Kto za to odpowiada?
Mieszkańców ul. Zagrodowej martwi widok najbliższej okolicy. Za ogrodzeniem firmy „Elplast”, mającej tam swój zakład, wysychają drzewa. Mieszkańcy podejrzewają, że wylewane są tam chemikalia. Prezes przedsiębiorstwa zaprzecza, natomiast Wydział Ekologii Urzędu Miasta i pracownicy nadleśnictwa ostrzegają przed zbyt pochopnymi pomówieniami.
Zakład bezpośrednio sąsiaduje ze sporym lasem, a niepokój mieszkańców wzbudził wygląd niektórych drzew. Zauważyłem to pracując na polu. Najdziwniejsze jest, że schną tylko te drzewa przy płocie. Gdyby to były stare okazy, to bym jeszcze zrozumiał, ale suche są również młode drzewa - mówi mieszkający w pobliżu mężczyzna. Uważa on również, że zna przyczynę tego stanu rzeczy. Podobno wylewają tu jakieś chemikalia. Przecież wszyscy tu mają studnie i boję się, że przedostaną się one do żyły wodnej - dodaje. Jak mówi Kazimierz Cichy, naczelnik Wydziału Ekologii Urzędu Miasta, o sprawie poinformowano nadleśnictwo Rybnik - właściciela lasu. Dodaje on również, że w ostatnim czasie wiele drzew usycha naturalnie z powodu sporych upałów i wiosną może się okazać, że wszystko jest w porządku. Podobnie twierdzi Janina Kuczera z Nadleśnictwa Rybnik. Jej zdaniem zaistniała sytuacja jest niepokojąca, choć niekoniecznie musi wynikać z nielegalnego działania człowieka, o co posądzają firmę mieszkańcy. Jesteśmy na etapie rozpoznania. Byliśmy na miejscu i sprawę zbadaliśmy. Jeśli będzie to konieczne, na dalszym etapie postępowania skorzystamy z pomocy Zakładu Ochrony Lasów w Opolu. Rzeczywiście coś się dzieje i co ważne, schną zarówno młode jak i stare drzewa. Należy jednak podkreślić, że może to być przyczyną panujących ostatnio wysokich temperatur. To co obserwujemy nie jest bynajmniej przyśpieszeniem jesieni - tłumaczy J. Kuczera. Głos w sprawie zabrał również prezes firmy „Elplast” - Ireneusz Górecki. Jak mówi, zauważył wysychanie kilku drzew, jednak nie zna przyczyny tego stanu rzeczy. Podkreśla, że jego firma, nie produkuje żadnych chemikaliów i nie może być mowy, aby któryś z pracowników uszkodził znajdujące się tam rośliny. Rzeczywiście usuwaliśmy wysokie trawy, rosnące przy ogrodzeniu jeszcze na terenie zakładu, ponieważ siatka była dziurawa i złodzieje wykradali nasze mate-riały. Doszło nawet do sytuacji, gdy chcieli przekupić stróża - mówi I. Górecki. W tej sytuacji sprawę będziemy nadal pilotować aż do czasu wyjaśnienia przyczyn wysychania drzew na tym terenie.
(raj)