W kratkę
Po przegranym meczu w Jastrzębiu miejscowy Górnik doznał drugiej porażki. Na własnym boisku uległ „Czarnym - Góral” Żywiec 2:1. W ostatniej kolejce z „Naprzodem” Rydułtowy Pszów okazał się górą.
Początek spotkania z Góralem dla gospodarzy był obiecujący. Często atakowali, a obrońcy z Żywca mieli sporo problemów z upilnowaniem szybkich napastników uciekając się niejednokrotnie do faulu. Po jednym z nich, w 28 min. meczu, sędzia podyktował rzut wolny. Tomasz Gajewski oszukał mur, przerzucając nad nim piłkę, na wolne pole wybiegł Sebastian Mańka i strzałem w długi róg pokonał bramkarza przyjezdnych. Odpowiedź gości była natychmiastowa. Już dwie minuty później przeprowadzili oni dwie groźne akcje. Po jednej z nich, w polu karnym, obrońcy Górnika faulowali Marka Pawlusa, a rzut karny na gola zamienił Piotr Trzop. W pierwszej połowie gospodarze próbowali strzelić zwycięską bramkę, ale mimo dwóch dogodnych sytuacji wynik do przerwy nie uległ zmianie. W drugiej odsłonie gospodarze rzucili się do ataku. Najpierw w 48 min. bliski zdobycia gola był Mańka, natomiast kwadrans później wspaniałym strzałem z 16 metrów popisał się Krzysztof Błaszczyk, jednak piłka poszybowała metr nad bramką gości. Ci nie zamierzali się bronić i raz po raz niebezpiecznie kontratakowali. W 62 min. przeprowadzili kolejną groźną akcję prawą stroną boiska i po celnym dośrodkowaniu po raz drugi na listę strzelców wpisał się Trzop. Od tej pory gra była coraz bardziej nerwowa, a zawodnicy obu drużyn „nie przebierali w środkach”. Od 75 min gospodarze grali w przewadze. Za brutalny faul sędzia wyrzucił z boiska Macieja Ludwiczaka. Mimo tego, już do końca spotkania pszowianie nie mogli znaleźć sposobu na sforsowanie żywieckich obrońców.Po meczu powiedzieli:
Tomasz Gajewski, trener gospodarzy: Zauważam, że atmosfera w drużynie związana z problemami organizacyjnymi i finansowymi wpływa na postawę drużyny. Zawodnicy nie myślą o graniu i nie potrafią się w porę zmobilizować. Mogliśmy to obserwować po wyrównującej bramce gości. Sporo naszych akcji nie było poukładanych, a te które stworzyliśmy w większości były przypadkowe. Po prostu graliśmy źle.
Jan Laburda, trener gości: Z powodu kontuzji i kartek nie mogłem skorzystać z 4 podstawowych zawodników i tym bardziej cieszy mnie wynik. Siłą naszej drużyny jest 18 ludzi, którzy dobrze się rozumieją na boisku. Dzisiaj nie byliśmy lepsi od gospodarzy. Podobnie było w poprzedniej naszej konfrontacji. Wówczas wygraliśmy 6:2 choć do dzisiaj uznaję tamten mecz za najgorszy w sezonie. Mogę powiedzieć, że graliśmy przyzwoicie ze sporym szczęściem.
W sobotę 5 kwietnia KS „Górnik” Pszów rozegrał mecz na wyjeździe z KS „Naprzód” Rydułtowy. Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla KS „Górnik” Pszów. „W pierwszej połowie siły były wyrównane, każda drużyna walczyła o punkty” - mówi Przemysław Stabla, zawodnik KS „Górnik” Pszów. Do przerwy wynik meczu wynosił 0:0. W drugiej połowie zawodnicy KS „Górnik” Pszów przystąpili do ataku i zdobyli dwie bramki. Pierwszą strzelił Łukasz Glenc, a drugą Sebastian Majka.
(raj, bmp)