Kto kogo straszy?
Daniel Gryt
W ostatnim czasie w wielu szkołach nastąpił wysyp imprez bardzo aktualnych ze względy na obecny czas i nową tradycję, która powoli wgryza się w nas. Mowa oczywiście o Halloween, które staje się coraz powszechniejsze. Najwidoczniej po coca-coli i kilku innych gadżetach wprost zza oceanu spodobała nam się kolejna rzecz, którą z premedytacją postanowiliśmy zmałpować. Na szczęście nikt nie ma nam tego za złe, a nawet wręcz przeciwnie, bo to przecież świetny interes dla niektórych.
Nie mam zamiaru moralizować, bo zapewne ten etap już macie za sobą i przede wszystkim kler uświadomił wam, że to pogańskie święto. Ja jednak chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt- patriotyczny i duchowy. Wiem, to słowo już dawno wyszło z mody, ale może spojrzeć na problem z drugiej strony. Dlaczego to zachód nie zżyna z nas sposobu w jaki obchodzimyz Wszystkich Świętych? Odpowiedź jest prosta, gdyż ta „impreza” jest o wiele mniej spektakularna i medialna od święta duchów, a za tym przynosząca mniejsze zyski. A szkoda, bo to chyba jeden z nielicznych dni w naszym terminarzu, kiedy można zapisać sobie czas na rozmyślania i właśnie to uczynić w tym dniu. Coraz bardziej zabiegani i zajęci szarą codziennością nie mamy czasu na to by pomyśleć o tych którzy odeszli i o naszym życiu. A rozmowa ze znajomymi w jaki sposób chcemy być pochowani to naprawdę całkiem coś innego i nie sprawiającego z nas kogoś bardziej uduchowionego. Wiem, ten jeden dzień z pewnością nie wystarczy by zmienić człowieka, ale to przecież dobry początek. Niestety przebrania i śmiech burzą całą tę atmosferę. Bo nie można w jednym dniu bawić się w „duchy”, a już następnego z pełną zadumą zadawać sobie filozoficzne pytanie „kim jestem?” nad grobami bliskich.
Trudno jest przeciwstawić się większości. Gdy cała szkoła się przebiera i bawi to dlaczego nie my? Odpowiedź: bo mamy własne zdanie. A pamięć o zmarłych i naszych polskich zwyczajach niech zakorzeni się bardziej w naszej świadomości niż wyżłobiona dynia. Bo należy zejść na ziemię i przypomnieć sobie, że żyjemy w Polsce, a jeżeli nie, to wkrótce możemy stać się plamą na mapie, zniszczoną przez nijaką amerykańską kulturę. Ale czy warto zaprzepaścić te tysiąc lat, które jest już za nami?
W ostatnim czasie w wielu szkołach nastąpił wysyp imprez bardzo aktualnych ze względy na obecny czas i nową tradycję, która powoli wgryza się w nas. Mowa oczywiście o Halloween, które staje się coraz powszechniejsze. Najwidoczniej po coca-coli i kilku innych gadżetach wprost zza oceanu spodobała nam się kolejna rzecz, którą z premedytacją postanowiliśmy zmałpować. Na szczęście nikt nie ma nam tego za złe, a nawet wręcz przeciwnie, bo to przecież świetny interes dla niektórych.
Nie mam zamiaru moralizować, bo zapewne ten etap już macie za sobą i przede wszystkim kler uświadomił wam, że to pogańskie święto. Ja jednak chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt- patriotyczny i duchowy. Wiem, to słowo już dawno wyszło z mody, ale może spojrzeć na problem z drugiej strony. Dlaczego to zachód nie zżyna z nas sposobu w jaki obchodzimyz Wszystkich Świętych? Odpowiedź jest prosta, gdyż ta „impreza” jest o wiele mniej spektakularna i medialna od święta duchów, a za tym przynosząca mniejsze zyski. A szkoda, bo to chyba jeden z nielicznych dni w naszym terminarzu, kiedy można zapisać sobie czas na rozmyślania i właśnie to uczynić w tym dniu. Coraz bardziej zabiegani i zajęci szarą codziennością nie mamy czasu na to by pomyśleć o tych którzy odeszli i o naszym życiu. A rozmowa ze znajomymi w jaki sposób chcemy być pochowani to naprawdę całkiem coś innego i nie sprawiającego z nas kogoś bardziej uduchowionego. Wiem, ten jeden dzień z pewnością nie wystarczy by zmienić człowieka, ale to przecież dobry początek. Niestety przebrania i śmiech burzą całą tę atmosferę. Bo nie można w jednym dniu bawić się w „duchy”, a już następnego z pełną zadumą zadawać sobie filozoficzne pytanie „kim jestem?” nad grobami bliskich.
Trudno jest przeciwstawić się większości. Gdy cała szkoła się przebiera i bawi to dlaczego nie my? Odpowiedź: bo mamy własne zdanie. A pamięć o zmarłych i naszych polskich zwyczajach niech zakorzeni się bardziej w naszej świadomości niż wyżłobiona dynia. Bo należy zejść na ziemię i przypomnieć sobie, że żyjemy w Polsce, a jeżeli nie, to wkrótce możemy stać się plamą na mapie, zniszczoną przez nijaką amerykańską kulturę. Ale czy warto zaprzepaścić te tysiąc lat, które jest już za nami?