Kłopoty z wycinką
Za bezpieczeństwo na drodze odpowiada PZD i jego dyrektor - tłumaczył Jan Zemło. Po przeglądnięciu drzew przy tej drodze część z nich zakwalifikowaliśmy do wycinki - były to topole i jeden dąb. Po powodziach drzewa te ledwie się trzymały, grunt spomiędzy korzeni został wypłukany, przechylały się co zagrażało bezpieczeństwu. Wynajęta firma, która wygrała przetarg wycięła jednak również drzewa nie zakwalifikowane do wycinki - cenne dęby. Oddałem sprawę na policję, ale została ona umorzona ze względu na znikoma szkodliwość społeczną czynu - z czym się nie zgadzam.
Dyrektor Zemło wyjaśniał, że w przetargu została wybrana firma, która zaoferowała dokonanie wycinki w zamian za pozyskane drewno. Teraz uznał to za błąd. PZD cierpi na brak pieniędzy więc wówczas takie rozwiązanie wydawało się atrakcyjne. Jednak pracownicy firmy oprócz topoli zakwalifikowanych do wycinki zaczęli wycinać również inne drzewa.
Większość drzew przydrożnych na naszym terenie rośnie bezpośrednio na skraju asfaltu - mówił Jan Zemło. I niestety prędzej czy później będą musiały być wycięte. Drzewa, które będą traciły stabilność zagrażając bezpieczeństwu będą wycinane. My odpowiadamy za bezpieczeństwo na drogach. Gdy w wyniku wichury jedno z drzew przydrożnych uszkodziło pojazd właściciel podał nas do sądu i musieliśmy zapłacić odszkodowanie. Jeżeli więc uznam, to za konieczne będę podejmował decyzje o wycince drzew, których stan zagraża przewróceniem.
(jak)