Most wyremontowany
W zeszłym roku opisywaliśmy fatalny stan mostu nad torami kolejowymi w Bluszczowie. Mieszkańcy od lat starali się o jego remont i w tym roku został on wykonany. Skończą się uciążliwości związane z dojazdami sprzętu rolniczego do pól, dowozem opału czy chociażby wywozem śmieci.
Wybudowany w 1916 r. tor kolejowy podzielił wieś na dwie części. Przed wojną istniały jednak dwa mosty, które zapewniały dobrą komunikację. Jednak podczas działań wojennych Niemcy wysadzili główny most i do dziś nie został on odbudowany. Pozostał tylko drugi most tzw. dworski, który służył w zasadzie dojazdom do pól i to głównie furmankami. Nie miał on odpowiedniej nośności dla ciężkiego sprzętu a ponadto przez lata uległ zniszczeniu. Ograniczono więc jego nośność, co dla mieszkańców domów położonych po zachodniej stronie wsi stało się dużym problemem. Auta dowożące opał czy śmieciarki musiały nadkładać nawet kilkanaście kilometrów drogi przez Syrynię lub Odrę. Byli też tacy, którzy ryzykowali przejazd przez wiadukt, choć był on w fatalnym stanie. Gdy się zeszło pod most można było zobaczyć przerażający widok - spod zniszczonego betonu wystawały stalowe zardzewiałe pręty.Kiedyś może dojść do jakiejś tragedii, gdy wiadukt w końcu nie wytrzyma - ostrzegał Damian Klimanek, radny z Bluszczowa. Sytuacja pogorszyła się po powodzi w 1997 r. i podczas budowy polderu „Buków”. Ciężki transport przyczynił się do pogorszenia fatalnego stanu tego obiektu. Trzeba pomyśleć o naszych mieszkańcach. Przecież gdyby się wydarzyło jakieś nieszczęście - pożar czy wypadek - to straż pożarna musi nadkładać spory kawał drogi.
Mieszkańcy Bluszczowa przez wiele lat domagali się odbudowy zniszczonego wiaduktu w ciągu ul. Wiejskiej, po którym zostały tylko przyczółki. W 2001 r. mieszkańcy Bluszczowa i Odry skierowali petycję w tej sprawie do władz gminy. Problem odbudowy mostu był nieodłącznym tematem wielu zebrań wiejskich. Rodziły się nawet pomysły by wykorzystać w tym celu elementy rozbieranych mostów w Olzie i Bukowie, tłumaczono im jednak, że jest to niemożliwe. Na odbudowę wiaduktu nie było pieniędzy, koszty szacowano nawet na 3 mln zł. Znalazły się natomiast środki na remont istniejącego mostu, którego nośność ze względu na stan techniczny ograniczono do 2,5 tony a by uniemożliwić przejazd większych samochodów ustawiono bramkę w której mogły się zmieścić tylko samochody osobowe.
Do prac remontowych przystąpiono jesienią tego roku i niedługo zostaną one zakończone. Wykonywała je wyłoniona w przetargu firma z Rybnika. Przetarg rozstrzygnięto już w czerwcu, ale dość długo trwały uzgodnienia z koleją dotyczące wyłączenia z ruchu toru na czas prac. Jeździ tędy kilka pociągów towarowych dziennie.
Remont jest finansowany przez powiat - mówi Marek Okularczyk, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg. Pierwszy etap prac, który się kończy, kosztował 125 tys. zł. Drugi etap zostanie wykonany w przyszłym roku, polegał on będzie na umocnieniu przyczółków, zaplanowaliśmy na ten cel 40 tys. zł. Jaka będzie nośność mostu po remoncie jeszcze nie wiadomo, muszą się w tej sprawie zebrać fachowcy i to ocenić. Jest to pierwsza poważna inwestycja mostowa w historii naszego powiatu. Dla wzmocnienia jego konstrukcji zastosowano wiele nowych technologii. Nie wiadomo jak długo jeszcze będzie użytkowany tor kolejowy przebiegający przez Bluszczów, być może w przyszłości zostanie on rozebrany a jar zasypany. Ale mieszkańcy nie mogli już dłużej czekać na rozwiązanie tego problemu, remont był konieczny.
Dla poprawy bezpieczeństwa na moście podwyższono barierki, został też poszerzony chodnik. Nawierzchnia została skuta aż do stalowych prętów, na dole również skuto zniszczony beton i przeprowadzono piaskowanie. Wykonano dodatkowe zbrojenie i nową nawierzchnię. Wytrzymałość wiaduktu znacznie się więc poprawi. Zasadnicze roboty już zakończono, trwają jeszcze prace wykończeniowe.
(jak)