Rzeź niewiniątek
Wodzisławska Odra znakomicie rozpoczęła rundę wiosenną. W pierwszym meczu wygrała na wyjeździe z poznańskim Lechem 3:2, a w następnych kolejkach dwukrotnie na własnym stadionie wysoko pokonała łódzki Widzew wynikiem aż 5:1 i sąsiada Garbarnię Szczakowiankę Jaworzno 4:0. Sam trener z Jaworzna Marek Motyka to co działo się na boisku określił jako...
Drużyna Widzewa Łódź nie potrafiła namieszać w szykach Odry czy chociaż zdobyć inicjatywę w środowym meczu. Utytułowana drużyna z Łodzi, która niegdyś walczyła o miano najlepszej drużyny w Polsce, teraz omal nie zamyka pierwszoligowej tabeli. A po drugiej stronie drużyna, której od kilku lat specjaliści z branży pił-karskiej, nie dają wielkich szans na utrzymanie się w ekstraklasie. Było jak było, ale teraz to już ostatni sezon w lidze - mówią pesymiści. Tymczasem Odra, mimo braku w składzie gwiazdorskich nazwisk, od początku rozgrywek utrzymuje bardzo wysoką formę, pokładając na łopatki drużyny znacznie lepiej sytuowane pod względem tak finansowym jak i organizacyjnym. Kiedy wcześniej Wisła Kraków, bezsprzecznie najlepsza drużyna w Polsce, była dla wodzisławian bastionem nie do zdobycia, już od dwóch lat kopacze spod Wawelu nie potrafią z Wodzisławia wywieźć nawet punktu.Wodzisławska Odra od kilku ładnych lat okazuje się także „fabryką talentów”. Dyrektor Edward Socha sprowadza do Wodzisławia zawodników nigdzie w Polsce nie znanych, grzejących ławki rezerwowych co najwyżej drużyn ekstraklasy. Tu dzięki wspaniałej współpracy całego zespołu pod dowództwem szkoleniowca Ryszarda Wieczorka zaczynają błyszczeć, aż w pewnym momencie lądują na liście życzeń trenerów drużyn pierwszoligowych całej Polski. Tak wybił się Dariusz Dudek, Marek Saganowski czy Grzegorz Rasiak. Teraz coraz częściej w blasku fleszy znajduje się Jacek Ziarkowski, który w trzech meczach rundy wiosennej zdobył aż 5 bramek. Coraz częściej mówi się także o Marcinie Nowackim jako o następcy Piotra Rockiego w środku pola. Nowacki w ostatnich meczach na własnym stadionie w iście finezyjny sposób ogrywał zawodników rywala i odegrał znaczną rolę przy wielu akcjach zakończonych celnymi trafieniami. Zabłysnął już w ubiegłym roku podczas meczu z Ruchem Chorzów, kiedy strzelił jednego gola, a Odra wygrała 3:1.
Pogrom widzewiaków
Pierwsze minuty meczu z Widzewem nie zapowiadały takich emocji. Początek był ospały, akcje się przeciągały i żadna ze stron nie chciała rzucić się do zdecydowanych ataków. Wynik niespodziewanie mógł się zmienić w 12 minucie, kiedy piłka po dośrodkowaniu Stasiaka wylądowała na poprzeczce bramki Marcina Bębna.
Worek z bramkami rozwiązał „Mały” czyli Marcin Nowacki w 22 minucie spotkania. W pole karne centrował Jacek Ziarkowski, piłkę wybił Przemysław Urbaniak, ale ta trafiła wprost pod nogi Nowackiego i ten niemal na siłę, mimo rozpaczliwych interwencji defensywy Widzewa wpakował piłkę do siatki. Nie minęło 10 minut a wodzisławscy fanatycy piłki kopanej szaleli po raz drugi. Tym razem piłkę w siatce Robakiewicza umieścił Jacek Ziarkowski, ale na jego celnym trafieniu pierwsza połowa się nie skończyła. W 40 minucie do głosu doszedł stojący dotychczas w cieniu poczynań swoich kolegów Michał Chałbiński. W 40 minucie otrzymał znakomite podanie z prawej strony od „Ziara”, przymierzył i pięknym „podręcznikowym” strzałem trafił wprost w okienko bramki Widzewa. Robakiewicz wyciągnął się jak struna, ale był bez szans.
