Kto zapłaci długi?
Po raz kolejny działaczom miejscowego „Górnika” nie udało się wybrać prezesa klubu. Mimo tego zawodnicy rozpoczną kolejną rundę rozgrywek.
Pierwsza cześć Walnego Zebrania odbyła się 25 lutego, jednak kandydatura nowego prezesa nie padła. Postanowiono więc dokończyć je w innym terminie, jednak i za drugim podejściem (w ubiegły piątek) nie było chętnych. Aby uniknąć rozwiązania klubu, a tym samym wycofania drużyny z rozgrywek ligowych postanowiono powołać ośmioosobowy zespół działaczy, który do końca czerwca będzie próbował znaleźć wyjście z zapaści finansowej. Ustalono, że w skład zespołu wchodzić będą trzy osoby zaproponowane przez burmistrza, trzy wyłonione na zebraniu, a dwa miejsca pozostaną wolne, tak aby w trakcie prac zespołu istniała możliwość włączenia do niego ciekawych kandydatur. Członkami zespołu zgłoszonymi przez burmistrza są: Paweł Kowol, Czesław Krzystała i Romuald Gebel, natomiast pozostali to: Jan Kasprowicz, Henryk Piejak i Józef Cegiełka. Mimo, że na ostatnim zebraniu nie przewidziano dyskusji, nie zabrakło kolejnych apeli skierowanych pod adresem burmistrza Ryszarda Zapała. Teraz inicjatywa powinna być po stronie miasta - mówił Andrzej Korbica, członek Zarządu Klubu. Przez lata, kiedy szło dobrze i klubem opiekowała się kopalnia, również miasto na tym korzystało. Przecież nazwa nie brzmi „Górnik Anna” tylko „Górnik Pszów”. Tak się stało jak się stało. Kopalnia została postawiona pod ścianą i trzeba coś w tej sytuacji zrobić. Uważam, że należy postawić na ludzi młodych - dodał A. Korbica uznając, że najgorszym rozwiązaniem byłoby przejęcie obiektu przez instytucje nie związane z miastem. Burmistrz uspokajał, że takiej możliwości nie ma, a plany zagospodarowania miasta nie przewidują innego przeznaczenia tego terenu. Klub nie ma pieniędzy i musi skądś je otrzymać. Miasto w budżecie również ich nie ma, a w grę wchodziłaby jedynie pożyczka komercyjna. Rodzi się pytanie, czy na taki cel ją otrzymamy. Z finansów publicznych nie można dotować sportu wyczynowego, a jedynie szkolenie młodzieży. Miasto może wziąć kredyt komercyjny na zakup majątku. My nie chcemy przejąć klubu, ale właśnie jego majątek wraz z zadłużeniem. Oczywiście, kiedy to zrobimy to nadal klub z tych obiektów będzie korzystał, natomiast za pieniądze pozyskane ze sprzedaży majątku spłaci długi. Problem jest jeden - klub nie miałby już majątku, więc nie byłby sprawą w toczącym się postępowaniu oddłużeniowym. Tu jest całe zawirowanie interpretacyjne, bowiem nie jest jasne, czy miasto może występować w postępowaniu zamiast klubu - tłumaczy R. Zapał. Burmistrz dodaje również, że zadłużenie klubu wynosi 2 mln zł, a ustawa umożliwia zmniejszenie go o połowę.(raj)