Autobusowy galimatias
Jeśli płacimy za bilety, to mamy prawo wymagać. Nie może być bowiem tak, że ludzie, przeważnie starsi, czekają, na przykład, pod cmentarzem na autobus, a ten nie przyjeżdża. Jak więc mają się dostać do centrum miasta? Zdarzyło mi się to kilkakrotnie, moja determinacja była tak duża, że w końcu zwróciłem się z tą sprawą do Nowin Wodzisławskich - mówi Władysław Gawenda z Wodzisławia. Linia autobusowa 214 kursuje na pięciu różnych trasach, a więc ryzyko pomyłki jest spore, jednak nie usprawiedliwia to kierowców, bowiem każdy z nich posiada tzw. kursówkę, która zawiera dokładny plan przejazdów z wyznaczonymi przystankami. Nasz czytelnik proponuje wprowadzenie dodatkowej linii z nowym numerem, która mogłaby zastąpić jedną z tras, usprawnić ruch i zapobiec nieporozumieniom.
Kolejna linia nie powstanie - twierdzi Krystyna Fila, zastępca kierownika referatu planowania i organizacji komunikacji MZK. Aby ją uruchomić musielibyśmy przeprowadzić dodatkowy przetarg, a tego MZK nie zrobi. Zwrócimy się jednak z tą sprawą do przewoźnika, aby stanowczo zareagował. Choć nie wpłynęło do nas żadne oficjalne pismo w tej sprawie i nie było wcześniej żadnych interwencji, obiecujemy podjąć stosowne kroki w celu zdyscyplinowania kierowców. Wielu z nich wcześniej, przez długie lata, jeździło autobusami PKS, a od chwili wygrania przetargu właśnie przez PKS kursują naszymi liniami, co może być również przyczyną występujących nieporozumień.
Miejmy nadzieję, że podobne sytuacje nie będą miały już miejsca, a kierowcy solidniej będą przyglądać się rozłożonym przed nimi planom trasy. Sprawa bowiem nie dotyczy jednostek ale sporej części mieszkańców Wodzisławia i okolic. Nieprzyjemna sytuacja spotkała również i dziennikarza naszej redakcji. Kiedy na przystanek podjechał autobus linii 214, jak każdy z oczekujących, ruszył do wejścia. Kierowca, nieprzyjemnym tonem, wszystkich jednak zawrócił, zmienił tablicę zza przedniej szyby i odjechał na sąsiednie stanowisko.
(raj)