Próba i premiera w jednym
Bracia Słowacy, a wcześniej mieszkańcy Malty, Słoweńcy, Węgrzy i Litwini, powiedzieli w referendum „tak” integracji z Unią Europejską. Ponad 92 proc. głosujących opowiedziało się za integracją, ale spływające stopniowo dane o frekwencji niemal do ostatniej chwili nie pozwalały spokojnie myśleć o ważności referendum. Kto wie, czy ostatecznie nie przechylił szali rzut na taśmę najważniejszych słowackich polityków, którzy na dwie godziny przed zamknięciem urn wystąpili wspólnie w telewizji z dramatycznym apelem do rodaków o udział w głosowaniu. W każdym razie frekwencja ledwo przekroczyła 50 proc.
Nie ma pewnie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie dlaczego Słowacy tak niechętnie szli głosować, ale w różnych komentarzach jakieś poszlaki się jednak pojawiają. Niedawno tamtejszy rząd ogłosił opodatkowanie emerytur, o prawie 20 proc. wzrosły ceny gazu, rośnie bezrobocie, poczucie beznadziejności, ubóstwa i braku perspektyw, spadają notowania rządu. W takiej sytuacji apatia i niezadowolenie ludzi oraz brak zaufania do rządzących bardzo łatwo przekładają się na bierność, czyli de facto sprzeciw wobec różnych form świadomego uczestnictwa w życiu publicznym np. w referendum. Piszę tak długo o naszych sąsiadach, gdyż trudno nie zauważyć wielu analogii z naszą sytuacją, może nie całkiem w kwestii różnych mierzalnych wskaźników gospodarczych i społecznych, ale co do podobieństwa pewnych zjawisk i wydarzeń. Mamy zatem zapowiedź opodatkowania rolników, likwidacji różnych ulg podatkowych, rosnące bezrobocie, tudzież obrzydzenie do coraz to nowych afer i patologii życia politycznego. Rzecz jasna nie chodzi mi tu o krytykę propozycji podatkowych ministra Kołodki, skądinąd niektórych całkiem rozsądnych, ale o pokazanie społecznego tła nadchodzącego referendum, które może krępować aktywność obywatelską części Polaków. Oczywiście sytuacja to paradoksalna, gdyż na każde głosowanie chodzi się po to by mieć większy wpływ na swoje życie, w domyśle: by było lepiej. Przykład słowacki pokazuje jednak, że głęboka frustracja ludzi zakłóca rozsądek w traktowaniu tego typu problemów. Czując, że felieton ten coś za bardzo dryfuje w kierunku pesymistycznym wyrażę na koniec nadzieję, że rozsądku nam nie zabraknie i nasze referendum będzie jednak ważne. Ale pamiętajmy, że w Słowacji o ważności głosowania zadecydowało zaledwie 120 tys. wyborców, czyli znacznie mniej niż łączna liczba wyborców powiatów raciborskiego i wodzisławskiego. Wyobraźmy sobie zatem, że mamy dużą rolę do odegrania, a próba generalna jest jednocześnie premierą i jedynym zaplanowanym spektaklem...
Arkadiusz Gruchot
Nie ma pewnie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie dlaczego Słowacy tak niechętnie szli głosować, ale w różnych komentarzach jakieś poszlaki się jednak pojawiają. Niedawno tamtejszy rząd ogłosił opodatkowanie emerytur, o prawie 20 proc. wzrosły ceny gazu, rośnie bezrobocie, poczucie beznadziejności, ubóstwa i braku perspektyw, spadają notowania rządu. W takiej sytuacji apatia i niezadowolenie ludzi oraz brak zaufania do rządzących bardzo łatwo przekładają się na bierność, czyli de facto sprzeciw wobec różnych form świadomego uczestnictwa w życiu publicznym np. w referendum. Piszę tak długo o naszych sąsiadach, gdyż trudno nie zauważyć wielu analogii z naszą sytuacją, może nie całkiem w kwestii różnych mierzalnych wskaźników gospodarczych i społecznych, ale co do podobieństwa pewnych zjawisk i wydarzeń. Mamy zatem zapowiedź opodatkowania rolników, likwidacji różnych ulg podatkowych, rosnące bezrobocie, tudzież obrzydzenie do coraz to nowych afer i patologii życia politycznego. Rzecz jasna nie chodzi mi tu o krytykę propozycji podatkowych ministra Kołodki, skądinąd niektórych całkiem rozsądnych, ale o pokazanie społecznego tła nadchodzącego referendum, które może krępować aktywność obywatelską części Polaków. Oczywiście sytuacja to paradoksalna, gdyż na każde głosowanie chodzi się po to by mieć większy wpływ na swoje życie, w domyśle: by było lepiej. Przykład słowacki pokazuje jednak, że głęboka frustracja ludzi zakłóca rozsądek w traktowaniu tego typu problemów. Czując, że felieton ten coś za bardzo dryfuje w kierunku pesymistycznym wyrażę na koniec nadzieję, że rozsądku nam nie zabraknie i nasze referendum będzie jednak ważne. Ale pamiętajmy, że w Słowacji o ważności głosowania zadecydowało zaledwie 120 tys. wyborców, czyli znacznie mniej niż łączna liczba wyborców powiatów raciborskiego i wodzisławskiego. Wyobraźmy sobie zatem, że mamy dużą rolę do odegrania, a próba generalna jest jednocześnie premierą i jedynym zaplanowanym spektaklem...
Arkadiusz Gruchot