List do redakcji
W nawiązaniu do artykułu pt. „Nie mamy śmieci?”, który ukazał się 13 listopada na łamach lokalnego wydania „NW” pozwalam sobie na zakwestionowanie niektórych, nieprawdziwych faktów podanych w wypowiedzi Wójta Gminy Lubomia.
Stwierdzenie, że „odstąpiono od wymierzenia kary po rozparcelowaniu śmieci i pokryciu ich ziemią” służy jedynie „mydleniu oczu” czytelnikom „NW”. „Rozparcelowanie śmieci” np. na terenie gospodarstwa polegało jedynie na ich zepchnięciu tuż obok, do rowu ze stojącą wodą, który od tej pory zamieniony został w cuchnący ściek, i w tym miejscu zalegają one do dziś.
Kolejne składowisko śmieci usytuowane bezpośrednio na grobli stawu rybnego zw. „Razy” nigdy nie było „rozparcelowane”, ani „pokryte ziemią”. Oznacza to, że w tym miejscu śmieci wciąż ulegają przemianom biochemicznym, oddziałują na środowisko, a ich trujące związki zatruwają glebę na groblach, wodę w stawach i pośrednio ryby, co nie jest sprawą obojętną dla konsumentów ryb pochodzących z „Wielikąta”.
Podane wyżej fakty potwierdzają nie tylko kontrole tych śmietników, przeprowadzone przez społecznego opiekuna przyrody, ale także pracowników WIOŚ w Katowicach. O wynikach tych kontroli Urząd Gminy na bieżąco był informowany, a mimo to z likwidacją tychże śmietników zwlekano od 1996 roku, w którym po raz pierwszy wysłano w tej sprawie pismo do Wójta Gminy Lubomia.
Niedopuszczalne wydają się też stosowane metody pozbywania się śmietników. „Rozparcelowanie i pokrycie ich ziemią” - niestety - nie unieszkodliwia trujących właściwości zalegających w ziemi śmieci, szczególnie tych na groblach stawów rybnych. Jedynym, skutecznym sposobem jest ich wyzbieranie i ewentualne przeprowadzenie badań określających stopień ich zagrożenia dla otoczenia, zdrowia i życia ludzi. Wszystkie inne metody są tylko pozornym działaniem „na odczepnego”, a jeśli się tego nie zrobi, to sprawa dzikich wysypisk w Gminie Lubomia wciąż będzie powracać. Pobłażliwość i bezkarność zawsze rodzi zuchwalstwo.
Społeczny Opiekun Przyrody
Roman Pieła
Lubomia, 10.03.2003 r.
Odpowiedź na stanowisko Społecznego Opiekuna Przyrody Pana Romana Pieły w sprawie „dzikich wysypisk” śmieci.
Znana mi jest Pana olbrzymia i godna podziwu wrażliwość na szeroko pojętą problematykę ochrony przyrody. Piszę te słowa bez sarkazmu i ze szczerą intencją. Radzie i Wójtowi Gminy Lubomia przyświecają bowiem podobne cele i zadania. Pana sytuacja, jako opiekuna przyrody, jest jednak nieporównywalnie bardziej „komfortowa” od mojej - jako organu wykonawczego Gminy m.in. w zakresie gospodarki odpadami.
Na początku Panie Pieła zacznę od sprostowania Pana cytatu mojej rzekomo wypowiedzi dla NW (z dn. 13.XI.2002 r.) Stwierdza Pan, że powiedziałem: „odstąpiono od wymierzenia kary po rozparcelowaniu śmieci i pokryciu ich ziemią.”, co miałoby stanowić „mydlenie oczu” czytelnikom NW. Uważna lektura artykułu Pana Rafała Jabłońskiego skłonić powinna Pana do stwierdzenia, że takiej wypowiedzi bezsprzecznie nie było. Powiedziałem natomiast: „podjęliśmy stosowne działania, zarówno na terenie „Wielikąta”, jak i na „dzikim wysypisku” zlokalizowanym przy Białej Drodze... za każdym razem wysyłamy tam ciężki sprzęt, aby nieczystości rozparcelować i teren doprowadzić do porządku.” Wypowiadając słowa „teren doprowadzić do porządku” miałem na myśli możliwe technicznie wyzbieranie śmieci i umieszczenie ich w gminnych pojemnikach, przeznaczonych do gromadzenia odpadów.
