Łapówka z salmonellą
Sprawa zatrucia salmonellą, do którego doszło w jednym z wodzisławskich lokali zostanie najprawdopodobniej zakończona umorzeniem. Natomiast właścicielce lokalu prokuratura zamierza postawić zarzut próby przekupienia pracownika Sanepidu.
18 sierpnia doszło do zatrucia podczas wesela, które odbywało się w jednym z wodzisławskich lokali. Osiemnastu uczestników zabawy - mieszkańców Rybnika i Wodzisławia - trafiło do szpitala. U pięciu osób potwierdzono zatrucie salmonellą. Powiatowy Inspektor Sanitarny podjął decyzję o zamknięciu lokalu. Doręczono ją właścicielce 21 sierpnia przed południem. Jednak pomimo tej decyzji tego samego dnia odbywało się tam kolejne wesele. Została o tym poinformowana policja. Na miejscu zjawili się policjanci z prokuratorem stwierdzając, że podejrzana nie zas-tosowała się do podjętej decyzji administracyjnej. Jednak nie można było wyegzekwować zamknięcia lokalu - wewnątrz znajdowali się goś-cie. Uczestnicy imprezy stwierdzili, że są już po konsumpcji i chcą pozostać w lokalu na własną odpowiedzialność. Brak było podstaw do usunięcia gości siłą. Ustalono, że czynności egzekucyjne zostaną podjęte później.Badania laboratoryjne próbek żywności wykazały, że zatrucie salmonellą było przypadkowe. Brak więc znamion czynu zabronionego i zarzuty nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa najprawdopodobniej nie zostaną postawione właścicielce lokalu. Stwierdzono bowiem, że żywność była zdrowa, natomiast do zatrucia doszło, gdyż jedna z osób obsługujących wesele była nosicielem zarazków. Prokuratura będzie w tej sprawie prowadzić czynności wyjaśniające, ale najprawdopodobniej ten wątek dochodzenia zostanie zakończony umorzeniem. Kontynuowane będzie natomiast postępowanie, dotyczące próby wręczenia korzyści majątkowej przez właścicielkę lokalu. Usiłowała ona przekupić pracownika Sanepidu, żeby uzyskać cofnięcie decyzji o zamknięciu lokalu. Do wręczenia łapówki nie doszło, gdyż osoba, której to zaproponowano nie brała w ogóle pod uwagę takiej możliwości i poinformowała o tym organy ścigania. Nie wiadomo więc jaką kwotę właścicielka lokalu gotowa była zapłacić za korzystną dla siebie decyzję.
(jak)