Za plecami?
Choć nie zapadły jeszcze decydujące rozstrzygnięcia, sprawa sprzedaży części sprzętu Służb Komunalnych Miasta prywatnej firmie wywołuje sporo emocji.
Przypomnijmy, że chodzi o wyłonienie przedsiębiorstwa, które zajmie się oczyszczaniem miasta. Władze zamierzają sprzedać sprzęt i w ten sposób odciążyć finansowo budżet, bowiem dział oczyszczania SKM przynosi poważne straty. O ile ten pomysł nie budzi kontrowersji, to pojawiają się one z chwilą decydowania o losie załogi. Zgodnie z planem, pracownicy zajmujący się oczyszczaniem (ok. 20 osób) mieliby znaleźć zatrudnienie w firmie, która wygra przetarg. Ostra dyskusja toczyła się w tej sprawie na ostatniej sesji i jak się wydaje potrwa jeszcze długo, tym bardziej, że stanowisko części radnych i władz jest zupełnie odmienne. Radni uważają, że niezbędne jest prowadzenie konsultacji z załogą, natomiast władze mówią, że konieczne są one dopiero w chwili wyłonienia kontrahenta. W związku z tym, przed dwoma tygodniami, grupa radnych zorganizowała spotkanie z pracownikami, których sprawa dotyczy bezpośrednio. Na rozmowy nie zaproszono zarówno dyrektora SKM - Piotra Nowaka, jak i żadnego z prezydentów. Informacje nie dotarły także do radnych, wywodzących się z ugrupowań sprzyjających prezydentowi. Spotkaliśmy się z pracownikami działu oczyszczania, ponieważ chcieliśmy poznać zdanie najważniejszej strony, czyli pracowników - tłumaczy radny Roman Szamatowicz, jeden z organizatorów spotkania. Wcześniej zapoznaliśmy się ze stanowiskiem dyrekcji zakładu jak i władz miasta. Okazuje się, że jedyną propozycją jest likwidacja działu, dlatego też pracownicy obawiają się, że po 12 miesiącach stracą pracę. Oczekujemy innej propozycji ze strony kierownictwa. Czy mamy swoją? Nie chcielibyśmy wyręczać prezydenta. Pojawiają się pewne pomysły, ale nie chcę zdradzać szczegółów. Jeśli chodzi natomiast o samą formę spotkania, to wyniknęło małe nieporozumienie. Przedstawiciele każdego z ugrupowań zostali o nim poinformowani. Ponadto my, jako radni, mamy prawo spotkać się z mieszkańcami i nie musimy o tym informować dyrekcji zakładu - dodaje radny Szamatowicz. Dyrektor SKM, który jak twierdzi, o spotkaniu oficjalnie dowiedział się cztery dni po jego zakończeniu, jest przeciwnego zdania, Uważa, że podczas dyskusji należy przedstawić wszystkie kwestie, również dane ekonomiczne, do których pracownicy nie zawsze mają dostęp, a które mają decydujący wpływ na podejmowane decyzje. Zaskoczony jest również Aleksander Żabicki. To jest nie takt. Jeśli na zaproszeniach się pisze, że radni zapraszają na spotkanie, to rozumiem, że wszyscy, a więc ja także. Dziwne, skoro ja nic o tym nie wiedziałem. Niepotrzebnie robi się pewne rzeczy poza plecami - denerwuje się radny. Zdaniem prezydenta Jana Zemło, stworzono niepotrzebny zamęt i może się okazać, że przeciąganie tej sprawy będzie miało bardzo niekorzystne konsekwencje. Nie ma środków na dofinansowanie SKM, a jak wiadomo działalność działu oczyszczania przynosi duże straty. W ubiegłym roku było to prawie 180 tys. zł, natomiast na naprawę sprzętu, w pierwszym półroczu tego roku, wydano 33 tys. zł. Może się okazać, że zostaniemy z załogą i wyeksploatowanym sprzętem. Zastanawiam się, kto wówczas weźmie odpowiedzialność za grupowe zwolnienia - mówi wiceprezydent Zemło.Rafał Jabłoński