Jedynego gola dla przyjezdnych zdobył tuż przed przerwą Jerzy Podbrożny z rzutu wolnego. Wodzisławianie zbyt długo ustawiali mur w polu karnym, Podbrożny nie zmierzał czekać i ładnym strzałem w długi róg zaskoczył Bębna. Po chwili arbiter główny Piotr Włodarczyk zaprosił wszystkich do szatni na kwadrans odpoczynku.
Po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania do głosu doszli goście. Wyraźnie dali do zrozumienia, że to jeszcze nie koniec meczu i wszystkiego można się spodziewać. Widzewiacy mieli bardzo dużo okazji, aby zdobyć bramkę kontaktową, ale raz za razem piłka albo trafiała w ręce Marcina Bębna albo mijała słupki bramki. Najlepsze okazje mieli Guliano, Podbrożny i Węgrzyn. Po serii szaleńczych ataków gości o swoje upomnieli się po raz kolejny zawodnicy Odry. Wyraźnie dali do zrozumienia, że na trzech bramkach kończyć nie zamierzają. W 82 minucie zabłysnął nowy nabytek Odry Błażej Jankowski i wtedy stało się już jasne, że widzewiacy niczym już miejscowych nie zaskoczą. Załamani i zrezygnowani kompletnie odpuścili i przypłacili to piątą bramką. W ostatniej minucie do siatki po raz drugi trafił Marcin Nowacki i ustalił wynik meczu na 5:1.
Po meczu piłkarze i trenerzy obu drużyn zgodnie potwierdzili, że wynik nie jest adekwatny do gry. Mówili, że goście owszem zasłużyli na zwycięstwo, ale nie 4-bramkową przewagą. Petr Nemec, trener Widzewa: Wynik trochę za wysoki, ale Odra pokazała nam na czym polega skuteczność na boisku. To co strzelali na naszą bramkę, to do niej wpadało. Próbowałem jeszcze ratować sytuację zmianami, ale te nic nie dawały. Odra wykorzystywała wszystkie nasze błędy w obronie. Trener Wieczorek przyznał jednak, że ...Widzew bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę. Kto wie, co by się działo, gdyby rywal wykorzystał swoje sytuacje w drugiej połowie.
Bez ulgi dla sąsiada
Trzy dni później na wodzisławski stadion zawitała drużyna Garbarni Szczakowianki Jaworzno. Zawodnicy gości ciągle mieli w pamięci mecz z Odrą na własnym stadionie, kiedy Michał Chałbiński przy stanie 2:1 dla gospodarzy strzelił dwie bramki w ostatnich minutach i przesądził o losach meczu.
W sobotnim spotkaniu o losach meczu przesądziło pierwsze 17 minut i dwa celne trafienia wodzisławian. Jako pierwszy piłkę w siatce Andrzeja Bledzewskiego umieścił Jacek Ziarkowski w 14 minucie, który wykorzystał celne dośrodkowanie Rafała Jarosza z prawej strony. Chwilę później Wojciech Górski zdecydował się na niegroźny wydawałoby się strzał z około 20 metrów. Bledzewski miał jednak spore problemy z jego obroną i sparował piłkę za linię. Rzut rożny wykonywał Marcin Nowacki, w polu karnym jak spod ziemi wyrósł defensor Odry Roman Madej i po raz drugi ubiegł Bledzewskiego. Dwie bramki zadziałały niczym cios kończący walkę bokserską. Najlepszą okazję podczas pierwszej połowy do zdobycia kontaktowej bramki w 23 minucie miał Robert Chudy, który dostał dobre podanie od przedzierającego się prawą flanką Janusza Wolańskiego. Chudy znajdował się w odległości kilku metrów od bramki, ale wodzisławski golkiper okazał się szybszy.
Swoje „pięć groszy” mógł do wyniku dołożyć Michał Chałbiński w 40 minucie spotkania. Dośrodkował mu Ziarkowski z prawej strony, ale Bledzewski tym razem nie dał się zaskoczyć i sparował piłkę na aut.
