okres, co najmniej 7 dni lub rażąco narusza warunki umowy, w szczególności, gdy dopuści się nielegalnego poboru energii elektrycznej." Oczywiście zrozumiałe jest, że prąd należy odcinać chuliganom i nieuczciwym lokatorom, jednak z jakich powodów pozbawiać go ludzi, którzy mogli o tym po prostu zapomnieć lub brakowało im akurat pieniędzy na zapłatę rachunku?
Przecież płacimy za opóźnienie odsetki - skarżą się czytelnicy.
Wreszcie, dlaczego inne instytucje i firmy, np. spółdzielnie mieszkaniowe, obowiązuje określona procedura ściągania należności, a GZE czyni to niejako od ręki?
Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny spodziewał się tego typu wątpliwości, bowiem w dokumencie wewnętrznym, do którego dotarliśmy, zawarł 46 potencjalnych pytań, które mogą zadać klienci Zakładu jego pracownikom, podczas podpisywania umowy. Znalazły się w nim również odpowiedzi opracowane przez GZE, jakimi pracownicy powinni się posługiwać. Na pytanie dotyczące wyłączenia prądu po 7 dniach, mają oni obowiązek odpowiedzieć, że energia jest towarem jak każdy produkt, który można kupić w sklepie. Jeżeli klient nie zapłaci w terminie, sprzedawca przestaje mu ufać i nie sprzedaje więcej towaru. W podobnym tonie wypowiadał się Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy GZE „Jeśli chodzi o paragraf 3 pkt 3 umowy, to rzeczywiście mamy prawo pozbawić zasilania klienta po 7 dniach zwłoki w zapłacie za energię elektryczną. Robimy tak względem osób płacących nieregularnie. Potwierdzam również informację, zawartą w opracowanych przez nas dokumentach, że prąd traktowany powinien być jak każdy inny towar. Jeśli klient nie zapłaci za energię elektryczną, my jej nie dostarczymy".
Niestety w Wodzisławiu zdarzały się sytuacje, w których prąd wyłączano natychmiastowo, również lokatorom, którym nie uiszczenie zapłaty zdarzyło się po raz pierwszy. Mimo tego, że nie są osobami płacącymi nieregularnie, pozostali „ze świecą w ręku", a dostawy prądu były im odcinane bez wcześniejszego powiadomienia. Nie możemy zaakceptować warunków, które przedstawił GZE. Uważam, że są to praktyki monopolistyczne, które nie powinny mieć miejsca w świetle obowiązującego prawa. Dlatego też zaskarżyliśmy GZE do Sądu Antymonopolowego, który wydał korzystną dla nas decyzję. Sprawa nie jest jednak rozstrzygnięta, bowiem Zakład odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego - mówi Jan Grabowiecki, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „ROW" w Wodzisławiu Śl. Skarga dotyczyła również wahania napięcia w sieci, za które GZE, zgodnie z postanowieniami umowy, nie odpowiada. Należy zaznaczyć, że jest to sprawa poważna. Co bowiem możemy uczynić jeśli z tego powodu urządzenia elektryczne przestaną działać? Sytuacje tego typu niestety się zdarzają. Z tego też powodu uszkodzeniu uległo oświetlenie zegara znajdującego się na wieży Kościoła WNMP w Wodzisławiu. Zakład ponosi ograniczoną odpowiedzialność. Jeśli zdarzają się uszkodzenia urządzeń, to poszkodowany ma prawo do roszczenia swoich praw na drodze sądowej lub dochodzić do porozumienia z Zakładem. Bywa natomiast, że wahania napięcia są skutkiem kradzieży energii. Wtedy za skutki swych działań odpowiada złodziej - wyjaśnia Łukasz Zimnoch.
Wydaje się, że pozostajemy bezradni wobec władzy, którą posiada GZE, póki co monopolista na dostawy energii elektrycznej w naszym regionie. Za spadki napięcia zakład nie ponosi odpowiedzialności, a my nie możemy zwlekać i w ciągu 7 dni musimy zapłacić za prąd. Ile? Tego dowiemy się z rachunku. Zaskoczeniem jednak mogą być podwyżki, o których GZE wcześniej nas nie informuje. Nie otrzymujemy bowiem żadnych informacji na ten temat. Dlaczego tak jest wyjaśnia rzecznik prasowy GZE. Nie robimy tego, ponieważ w ten sposób obciążylibyśmy kieszeń klienta i prąd byłby droższy. Informacje na ten temat każdy może znaleźć w biuletynie Urzędu Regulacji Energetyki, Rejonach Energetycznych, a także w prasie i na naszej stronie internetowej.
Choć odzwyczailiśmy się od rządów monopoli, a wszelki przymus nas razi i denerwuje, taką sytuację będziemy musieli akceptować przynajmniej do 2005 roku. Wówczas, zgodnie z decyzją Ministra Gospodarki, obowiązywać będzie prawo energetyczne wprowadzające wolny rynek na sprzedaż energii. Tak więc, za pięć lat będziemy mogli nabywać prąd od różnych dostawców znajdujących się na terenie całej Polski, a negocjacja umowy, która może być dla nas niekorzystna, będzie możliwa.
Rafał Jabłoński