Jeszcze nie teraz
W piątym, rozstrzygającym meczu barażowym z NKS NTO Nysa siatkarze Górnika Radlin ulegli gospodarzom i to nie oni zagrają w przyszłym sezonie w siatkarskiej ekstraklasie. Obie drużyny rozegrały mecz na dobrym poziomie, zespół z Nysy po raz kolejny wykorzystał atut własnej, dość specyficznej hali. Pojedynek rozgrywano przy ogłuszającym dopingu miejscowych kibiców, których wspomagał również Klub Kibica Mostostalu Kędzierzyn-Koźle. Po zakończeniu fetowania, sukcesu swojej drużyny publiczność doceniła również okrzykami siatkarzy Górnika Radlin.
Na taką kurtuazję miejscowi pozwolili sobie jednak dopiero po zwycięskim meczu. Działacze klubu z Nysy posadzili swoich szalikowców na trybunie, znajdującej się tuż za polem zagrywki jednej z części boiska. I kibice starali się przeszkodzić górnikom w serwowaniu - bębny zawodnicy mieli tuż nad głową. Trener Zbigniew Błaszczak postanowił nawet w tej sprawie wpisać uwagę do protokołu meczu. Głośnych i fanatycznych kibiców można było przecież posadzić na jednej z trybun bocznych - bardziej oddalonych od pola zagrywki - tak jak to jest w innych siatkarskich halach. Mimo tych niesprzyjających warunków, w pierwszym secie górnicy toczyli wyrównaną walkę do stanu 12:12. Potem gospodarzom udało się uzyskać niewielką przewagę, która po zablokowaniu Marcina Grygla urosła do 4 punktów. W końcówce miejscowi górowali nad radlinianami, seta zakończył asem serwisowym Patucha. W kolejnej odsłonie toczyła się twarda walka o każdy punkt - raz prowadzili gos-podarze, to znowu goście. Gdy spisujący się nie najlepiej Grygiel zaatakował w aut zrobiło się 11:9 dla Nysy a trener Błaszczak zdecydował się na wprowadzenie do gry Leszka Kurowskiego. Trzy punkty przewagi gospodarzy zniwelował Marcin Wika, który skutecznie zaatakował a potem posłał dwa serwy nie do odbioru. Po jego asie serwisowym Górnik wyrównał na 15:15. W końcówce z kolei świetnymi zagrywkami popisał się Mariusz Wiktorowicz, posyłając również jednego asa. Przy jego serwach radlinianie objęli prowadzenie 23:19 i wygrali seta wyrównując stan meczu. Wydawało się, że w radlińskiej drużynie już coś zaskoczyło, nadzieję na dobry wynik dawały silne zagrywki z którymi nie radzili sobie siatkarze Nysy. Niestety, po zmianie stron znów górnicy pozwolili na początku seta odjechać rywalom na kilka punktów. Potem mozolnie odrabiali straty i po ataku Wiki było już tylko 17:19. Ale doświadczeni rywale nie pozwolili odebrać sobie zwycięstwa w secie. Na początku kolejnej partii radlinianie popełnili kilka błędów pod rząd i przy stanie 1:5 trener Błaszczak dokonał kolejnej zmiany rozgrywającego - Dariusza Luksa zas-tąpił Jarosław Macionczyk. Górnicy znów musieli odrabiać straty - tak zresztą jak w niedzielnym meczu w Radlinie. I niewiele brakowało, by i tym razem ta sztuka się udała. Po autowym ataku Lacha radlinianie zdobyli kontaktowy punkt na 15:16. Jednak chyba nie wytrzymali psychicznie presji panującej w hali, która im nie sprzyjała. Świetnie serwujący wcześ-niej Wika tym razem posłał piłkę w siatkę. Przy stanie 16:17 to samo zrobił Arkadiusz Terlecki. Kolejny punkt gospodarze zdobyli po kontrze zakończonej atakiem Patuchy i było 16:19. W końcówce górnicy popełnili kolejne dwa błędy przy serwach - w siatkę posłali piłkę Wiktorowicz i Brzoza, którzy wcześniej z zagrywki zdobywali punkty.
To był mecz nerwów, szybciej złapaliśmy psychiczny spokój - stwierdził na konferencji prasowej Janusz Bułkowski, trener Nysy. Nawet przy stanie 10:5 nie cieszyłem się, bo nie byłem do końca pewny zwycięstwa. W Radlinie też mieliśmy taką przewagę i przegraliśmy.
Gra była w miarę wyrównana, ale to Nysa zdobywała punkty - powiedział trener Błaszczak. Gospodarze grali dobrze i walecznie, my nie wykorzystywaliśmy kontr. Nysa miała atut własnej publiczności, który bardzo dużo daje. Mimo tej porażki ten sezon był udany, graliśmy do ostatniego spotkania. Młody zespół zrobił bardzo dużo, graliśmy ponad plan, nikt nie zakładał walki o awans do ekstraklasy. Jeszcze dwa lata temu naszym celem było utrzymanie się w serii B. Chciałbym, żeby klub wyszedł z trudności, w jakich się znalazł i ten zespół można było utrzymać. Po wzmocnieniu czterema zawodnikami moglibyśmy w przyszłym sezonie dużo zrobić. W ciągu dwóch lat zmieniłem cały zespół i gra on w czołówce serii B a niewiele brakowało do wywalczenia awansu. Koncepcja stawiania na młodych się sprawdziła. Potrzebny byłby nam jeszcze doświadczony zawodnik do ataku, który potrafiłby kończyć decydujące piłki.
Nysa postawiła nam wyższe warunki, zadecydował atut własnej hali - stwierdził kapitan Górnika Dariusz Luks. Gdyby ten mecz odbywał się w Radlinie myślę, że to my byśmy go wygrali. Nie powinno się tej drużyny rozpuszczać, tylko w nią zainwestować, wzmocnić 2-3 zawodnikami, żeby kadra była szersza. Liga jest długa a nas, po kontuzji Fijoła, było tylko dziesięciu. Młodzi zawodnicy zdobyli ogromne doświadczenie i to powinno zaprocentować w przyszłości. Możemy za rok grać o serię A.
Siatkarski Klub Górnik Radlin znalazł się w krytycznej sytuacji finansowej, na co wpłynęły głównie wprowadzone przez rząd zmiany w górnictwie. Tragedią byłoby, gdyby właśnie teraz - gdy przychodzą sukcesy - budowana z trudem pozycja radlińskiej siatkówki miała lec w gruzach. Uratowanie tej drużyny i klubu nie powinno być sprawą tylko środowiska siatkarskiego, ale szerszej społeczności.
NKS NTO Nysa - Górnik Radlin 3:1 (25:19, 21:25, 25:19, 25:21). Górnik: Luks, Wiktorowicz, Terlecki, Wika, Gulczyński, Grygiel - Rusek (libero), Macionczyk, Kurowski, Brzoza.
(jak)