Najważniejsza cierpliwość
Już jako dziecko wybierał modele zamiast cukierków. Parowozy, budowle i samoloty składa od kilkudziesięciu lat. Te ostatnie darzy szczególną sympatią, dlatego też zdobył licencję pilota i za sterami samolotu spędził ponad 500 godzin.
Wszystko zaczęło się w wieku 7 lat - wspomina Grzegorz Wala z Ryduł-tów. Bakcyla złapałem od ojca, to właśnie z nim składałem pierwszy samolot, był to MIG-15. W wieku 12 lat uczęszczałem do modelarni lotniczej LOK przy KWK Anna, gdzie od roku 1975 pracowałem jako instruktor modeli łatających - dodaje G. Wala. Nie wystarczyło mu jedynie klejenie modeli, zafascynowany lotnictwem postanowił zasiąść za sterami samolotu. Jeszcze jako nastolatek kierował szybowcami w aeroklubie Rybnickiego Okręgu Węglowego. Tam nie tylko zdobył upragnioną licencję, ale także srebrną odznakę szybowcową. Sporym osiągnięciem było dla mnie pokonanie trasy z Rybnika przez Opole do Częstochowy i z powrotem. Na tym nie poprzestałem i postanowiłem spróbować na samolotach z napędem. Szkoliłem się na CSS-13 i właśnie na tym sprzęcie zdobyłem licencję turystyczną - opowiada G. Wala. Mimo wielu zajęć i kilkuset godzin spędzonych w powietrzu, pasjonat z Rydułtów w dalszym ciągu zajmował się modelarstwem - do tej pory wykonał ok. 200 modeli. W młodości sklejał głównie plastikowe, jednak z biegiem czasu na rynku pojawiały się także eksponaty z kartonu. Swoje umiejętności doskonali jako członek, działającej w Rybniku od ośmiu lat, grupy modelarzy kartonowych UNO. Ponadto w niewiadomskim domu kultury prowadzi młodzieżowe kółko modelarskie. Jak mówi, podczas sklejania modeli młodzież nabywa umiejętności przestrzennego widzenia i poszerza swoją wyobraźnię. Ponadto uczy się czytania rysunku technicznego oraz poznaje historię, bowiem modele wyposażone są w szczegółowy opis. Członkiem klubu jest m.in. Piotr Skrzypek. Na zajęciach poznajemy podstawowe prawidła modelarstwa. Mamy za sobą sporo sukcesów, bowiem uczestniczymy w różnego rodzaju konkursach. Byliśmy m.in. w Kędzierzynie Koźlu i Porąbce - mówi piętnastolatek z Wodzisławia, którego przygoda z modelarstwem zaczęła się w wieku 4 lat. Jak wspomina jego babcia, już wtedy wchodził na kanapę i zrzucał ołowiane żołnierzyki wyposażone w spadochron zrobiony z chusteczki. Pierwszego dwupłatowca skleiłem w wieku 8 lat. Nie jest to łatwe zadanie. Bardzo ważny jest początek, a kiedy widzę, że coś wychodzi, pojawia się nowa motywacja i zapał do pracy - tłumaczy Piotrek. Podobnego zdania jest jego instruktor. Za najważniejszą cechę dobrego modelarza G. Wala uznaje dokładność i cierpliwość. Nie ukrywa, że również i jemu zdarzyło się nie dokończyć modelu. Z tym bywa różnie. Nie wszystkie zakupione eksponaty są dokładnie opracowane. Przyjęto, że osoba opracowująca powinna go skleić jako pierwsza, jednak nie zawsze jest to praktykowane. Sam również próbowałem to robić, opracowałem jedynie mało skomplikowaną kapliczkę, znajdującą się przy naszym kościele - dodaje. Zapalony modelarz znacznie lepiej radzi sobie sklejając samoloty, o czym można się przekonać obserwując wyniki jego pracy w wodzisławskim muzeum. Tam pośród kilkudziesięciu innych modeli można znaleźć „maszyny” należące do niego. Wystawa będzie czynna do końca sierpnia. (raj)