Skuli Trzech Króli
„Nie pamiyntała kaj położyła piyńć minut tymu bryle, ale wiedziała wiela metrów wysokości mają wieże Kolońskiej Katedry. To moja ciotka Maryjka. Do dziś wiem za jej przyczyną, że mierzą 157,38 m” - wspomina Marek Szołtysek.
Ciotka Maryjka była skarbnicą wiedzy. Urodziła się z początkiem wieku, bo w 1903 r. Tylko kilkanaście lat wcześniej ukończono budowę Kolońskiej Katedry. A budowano ją od średniowiecza! Kiedy ją ukończono, była największą budowlą na świecie. W szkole właśnie dowiedziała się o tym „cudzie niemieckiej architektury”. Nauczyciel, jak wspominała po latach, dyktował do zeszytu podobny tekst: W naszym niemieckim kraju ( a ciotka Maryjka urodziła się i mieszkała w Przyszowicach) są dwie piękne katedry, we Wrocławiu nad Odrą i w Kolonii nad Renem.Takiego samego tekstu uczył się już też za łebka Karlik, który może od Maryjki dostał ciepłe fusekle jak walczył na froncie I wojny św. Taki fusekle sztrykowały bowiem dziewczęta, ucząc się przy okazji, żołnierzom na frontach I wojny św. Swoim chłopcom, braciom, ojcom, którzy zaciągnięci zostali do wojska.
Nim jednak Karlik dostał się na front Kolońska Katedra weszła mu za skórę i to porządnie.
U nas w Niymcach?
6 stycznia 1902 r. akurat po ich drodze chodził ksiądz po kolędzie. To szczęście bo z kolędą przyszedł w wielkie święto Trzech Króli. Nie każdy miał takie szczęście.
W izbie pachniało świeczkami, choinką i jeszcze świątecznym piernikiem. Nagle rozległo się dostojne księżowskie „Szczęść Boże”. Potem rzykanie, pocałowanie krzyża.
No i jako tu żyjecie? - pytoł farorz.
Bóg zapłać, dobrze - odpowiedziała matka.
A dzieci was słuchajom? Wiela ich to już mocie? - drążył dalej farorz, a dziecka wyszpanowały się jak sprężyny.
Maryjka, Agnys, Wilym, Antek i najstarszy Karlik - wyliczał ojciec, dumny jak paw.
Ja, ja z Karlikiem to my się już znomy - uśmiechnął się farorz - przeca to nasz ministrant. No a jako Ci tam idzie we szkole, synku?
A dobrze - odparł Karlik. Ostatnio nasz rechtor Szulc godali nom o Domie w Kolonii. O czym? - farorz nie zrozumiał.
Der Koelner Dom…. - dalej ciągnął po niemiecku Karlik, to co miał zapisane w zeszycie. Der Koelner Dom… ist 144 m lang und 157,38 m hoch! (Co znaczy, że kolońska katedra jest 144 metry długa i 157,38 m wysoka). I są w niej pochowani Święci Trzej Królowie, którzy kiedyś poszli pokłonić się małemu Jezusowi w Betlejem.
To dobrze, że ci wielcy święci mają swój grób właśnie u nas - zakończył synek po niemiecku z zadowoleniem. Proboszcz pokiwał tylko głową, cosik pogodoł z tatulkiem i powiedział „Z Panym Bogiem”.
CZAR PRYSŁ
Jak tylko się farorz straciył świąteczny czar prysł jak bańka mydlana. Ojcu galoty lotały co znaczyło, że wyciągnął z nich pas. Chwycił Karlika i wyszczelał mu nim.
Suchej pieronie! Po piyrsze - do farorza się nie godo po niemiecku!
Po drugie - ta twoja Kolonio to ni ma u nos w Niemcach, bo u nos to je Górny Śląsk. Zapamiyntej se do końca życio! A może ty już po naszymu nie godosz? A po trzeci - to mi się nie wydowo, by ci Trzej Króle leżeli w tyj pierońskiej Kolonii.
Na drugi dzień Karlika w szkole wszystko bolało. Dodatkowo trzciną po rękach dostał od nauczyciela za podanie w wątpliwość zapisanych w zeszycie informacji, że Święci Trzej Królowie spoczywają nad Renem w kolońskiej katedrze.
A JEDNAK
Minęło kilkanaście lat. Karlika wzięli na I wojnę do niemieckiej armii. Z frontu przysłał list:
Już nie służa w pierwszej linii frontu, bo ze zadku we warsztatach potrzebowali dobrego ślusorza (Karlik uczył się niegdyś za ślusarza). Acha! W maju miołech wolny dziyń i pojechołech z kolegami do Kolonii. Wygrołech weta. Wetli my sie o wysokość wież w koloński katedrze. Wygrołech, mono od szmarów jakich wtedy po rzici dostoł. Tera i w nocy mi się jeszcze śnióm. Wszyscy byli w szoku skąd znom taki dokładne rozmiary. I mom dwa słowa do tatulka: „W tej pieroński Kolonii jest naprowda grób świyntych Trzech Króli.”
Aleksandra Matuszcyk - Kotulska
Na podstawie opowiadania Marka Szołtyska „Trzej Królowie z Heftu”.