Mówi Pan (NW, 13.XI.2002 r.): „dłużej tak być nie może, to jest nie do pomyślenia, żeby nie było sposobu na likwidację dzikich wysypisk śmieci”. Wypowiedź ta świadczy o ogromnej trosce i umiłowaniu przyrody, przejawia się jednak w niej kompletna nieznajomość (może nieświadoma) realiów społeczno-obyczajowych gospodarki odpadami. Nigdy nie mówiłem: „nie mamy śmieci” czy „mamy śmieci”. Nieuprawnione jest, Panie Pieła, przedstawienie tego problemu w sposób statyczny: „tak albo nie”. Problem ma charakter dynamiczny.
Mamy odpowiednie, zawarte w Uchwale w sprawie ustalenia szczegółowych zasad utrzymania czystości i porządku na terenie Gminy Lubomia prawo miejscowe, które tworzy szerokie możliwości legalnego i cywilizowanego pozbywania się odpadów, a mianowicie mieszkaniec m.in.:
l) Jest zobowiązany do wywozu stałych odpadów komunalnych (co 2 tygodnie).
2) Jeden raz w miesiącu może skorzystać z bezpłatnego wywozu odpadów segregowanych (plastik, szkło, puszki).
3) Dwa razy w roku może skorzystać z bezpłatnej zbiórki odpadów wielkogabarytowych.
4) Może bezpłatnie wywozić (pod kontrolą pracownika Urzędu Gminy) gruz na wyznaczony teren do rekultywacji.
Zgodnie z Ustawą z dnia 13.IX.1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (art. 3.2.): „gminy zapewniają czystość i porządek na swoim terenie i tworzą warunki niezbędne do ich utrzymania”.
Szanowny Panie Pieła
Uważam, że przedstawione możliwości legalnego pozbywania się odpadów świadczą niezbicie o tym, że gmina tworzy warunki do zapewnienia czystości i porządku na swoim terenie. Jednak proszę pamiętać, że zgodnie z niemieckim przysłowiem („własność zobowiązuje”) oraz z uregulowaniami ustawowymi i w zakresie prawa miejscowego, to na właścicielach nieruchomości spoczywa również bardzo wiele obowiązków m.in. wyposażenia nieruchomości w pojemniki do gromadzenia odpadów (firma wywozowa wyposażyła mieszkańców bezpłatnie), zawarcie umowy z firmą wywozową, posiadanie potwierdzenia świadczenia przez nią usług (rachunki). Tak więc „czyj grunt, tego śmieci”.
Rola gminy to tworzenie warunków mieszkańcom do legalnego poz-bywania się śmieci i w razie, gdy mieszkaniec czy przedsiębiorstwo nie podporządkuje się przepisom Ustawy lub prawa miejscowego pozostaje wójtowi egzekucja administracyjna (art. 5 ust. 6 Ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z 13.IX.1996 r. ).
Jeśli chodzi o egzekucję administracyjną to ze społecznego punktu widzenia bywa to czasem problem trudny do realizacji. Właściciele nieruchomości (zarówno osoby fizyczne jak i przedsiębiorcy) twierdzą, że to nie oni są sprawcami nielegalnego składowania odpadów, co jest zresztą zgodne przeważnie ze stanem rzeczywistym. Przeprowadzamy liczne akcje edukacyjne na zebraniach wiejskich, w szkołach, corocznie odbywają się Dni Ziemi („Sprzątanie Świata”) - trzeba jednak lat edukacji w tym zakresie, aby problem „dzikich wysypisk” zminimalizować w znacznym stopniu. Na obecnym etapie świadomości nasze działania często przypominają pracę Syzyfa - wydaje się nam, że problem jest już zażegnany, tymczasem okazuje się, że jedynie chwilowo. Aby problem zminimalizować do znikomych rozmiarów, Gmina musiałaby zatrudnić kilkudziesięciu strażników, a na to żadnej Gminy nie stać. Dlatego też oprócz instrumentów, które są w naszym zasięgu (Straż Gminna, edukacja, szerokie możliwości legalnego wywozu) będziemy uświadamiać mieszkańcom i przedsiębiorstwom (zgodnie z Ustawą o utrzymaniu czystości...), że śmieci na ich gruncie czy posesji są „ich własnością” i że powinni dołożyć starań, aby do tego procederu nie dopuścić. Jest to jednak trudny problem społeczny, gdyż to przeważnie nie oni je tam gromadzą i odbywa się to przeważnie bez ich wiedzy.„Konia z rzędem” Panie Pieła, temu kto w sposób trwały zlikwiduje „dzikie wysypiska” w RP Anno domini 2003.
Informuję jednocześnie, że Rada Gminy w Lubomi Uchwałą z dnia 6.XII.2002 r. (Nr III/l3/2002) uznała jednogłośnie Pana skargę z dnia 28.X.2002 r. za bezzasadną.
Pozostaję z wyrazami szacunku
wójt gminy Lubomia
Czesław Burek