Burza na sesji
Zaraz na początku sesji nadzwyczajnej, zwołanej 9 października, pojawiła się propozycja uwzględnienia w porządku obrad punktu, który przewidywałby dyskusje nad ową publikacją. Szczególnie stanowczo domagał się tego radny Leon Tatura. Podobnego zdania było jedynie sześciu radnych i wniosek ostatecznie prze-padł. To jest informacja Zarządu Miasta, który po wprowadzeniu poprawek jednogłośnie ją przyjął. O wydaniu biuletynu mówiliśmy od dwóch miesięcy i nikt z radnych tego nie kwestionował - powiedział nam burmistrz Alfred Sikora. Do sprawy wrócono jednak w punkcie zarezerwowanym na wolne głosy i wnioski. Zaraz na początku Krzysztof Jędrośka zwrócił uwagę, że w opracowanym materiale pomieszano kompetencje zarówno Rady jak i Zarządu Miasta. Potraktowano to miasto jakby to była spółka z o.o., gdzie Zarząd jest często organem wykonawczym ale zazwyczaj stanowiącym, no i jest powiedzmy ta rada nadzorcza, która jest organem kontrolnym - parafrazował K. Jędrośka. Z argumentacją radnego nie zgadzał się wiceburmistrz Rydułtów Paweł Cieślik, który dywagacje radnego określił jako manipulacje faktami. Zarzut dotyczący pominięcia w dokumencie działalności radnych pojawiał się jednak wielokrotnie. O ile Rudolf Warło, ową publikację uznał za dobrą, to ubolewał nad tym, że Zarząd uzurpował sobie prawo do oceny jedynie swoich osiągnięć.
Jednej rzeczy żałuję. Tego, że nie opracowano wspólnego projektu. Wygląda to tak jakby Rada nic nie zrobiła - mówił. Odpowiadając, burmistrz Alfred Sikora zaznaczył, że nic nie stało na przeszkodzie, aby Rada opracowała podobny dokument. Ta propozycja nie jest chyba najlepszą, bowiem jej realizacja pociągnęłaby za sobą kolejne kilka tysięcy złotych z budżetu miasta. Zarzutów pod adresem członków Zarządu, a w szczególności urzędujących burmistrzów padło znacznie więcej. Leona Taturę zdziwiła pierwsza strona publikacji, na której w nagłówku widnieje napis: „X lat samorządności”. Pytam się, czy obecny Zarząd działa 10 lat i czy jedynie jemu zawdzięczamy samodzielność gminy? Oprócz wielu pomyłek literowych wytknięto również błędy i niedopatrzenia merytoryczne. Radny Zbigniew Seemann zwrócił uwagę na sprzeczne informacje, dotyczące wydatków budżetowych, przeznaczonych na oświatę. Dziwił się również, że autorzy chwalą się stroną internetową miasta, skoro od dawna nie jest ona uaktualniana (potwierdzamy, a np. w tekstach dotyczących historii miasta są błędy). Zas-koczeniem dla niego było również pouczanie kandydatów na radnych przyszłej kadencji, zawarte w podsumowaniu dokumentu. Czytamy tutaj, że programy ugrupowań wyborczych nie powinny też zawierać rozwiązań zbyt szczegółowych... A zostawcie te programy, będzie burmistrz, będzie rada i oni zadecydują - mówił Z. Seemann. Niestety, podobnych przykładów pouczania było więcej, zapis mówiący, że kandydaci na radnych nie powinni wprowadzać radykalnych zmian w kierunku rozwoju miasta, bowiem spowodowałoby to jego zastój, jest tego dobitnym przykładem.
Informacja o wydaniu biuletynu ukazała się wcześniej we wkładce do miejscowej gazety. „Zachęcamy Państwa do przeczytania tej broszury. Ta „lektura” na pewno pomoże Państwu podjąć właściwe decyzje w najbliższych wyborach” - tak brzmi fragment artykuły burmistrza A. Sikory. Autor nie widzi w tym nic nadzwyczajnego i podkreśla, że nie jest to zachęta do głosowania na konkretnego kandydata. To nie jest kampania wyborcza. Przecież informacja o działalności Zarządu może być oceniona zarówno pozytywnie jak i negatywnie. Decyzje należą do mieszkańców - tłumaczy A. Sikora.
Napisano też, że „W zakresie współpracy z mediami nie zawsze opinie i publikacje są zgodne z odczuciami mieszkańców i zdaniem Zarządu Miasta. Zarząd nie ma wpływu na niektóre wypowiedzi (…).
My przypominamy, że żyjemy w demokracji, a publikacje mają być zgodne z prawdą a nie ze zdaniem Zarządu Miasta. Odczuć mieszkańców jest zwykle tyle, ile ich samych, więc gratulujemy Zarządowi ich znajomości. Przynajmniej w naszej gazecie Zarząd Miasta nie ma wpływu na wypowiedzi. Jedynie na swoje, zgodnie z prawem prasowym. I na tym polega niezależność gazety.
Rafał Jabłoński, amk