Równie ciekawie było po wznowieniu gry po przerwie meczu. Rozpoczęło się od ataków Odry. W 56 minucie w pole karne pomiędzy obrońców wpadł Aleksander Kwiek. Został jednak nieprzepisowo zatrzymany przez Dżenana Hośica i arbiter główny meczu Mirosław Ryszka długo się nie zastanawiał. Od razu wskazał na jedenastkę, którą na 3:0 zamienił Wojciech Górski. Chwilę później Odra grała już w 10-tkę, bez Romana Madeja, który pierwszy raz żółty kartonik ujrzał w 53 minucie spotkania, a w 58 ujrzał go po raz drugi (przy okazji faulu na Macieju Iwańskim) i musiał zejść z boiska. To jednak w żadnym stopniu nie wpłynęło na grę Odry, która po 4 minutach prowadziła już 4:0. Doskonałe podanie od Nowackiego otrzymał Ziarkowski, minął kilku defensorów i ładnym strzałem ulokował piłkę w siatce.
Ale to jeszcze nie był koniec emocji. W 66 minucie sędzia dopatrzył się faulu Jana Ciosa na Macieju Bykowskim i wskazał na wapno. Do piłki podszedł Krzysztof Przytuła, ale wodzisławski golikper okazał się sprytniejszy. Przytuła strzelił w sam środek bramki, Bęben rzucił się lekko w prawy bok i nogami zdołał wybić piłkę.
Zatrważająca przewaga Odry. Wykorzystali to co było do wykorzystania. Szkoda, że nawet karnego nie wbiliśmy - mówił tuż po meczu Dariusz Kozubek.
Utopiliśmy się w nurcie Odry
Po remisowym meczu z Wisłą utopiliśmy się w nurcie Odry - powiedział po meczu Marek Motyka, trener Szczakowianki. Trafiliśmy na bardzo dobry dzień Odry, która nas po prostu zabiegała. Marek Kubisz nie okazał się tym liderem, którym miał być w tym spotkaniu. Szkoda, że miałem tylko 3 zmiany. W dzisiejszym meczu potrzebowałem ich co najmniej 6-7. Mieliśmy dziś słabą skuteczność. Bramka młodego Bębna była chyba zaczarowana - dodał Motyka.
Już w pierwszej minucie wiedziałem, że będzie dobrze - mówił z kolei Ryszard Wieczorek, trener Odry. Zagraliśmy dzisiaj na bardzo dobrym poziomie i wynik też o tym świadczy. Kolejny bardzo dobry mecz rozegrał Nowacki. Nie będę miał pretensji do Romana Madeja o ten czerwony kartonik. Szkoda tylko, że wypada mi ze składu w następnym meczu - dodał Wieczorek.
Odra Wodzisław - Widzew Łódź 5:1 (3:1). Bramki: dla Odry - Marcin Nowacki (22, 90), Jacek Ziarkowski (30), Michał Chałbiński (42), Błażej Jankowski (82); dla Widzewa - Jerzy Podbrożny (45). Żółte kartki: Błażej Jankowski, Wojciech Górski (Odra), Maciej Terlecki, Piotr Włodarczyk (Widzew). Sędziował Zbigniew Marczyk (Piła). Odra: Marcin Bęben - Roman Madej, Błażej Jankowski (84 - Aleksander Kwiek), Radim Sablik, Robert Górski - Rafał Jarosz (67 - Wojciech Myszor), Wojciech Grzyb, Wojciech Górski, Marcin Nowacki, Jacek Ziarkowski (78 - Bartłomiej Socha), Michał Chałbiński.
Odra Wodzisław - Garbarnia Szczakowianka Jaworzno 4:0 (2:0). Bramki: Jacek Ziarkowski (14, 62), Roman Madej (17), Wojciech Górski (57-karny). Żółte kartki: Roman Madej (Odra), Dariusz Kozubek i Marek Kubisz (Garbarnia). Czerwona kartka: Roman Madej (58). Sędziował Mirosław Ryszka (Warszawa). Odra: Marcin Bęben - Wojciech Grzyb, Roman Madej, Radim Sablik, Robert Górski, Rafał Jarosz, Wojciech Górski, Aleksander Kwiek (81 - Dariusz Kłus), Marcin Nowacki - Jacek Ziarkowski (70 - Bartłomiej Socha), Michał Chałbiński (61 - Jan Cios).
Marcin Macha