Wybawili ją z opresji
Zakleszczoną pomiędzy dwoma pniami znalazł w połomskim lesie i zabrał do domu. Edward Gawliczek małą sarną opiekuje się wraz z żoną, która ma nadzieję, że zwierzę dojdzie do siebie i znajdzie stałego opiekuna.
Pierwotnie o pomoc rodzina zwróciła się do miejscowego weterynarza, jednak ten odmówił, więc sarenkę zawieziono do Jastrzębia. Tutaj w miejscowej lecznicy stwierdzono u zwierzęcia uszkodzenie nerwów i ponadrywanie mięśni. Istnieje również obawa, że doszło do uszkodzenia kręgosłupa. Jak mówi Ewa Gawliczek, jest coraz lepiej i według zaleceń lekarza, oprócz mleka z glukozą, trawy i kończyny, podaje sarence leki przeciwzapalne i regenerujące zakończenia nerwowe. Opiekowanie się zwierzętami dla niej jak i jej męża nie jest żadną nowością. Pan Edward hoduje m.in. papugi, gołębie a także ozdobne kurki. „Mamy u siebie ponadto trzy koty - wszystkie z ulicy, a także owczarka niemieckiego. Co roku opiekujemy się także jeżami. Jak wiadomo, jeśli nie nabędą one odpowiedniej wagi, to nie przetrzymają zimy - zasną i już się nie obudzą, bowiem ich organizm nie będzie miał odpowiedniej ilości zapasów. Zajmujemy się nimi do pewnego momentu, a gdy są odpowiednio duże zakopujemy w sianie i tam śpią. Na wiosnę wracają do swojego środowiska” - tłumaczy E. Gawliczek. Co będzie z małą sarną jeszcze nie wiadomo. Pewne jest, że do czasu wyzdrowienia pozostanie u swoich „wybawców”, natomiast później trafi do osoby dysponującej odpowiednimi warunkami. Choć i u państwa Gawliczek ich nie brakuje, to istnieje obawa, że zaatakuje ją pies. Zainteresowanie sprawą wyraża wójt Jerzy Grzegoszczyk. Jak mówi, u niego sarna miałaby bardzo dobre warunki. Skontaktował się również z rybnickim nadleśnictwem w sprawie ewentualnego przekazania sarny instytucji lub osobie prywatnej mającej doświadczenie w hodowli. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że sarną zaopiekuje się leśniczy, w swoim gospodarstwie pod Rybnikiem.(raj)