Niebezpieczne i dla dzieci
Od kilku lat ogrodzenie szpitala, graniczące z blokami przy ul. Pokoju, wzbudza niezadowolenie mieszkańców.
Proszę spojrzeć jak to wygląda. Tak nie może być, przecież to z ogrodzeniem nie ma nic wspólnego - mówi Bogumił Jackowski, jeden z mieszkańców. Lokatorzy kilkakrotnie zgłaszali sprawę administratorowi budynków, którym jest Zakład Gospodarki Mieszkaniowej i Remontowej. Ogrodzenie, o którym mowa jest własnością wodzisławskiego ZOZ-u - wyjaśnia Ryszard Kuhn, zastępca dyrektora ds. technicznych ZGMiR. Na spotkaniu z mieszkańcami zobowiązałem się jednak, że sprawą się zainteresujemy i w najbliższym czasie wystosujemy pismo do dyrekcji szpitala, aby zabezpieczono wejście na jego teren. Tam znajduje się warsztat i kotłownia. Obecnie każdy może tam wejść, a więc także dzieci. To jest niebezpieczne - dodaje R. Kühn. Zanim pis-mo do szpitala dotarło, z problemem zwróciliśmy się do jego adresata, a więc dyrektora Sławomira Ogórka. Nie ukrywa on, że jest to problem. Zapewnia jednocześnie, że ogrodzenie jest systematycznie łatane, jednak niszczą je mieszkańcy, skracający sobie drogę. Dyrektor dodaje, że skoro pojawiają się sygnały mieszkańców, to odpowiedni pracownicy skontrolują teren ponownie. Eugeniusz Klapuch, dyr. ds. ekonomicznych szpitala uważa z kolei, że sprawę rozwiązałoby wzniesienie wzmocnionego, solidnego ogrodzenia, jednak szpitala na to nie stać.(raj)